Działy tematyczne

2019/11/24

8 godzin pracy, 8 godzin odpoczynku, 8 godzin snu - matnia iluzji i niewoli, z której wychodzą Słowianie


  
     Dobry taktyk wie, że zwycięstwo w bitwie zaczyna się od siły słowa i zrobieniu wrażenia - dopiero po tym zastosowane są - z powiększonym efektem - środki fizyczne. Dlatego historia planety nie zna wielu armii inwazyjnych, którym przedpola nie torowała propaganda.
     Masoni, iluminaci i jezuici mają za sobą stulecia pracy nad sztuką iluzji i manipulacji. To jest sztuka znacznie bardziej decydująca od działań bojowych, w każdym razie te drugie nigdy nie mogły wystarczyć, aby utrzymać zamaskowaną niewolę Ziemian. Natomiast wspomniane ciemne siły stoją za regulacją w zasadzie wszystkich dużych procesów społecznych - uznawanych w akademickim przekazie za rozwój cywilizacji, zaś w rzeczywistości będących niestety procesem degeneracji: feminizmu, rewolucji seksualnej, edukacji seksualnej i jaskrawo już demonicznego gender i LGBT.
     Kunsztem takich taktyków, zimnych i cynicznych, jest wręczenie społeczeństwom haseł, które te przyjmują jako dar i zwycięstwo. Tak stało się zatem i z hasłem 8 godzin pracy, 8 godzin odpoczynku, 8 godzin snu. Nie jest tu istotne, czy masoneria przemyciła ów projekt, czy też go czujnie przechwyciła (od Walijczyka Roberta Owena) i naniosła na mapy sztabowe - był to tylko jeden z wielu taśmowo zjeżdżających projektów przeciwko Wolnej Ludzkości. W okolicznościach chaotycznych przeobrażeń kulturowych i przemysłowych (aranżowanych i manewrowanych naturalnie przez rody kontrolujące świat) obietnica tego rodzaju wydawała się dobrodziejstwem i została powszechnie i trwale przyjęta, "zagwarantowana" przez system.
     W odniesieniu do tego, co napisaliśmy wyżej - że kampania ciemnych rodów definiuje postępujące zniewolenie jako dobrobyt rozwoju cywilizacyjnego - system 8-8-8 jest dziś znacznie bardziej uciążliwy, iluzoryczny i destruktywny dla społeczeństwa, niż przed dziesięcioleciami. Wtedy nie było oczywistością to, co jest nią dzisiaj: programy kariery i kolekcjonowania dóbr materii, groteskowa wymiana dobrego sprzętu na zbędny, ale po prostu nowszy/modny, osaczenia kredytami, wmanewrowanie kobiet w pracę, wydawanie dzieci pod niekontrolowany wpływ systemu: nianie, żłobki, przedszkola, postępująca drożyzna podstaw życiowego funkcjonowania: żywności, opłat, czynszów, komunikacji.
     Nadszedł czas, gdy coraz więcej Lechitów i narodów świata orientuje się, że system 8-8-8 to iluzja czy po prostu kpina z niewolnika.
     8-8-8 praktycznie nie funkcjonuje, a jeśli mówimy o prawidłowym życiu rodowym, zwłaszcza w naszych słowiańskich tradycjach bliskich więzi - to jest po zwyczajnie niemożliwy. Nie istnieje. 
     8 godzin snu to pojęcie systemowe, zatem zbiera wszystkich ludzi w jeden typ istot biologicznych, niezależnie od rasy, potencjału, klimatu, wreszcie wieku i rodzaju pracy. Oczywistością jest, że z zapotrzebowaniem na sen bywa różnie - możemy się tylko zgodzić, że "8 godzin snu" to niezła średnia jako oferta, i nic poza tym.
     O ile z tym zezwoleniem-darem na 8 godzin snu jest jeszcze w miarę przyzwoicie (gdyż naprawdę wolny człowiek śpi, ile chce i zaczyna aktywność, kiedy chce), z resztą projektu jest gorzej. Kazano nam wierzyć, że po 8 godzinach snu mamy 8 godzin pracy, po niej zaś 8 godzin odpoczynku. Rozprawmy się zatem z tymi iluzjami dla omamionych Ziemian.
     Wszyscy mamy znajomych, którzy pracują ponad 8 godzin snu, co wynika z różnych przyczyn. Czasem dzieje się to pod wpływem pracodawcy, któremu niektórzy boją się odmówić. Inni - znamy wszak takich ludzi - pracują z własnej woli nawet w soboty i niedziele. Dlaczego? Zapewne dla pieniędzy - nawet bowiem najmilsza praca nie powinna okradać żadnej polskiej rodziny z bezcennego i niezwracalnego dobra - czasu wspólnego.
     Mnóstwo Lachów żyje na wysokich pożyczkach i kredytach, czasem dlatego, że materialne pragnienia przerosły ich rzeczywisty status i rozsądek. Problem materializmu i chciwości to poważny problem narodowy, podstępnie i skutecznie wszczepiony w Naród przez bardzo wrogie siły.
     Prawda jest jednak taka, że wystarczy owe 8 godzin wysiłku fizycznego czy umysłowego, aby człowiek, istota biologiczna, energetyczna, mentalna, ponosił straty na każdym możliwym polu swego przejawu. Czy da się pracować w maksymalnej koncentracji, werwie i wydajności przez 8 godzin? Nie da się, bo nie jesteśmy maszynami, którym można w kilka sekund wymienić akumulatory.  Praca pracy nierówna, bo trudno porównać wysiłek górnika z wysiłkiem bibliotekarza, jednak swoistość ludzkiej istoty sprawia, że niezależnie od zajęcia poziom sił i energii, a zatem wydajności, spada po kilku godzinach. Człowiek powinien pracować (szczególnie jeśli tylko pośrednio dla siebie i swej kreacji, a generalnie dla systemu - 4 lub 5 godzin. Maksymalnie 6. Po 6 godzinach swoją efektywność opłaca rabunkiem na swojej Rodzinie: zużywając rezerwy odpowiedzialne za wspieranie zdrowia, zachowanie tężyzny i witalności, no i przede wszystkim zapału do aktywności popołudniowej z bliskimi.
     To nie Ród jest dodatkiem do pracy, lecz owa praca dodatkiem do istoty życia - życia rodzinnego. Jednak w systemie 8-8-8 mamy do czynienia z patologiczną odwrotnością.
     Nie da się temu zaprzeczyć, bo każdy, kto założył Rodzinę i wraca do niej z pracy, wie, co znaczy znużenie i dylemat: odizolować się, nabrać wyciszenia i sił, czy podjąć aktywność z bliskimi, na przykład sportową. Lechici wracający do swoich żon i dzieci ze zgrzewkami piwa to ponury akt porażki narodowej, po części efekt zdemolowanej mentalności i duchowości (religia, edukacja masońska, straty wojenne, manipulacje medialne) - po części: 8-8-8 czyli przepracowania i rozładowania. Nikt w domu nie czeka z wymiennymi bateriami, choć z sercami, tak.
     Po 8 lub więcej godzinach mało kto wraca do Rodziny rześki i ochoczy do działania. Gorzej, gdy czeka tam żona, która ma naturalną potrzebę podzielenia się swoimi odczuciami dnia, i gdy o zabawę, inspirację i radę proszą stęsknione dzieci - wymagające odpowiedniego nakładu czasu i energii.
     Straty z powodu braku czasu i energii są liczne i dotkliwe. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że dokładają one do poważnego zagrożenia rozpadu rodziny - gdy tymczasem każdy dzień, poprzez starania matki i ojca, powinien Ród cementować.
     Jest to dla większości Lachów niemożliwe z powodu braku paliwa. Kiedy nie ma energii, nie ma niczego - energia to podstawa wszelkiego tworzenia, nawet najdrobniejszego gestu życzliwości.
     8-8-8 odbiera wielu naszym Rodakom siły i ochotę do dbania o swoje ciało i tężyznę (co jest powinnością słowiańskiego młodzieńca i męża). Nawet ludzie mający pasję sportową rezygnują często z treningów, ponieważ w "strefie" tak zwanego odpoczynku muszą nie tylko nabrać sił, ale wybrać między kontaktem z bliskimi czy znajomymi. Dlatego jest wiele przykładów mężczyzn, których pamięta się ze szkoły jako imponujących sportowców, zaś po latach nie ma po tym śladu. A mógłby być, i powinien, i byłby - tylko nie przy obecnym masońskim modelu dnia roboczego.
     Jeśli polski mężczyzna musi w ciągu (umownych) ośmiu godzin odpoczynku wybierać między Rodziną, a ćwiczeniem ciała - jest to teoretycznie wybór oczywisty, ale w każdej konsekwencji destruktywny. Biologiczne ciało człowieka wymaga ćwiczeń - ma to wpływ na funkcje organizmu, witalność, zdrowie, optymizm, u kobiet na czar i wdzięk i siły macierzyńskie, u mężczyzn na charakter i charyzmę, u obojga - na DNA potomstwa.
     Trzeba jednak jasno nazwać owe 8 godzin odpoczynku naciąganym frazesem - w obecnej rzeczywistości zwyczajnie szyderstwem z niewolników. Między pracą, a snem dysponujemy mizerną pulą godzin, w której nie tylko szukamy czasu (i energii!) na bycie z bliskimi, i na ćwiczenia fizyczne. Ponadto to właśnie w tym czasie możemy zgłębiać swoją wiedzę, obcować z Przyrodą, dokonywać napraw domowych, dojeżdżać do pracy i do domu, po zakupy, do szkoły...
     Jeśli na to wszystko starczy czasu i energii.
     Gdzie w tym znaleźć miejsce na samokreację? Rozwijanie talentów i pasji? Odwiedzanie dalszych krewnych? Narodowych miejsc mocy i parków Przyrody?
     Projekt 8-8-8 bombarduje nie tylko marzenia i rezerwy biologiczne większości ludzi, ale sabotuje też ich umysł: wyczerpane społeczeństwo nie będzie skłonne do weryfikacji swego położenia, badania rzeczywistości, bez tego trudno z kolei ujrzeć na sobie łańcuchy niewolnicze, o walce o wolność nie wspominając.
     W tym celu to skonstruowano. Odebranie z rąk wojownika miecza i tarczy nie jest rzeczywistym rozbrojeniem - codzienne wysysanie go z energii i świadomości jest. Taka gwarancja zniewolenia ludzkości mogła pojawić się dopiero teraz, gdy technologia i konsumpcjonizm oderwały ludzkość od naturalnych źródeł zasilania: Przyrody i miłości rodzinnej. Dlatego właśnie starszych ludzi zdumiewa poziom słabości, nonszalancji i głupoty młodszych generacji. Różnica jest uderzająca, choć łatwa do wyjaśnienia.

     Aby efekt był mocniejszy - tak otumanione i zaharowane społeczeństwa zanurzono w kulcie materializmu, zdegenerowano ich szyszynki (fluor, oświetlenie LED) i zdemoralizowano przekazem telewizji.
     W sytuacji, w której pracować muszą kobiety, matki, żony, może być tylko gorzej - najgorsza strata to osłabienie więzi z dziećmi i wypuszczenie z zapracowanych rąk sterów, których wymaga kręta droga potomstwa przez pierwsze kilkanaście lat życia.
     Nasi przodkowie nie uznawali separacji rodzinnych. Ród był dobrem najwyższym, otaczanie dzieci nieprzerwaną opieką i miłością - wartością świętą.
     Żłobki i przedszkola to traumatyczna patologia masońskich modeli społecznych. Dzieci zostawiane u drzwi żłobków i przedszkoli doznają często wstrząsów i długo nie akceptują tego stanu separacji - dobrze bowiem czują, że jest to zaburzenie, a nie norma. Nawet jeśli rani i deprymuje to rodziców - postępują zgodnie z systemowymi trybami. Dzieci powinni być zostawiane same sobie dopiero wtedy, gdy są na to gotowe, a to - oznajmią same w dobrym dla siebie czasie. Dzieci wychowywane w stałej czułości nabierają odwagi szybciej.
     Naturalnie trzymanie dzieci w szkołach podstawowych dłużej niż cztery godziny jest takim samym czynnikiem patologizującym i osłabiającym tak więzi, jak wpływ rodziców na potomstwo.

     Przepracowanie, brak witalności i troski finansowe odbierają rodzicom jasne myślenie i intuicję. Sprawia to, że ignorują odczucia serca i wypuszczają dzieci w sytuacje traumatyczne, co trwale osłabia ich siły psychiczne i kreatywne.  Jest to najbardziej dramatyczny skutek zaostrzenia systemu 8-8-8 poprzez wypchnięcie kobiet do pracy.
     Problem sprowadza się oczywiście do kolejnej pułapki, do której wprowadzono omamionych Lechitów: Unii Europejskiej pod masońskim zarządem. W połączeniu z chazarską okupacyjną strukturą naszej Ojczyzny dało to półniewolnicze zarobki i coraz droższe opłaty i żywność z równolegle podsycanymi marzeniami o coraz wyższych luksusach. Jednocześnie Naród, przepracowany, zestresowany i zatruwany licznymi środkami słabnie - co jest celem sił kontrolujących Polskę. Brak czasu i energii na zgłębianie wiedzy, ćwiczenia, pasje i projekty, kształtowanie własne i potomstwa, bliskość z ukochaną osobą (wczasy to za mało), wstrzymywanie procesu starzenia (bo można), współdziałania z Rodakami dla jedności wolności Kraju - oto efekt kampanii jezuickich, masońskich i iluminackich. Trzeba to przyjąć do wiadomości: obecne patologie i destrukcje nie są owocami życzeń naszego i innych narodów, bowiem żaden naród tej planety tego sobie nie życzył, tak jak Afrykańczycy nie życzyli sobie porwań na plantacje amerykańskie. Wszelkie zaburzenia, dewiacje i zniszczenia na poziomie Rodów i społeczeństw wszystkich narodów Ziemi są efektem manipulowanej "ewolucji" jawnych lub utajonych najeźdźców.

     Przy systemie 8-8-8 i życiu rodzinnym, trzeba niestety wielkiej świadomości, determinacji i duchowości, aby przeciwstawić się temu choć w części. Są to wysokie zapory do przejścia, lecz coraz więcej osób z potężnym duchem wstaje z kolan. Sytuacja stawała się beznadziejną, kiedy nadszedł świt nowej ery dla planety. Dla Lechitów także: Lechickie Odrodzenie nabiera dynamizmu i Mocy.  Mimo że tak wielu Rodaków wokół daje smutny pokaz utraty nie tylko czujności, dumy i woli, ale i zdolności rozumowania (nie wiedzą, że steruje się nimi jak kukłami), jednocześnie wciąż i wciąż przybywa obudzonych wojowników.
     Zmienia się mentalność, co jest podstawą, pierwszym stopniem do zmian. Kiedy kilka lat temu nadmieniliśmy przyjaciołom, że człowiek powinien pracować 4 albo 5 godzin, odparli z zafrasowaniem, że to niemożliwe, bo nie uciągnie tak żadna gospodarka.
     Czyja gospodarka? Tych kilku rodów, które rządzą światem?
     Korporacji, które opłacają rządy, by podpisywały akty depopulacji?
     Cyników, którzy testują produkty na zwierzętach, dzieciach, więźniach niczym szatańscy eksperymentatorzy?
     Od tego roku coraz częściej słyszymy od ludzi, z którymi mamy kontakt na polu pracy, że czas szybko zlatuje i poza pracą trudno cokolwiek jeszcze zrobić. Że pracować powinno się 6 godzin. Że na nic nie ma czasu, tylko praca i praca... Oznacza to uruchomienie nowych, rewolucyjnych procesów podświadomych, świadomych i mentalnych w Narodzie - a to jest niezbędnym wstępem do wielkich zmian.
     Jeśli ktoś wyjeżdża z domu do pracy o świcie, a wraca wieczorem, to kim jest? Jest niewolnikiem.
     Za wypłaty, które życiowe potrzeby i funkcje pochłaniają zanim na konto wpłyną kolejne? Tak pracuje Naród okupowany, ze złamaną słowiańską dumą.
     Nawet jednak wysokie zarobki i luksusowe standardy życia dowodzą niewoli - umysłowej - jeśli oznacza to brak przy dzieciach ojca lub matki, ponieważ ich dzień należy do korporacji. Zaklęcie materializmu uderza w potomstwo. Jest kluczowe, by zrozumieć, że jest większą korzyścią dla duszy i zdrowia mężczyzny, i tym bardziej kobiety, by ująć sobie trochę dóbr materialnych czy zbędnych pieniędzy - a w zamian mieć dłużej przy sercu Rodzinę. Zadaj sobie pytanie, polski ojcze, i matko, jakie masz wspomnienie swego dzieciństwa? Po tym spytaj: jakie wspomnienie dzieciństwa będzie mieć twoje dziecko? Pustego domu zapracowanych i nieobecnych rodziców? Obrazów z monitorów telefonu i komputera?...
     Tak zacznie się uzdrawianie rodowe... Z kolei uzdrawianie narodowe oprze się między innymi na zrozumieniu, że branie kredytu nie jest dobrodziejstwem cywilizacyjnym, lecz aktem niewolniczym.
     A tymczasem, mimo iż grzęznący w iluzjach Unii, i ciężko pracujący, coraz liczniejsi Lechici wstają, bo zaczynają rozumieć, że ich oszukano, że harują za marne pensje, nie mając czasu dla siebie. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że kształtować polskie dzieci powinni ich rodzice, a nie Kościół, szkoła, szpital i rząd.
     Skrócenie dnia pracy do 5 lub 6 godzin zmieni wszystko. W dalszej przyszłości będzie tej pracy jeszcze mniej, ponieważ będziemy Narodem wolnym i szczęśliwym w zarządzaniu swoim czasem i projektami - ale nawet odjęcie dwóch godzin jest wielkim krokiem w marszu wyzwolenia. Przede wszystkim zaoszczędzimy na własnej energii - a mając przy tym dodatkowy czas będziemy nie tylko bardziej witalni i silniejsi, ale i zyskamy szansę zarówno dla własnego doskonalenia (Wedy, treningi, medytacje, bosęga, Przyroda), jak i rzeczywistego trwania w objęciach z Rodziną i wpływania na charakter i poczucie siły potomstwa.
     Będziemy mocniejsi i wydajniejsi pod każdym względem. Także dla pracodawcy - bo mniejsza ilość godzin będzie mobilizować do rzetelnej pracy. Kiedy człowiek wie, że przed nim jest 8 czy 10 godzin pracy, postępuje jak generał na polu walki z armią - świadomie lub intuicyjnie rozkłada siły, by nie utracić zasobów zbyt szybko. W gruncie rzeczy w tak długim czasie tylko robot może wykonywać działania z niezmienną intensywnością. Natura i biologia człowieka na to nie pozwolą. Można jednak z prawdziwą werwą przepracować 4 czy 5 godzin.
     I okaże się, że gospodarka nie padnie.
     Co możemy zrobić, aby przyciągnąć takie zmiany do naszego życia w ojczystej ziemi? Wszystko zaczyna się od myśli i przeobrażeń mentalnych. Mentalności i życzenia przeplatają się we wspólnej przestrzeni, wywołując skutek masowej presji na przemiany rzeczywiste. 
     Można to zatem wywołać i przyspieszyć, jak każdy proces naprawy, uzdrowienia, wyzwolenia: myśl, Słowo. Nieśmy, szerzmy. Czujmy. Kiedy zmieni się mentalność ludzi wokół - wejdziemy z nimi w nową rzeczywistość.
     Rozmowy Lacha z Lachem to nasza wielka siła. Nie po szable dziś sięgamy, lecz po Słowo.
     Dla wolnego Narodu możliwe jest wszystko, więc od wyzwolenia nas Lechitów zacznie się czas cudów. Wiemy, jak niebywały jest potencjał polskich wynalazców i konstruktorów. Podparty duchem wolności i zapału - przekroczy niewyobrażalne dotąd granice. Wolni i zjednoczeni Polacy: urzędnicy, pracodawcy, lekarze, wynalazcy, patrioci - życzliwi i niesterowalni, będą pracować nad wielkim krajowym zreformowaniem funkcjonowania społecznego i rodzinnego, tak, by przy zmniejszonej ilości godzin pracy każdy mógł zarobić więcej, zyskując możliwości samorozwoju. Taka nowa jakość ludzkiego przejawu obejmie cały świat - gdy odcięty on zostanie od manipulacji masońskich i chazarskich, co już jest w zaawansowanym procesie.
     Przed nami wspaniały czas. Kiedy konfederaci niczym desant komandosów, wreszcie niosą Słowo prawdy i Mocy w polskim parlamencie, wbijając klin w cytadelę okupacyjną Chazarów, polscy naukowcy, patrioci, Lechici, pracują nad nowymi technologiami.  Kuriozalne w skali planety zasoby i surowce gwarantują nam zasobną przyszłość.
     Zmieni się w naszym Kraju wszystko: zarobki, koszty stawiania domów, ogrzewania, prądu i wody, edukacja, struktura rządzenia. Jesteśmy u progu wielkich narodowych eksplozji, takich jak powszechna wiedza o starożytnych przodkach lechickich, powszechne odżywianie wegetariańskie, powszechne odstawienie alkoholu czy medycyna energetyczna, która wyleczy wszystko. Dziś każdy z nas z pełną życzliwością i szczodrością praw kosmosu może dokonać wyboru: czy przejść w ten nowy, już uchwytny świat, czy pozostać w starym.
     Odbudowują się sharmonizowane, uduchowione i patriotyczne Rody lechickie. A silna Ojczyzna to Ojczyzna silnych Rodów.
     Trwajmy z siłą i z zapałem w sercach, Bracia i Siostry, bowiem to już niedługi czas.
     Darz bór.
     Czcibor i Edyta

    O wyjściu wolnych Lechitów z niewolniczego systemu 8 godzin pracy pisaliśmy także w grudniu 2017 w artykule Zmiany polityczne i obyczajowe na drodze z Polski do Lechii w latach 2019-204012/zmiany-polityczne-i-obyczajowe-na.html

Autor rysunku tytułowego: Sylwia Maria Ruszkowska



Przed okupowanymi Lechitami ukrywa się prawdę o gwarantujących potęgę i bogactwo surowcach ojczystej ziemi:




Masoński system społeczny to program kontroli umysłów: bierz kredyt/dług i ciesz się tym:



Gdyby nie wessanie w masońską pułapkę Unii, Polska ze swym potencjałem, surowcami i pozycją gospodarczą po PRL, byłaby dziś potężną nacją bogatych i kreatywnych Lechitów:




Pośród Chazarów i targowiczan wypełniających parlament, konfederaci są jedyną zdeterminowaną sarmacką siłą popierającą wyprowadzenie Narodu z Unii...




...co jest oczywistością dla wszystkich świadomych i wolnych Lechitów, pracujących dla wschodu Nowej Wolnej Ojczyzny.


14 komentarzy:

  1. Czcibor genialny artykuł! Powiem szczerze,obawiałam się,iż mógłbyś...rzecz jasna z braku czasu... Zrezygnować z pisania... A to byłoby smutne i ciężkie, bo lubię Twoje pisanie, poglądy i konstruktywną krytykę :)
    Gratuluję artykułu jeszcze raz-ŚWIETNY! I oczywiście... UDOSTĘPNIAM na swoim fejsbukowym profilu :)
    Niech idzie w świat!

    J.W

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za krzepiące słowa i za wsparcie. Czasu rzeczywiście mniej, ale jeszcze stoję w polu działania. 😉

      Usuń
  2. Mądry artykuł. Obyśmy dożyli tych czasów. Sława!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę fantazji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, fantazja to słynny polski potencjał. 😉🚀. Wiele rzeczy, które dziś mamy zdawały się fantazją dla ludzi sprzed 10-20-30 lat. Fantazja to podstawa kreacji nowej rzeczywistości i nowej jakości. Polacy w wolnyn Kraju nie będą harować przez większą część dnia, dla nich uczciwy czas pracy i uczciwy będą normami. Z kolei na nasze położenie będą patrzeć ze współczuciem, jak to na status niewoli, i to nie tylko fizycznej. Wielu z nas będzie tymi ludźmi, więc głowa do góry. 😉🌳

      Usuń
  4. Gratuluję Czciborze, dałeś mi tym tekstem wiele radości, nadziei i otuchy. Wreszcie ktoś uwolnił troski i nadzieje milionów matek postawionych przed koniecznością łączenia pracy i wychowania dzieci, ulegania presji otoczenia, podnosząc sobie coraz wyżej poprzeczkę, z poczucia obowiązku zatracania siebie w natłoku codziennych prac. I po co ? By zapłacić rachunki, móc wysłac dziecko na zajęcia dodatkowe, zrekompensować brak matki kolejnym prezentem?? Prawda jest taka ze choćby rodzic dwoił się i troił nic nie zastąpi wspólnie spędzonego czasu. także nic nie zdoła zmyć poczucia winy i żalu z powodu rozłąki z bliskimi, widząc coraz jaśniej ze zycie przemija, płynie a my gonimy swój własny ogon! Dziękuje Ci Czciborze, zycie jest po to by je przeżyć, by doświadczać a nie po to by przemknęło niezauważone. Jutro może być za późno, mówmy wiec głośno, ze szkoda czasu i naszej energii na godzenie się na niewolnictwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem cieszmy się, że czas niewolnictwa odchodzi i obejmujmy bliskich, nic fajniejszego wszak nie ma... :) Sława.

      Usuń
  5. Świetny artykuł. I to nie są wbrew temu co ktoś tu pisze fantazje. W Japonii niedawno zrobiono eksperyment - wprowadzono wolne piątki. Natychmiast wzrosła wydajność pracowników o ok. 50% i ich zadowolenie rzecz jasna też. Skoro tak, to na pewno za ich przykładem pójdą inne narody. Słyszałem nawet parę miesięcy temu w radio (jeszcze za poprzedniej kadencji Knsesejmu), że partia razem szykuje projekt ustawy zmniejszającej czas pracy do 7 godzin dziennie.
    Co do tzw. Unii Europejskiej (którą ja nazywam jak G. Braun eurokołchozem lub też ZSRE - Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich) moja 66-letnia mama od jakiegoś roku też jest za tym aby opuścić ten eurokołchoz. Tak więc idzie ku dobremu, choć chciałoby się, aby to się działo szybciej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy i starsi, i młodsi Rodacy zaczynają zgodnie mówić, że Eurokołchoz knebluje Ojczyznę - zasilenie algorytmów zmiany nabiera większych mocy. To już nie potrwa długo!
      Mądra mama Laszka. :)
      Doniesienia z Japonii są piękną jaskółką nowej iskry na Ziemi.

      Usuń
  6. Artykuł dał mi dużo do myślenia... spojrzenie z innej strony... na pewno wrócę po więcej

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje gniazdo rodzinne, okolice Gniezna . I dowiedziałem się że tam gdzie żyłem, to miasteczko miało właściciela,Chazara. Znany w Wielkopolsce.

    OdpowiedzUsuń