2024/03/17

Bosęga a kody mentalne

 


    Chodzenie boso to najskuteczniejsze lekarstwo Ziemianina - tak właśnie zatytułował Czcibor artykuł otwierający naszą Kampanię Dla Przywrócenia Powszechnej Narodowej Bosęgi w roku 2018. Od tamtego czasu (ale i wcześniej) na internetowych forach i my, i inni zwolennicy tej bezcennej praktyki cielesno-duchowej opublikowaliśmy mnóstwo przekazów oddających jej walory. Nie będziemy zatem rozwijać ich tym razem, skracając rzecz do jednego akapitu...
    Bosakowanie przynosi jedynie korzyści: tak duszy, jak ciału. Jest to czynność stara jak świat, niczego nowego nie wymyślamy, to przypomnienie dotyczące jednego z wielu sposobów zasilania nas Mocą, jednego z wielu, który wymazano nam z upodobania i pamięci. Bosęga nie tylko uzdrawia - nie ma bowiem ani jednego procesu dotyczacego ciała i ducha, na który by nie wplywała (zawsze dobroczynnie) - ona nade wszystko nas równoważy. To jest dziś korzyść szczególnie ważna, bo właśnie równowaga jest celem numer jeden nasilonych ataków demonicznych. Każdego jednego dnia jakieś ustawienie systemu (to jest mechanizmu okupacji) narusza, a przynajmniej usiłuje naruszyć naszą równowagę. A przecież jest to podstawa wszystkiego: od osobistych częstotliwości, mających charakter tarczy obronnej, do projektowania w energii spokoju i harmonii. 
    Bosęga to wspaniały sojusznik, bądź co bądź oznacza łącze z potęgą duchowej energii: z Matką Ziemią. 
    Po latach obserwacji nasuwa się wniosek, że przywracanie praktyki chodzenia boso jako codziennej, naturalnej czynności należy do procesów najbardziej rozciągniętych w czasie. Nie trudno przegapić, że inne procesy dotyczące zdrowia przebiegają szybciej: dotyczy to choćby odstawiania cukru i leków farmaceutycznych, napoi gazowanych, palenia, alkoholu... Co już do reszty wymowne, nawet przechodzenie z diety mięsnej na bezmięsną charakteryzuje dużo większy dynamizm w naszym i innych narodach, choć jest to wyjątkowo trudne tak ze względu na własną przemianę wewnętrzną, jak i reakcje otoczenia. Dlaczego zatem ze ściąganiem butów tak nam się mozoli? Dlaczego tak, zdawałoby się, nieskomplikowana decyzja, dotycząca nieskomplikowanego "zabiegu", jest tak trudna?
    Po części to rezultat niewiedzy lub bagatelizowania bosakowania jako zajęcia zdającego się nie czynić niczego szczególnego dla naszej formy, witalności, zdrowia czy też świadomości. 
    W rzeczywistości jest wprost przeciwnie: bosęga wszystko to wyraźnie zasila. Sceptycyzm to coś, co wypada rozpuścić w sobie samemu, własną wolą, własnym doświadczeniem. I jest tak, że kto popróbował chodzenia boso, ten już się tej praktyki uchwycił. 
    Najtrudniejsza z kolei sprawa to kody. I tu cała siła hamująca. Nie wystarczyło, że satanistyczni instalatorzy norm i obyczajów sprawili nam wszystkim buty z tworzywa, które kompletnie odcina strumień Mocy płynący do naszych stóp z Ziemi. Strumień żywotności - i oświecenia. Aby umocować możliwie wiele ludów świata w tym oderwaniu, sprawiono im kody: albo przywiązujące do butów jako atrybutów statusu (materialnego, społecznego, zawodowego, i tak zwanej "klasy"), albo odstręczające od bosakowania jako czegoś kojarzonego z ryzykiem tudzież prostotą i nędzą. 
    Wszystkie te kody są po dziś dzień skuteczne, utrzymując większość naszego Narodu w oderwaniu od największego generatora wsparcia, w najbardziej krytycznym momencie. Wymowne. 
    Kody mentalne to nie programy kontroli umysłu mocowane dzięki emitowaniu jawnych i niejawnych częstotliwości czy wczepianym mikroczipom, to po prostu przekaz oparty na przebiegłym, wyrachowanym rozgrywaniu świadomości i wyborów ludzi poprzez nasycanie ich pola ego, albo umysłu strachem. To wystarczyło, aby wpisać się w cały ustawiony fazowo taktyczny proces odrywania Ludzkości od Natury (naturalnych generatorów Mocy) - Przyrody - Źrodła. Obserwujemy grupy miłośników bosęgi nie tylko krajowe, ale choćby amerykańskie, i widać, że są to wciąż bastiony ważnej odnowy, ale wypełnione nielicznymi załogami. Póki co. 
    Jak działają kody? Ego, jak wiemy, jest szczególnie podatne na manipulację. Ego to cenny rozrusznik projektowania, kiedy je kontrolować energią serca, ale bez tego jest niczym drogowskaz do pułapki. Buty jako świadectwo statusu splotły się z kastowaniem społeczeństw. Kastowanie jest nam obce i wyjdziemy z tego w procesie odradzania wolnych Na-Rodów. Póki co kod działa wciąż silnie i możemy to zaobserwować na przykład śledząc reakcje Rodaków na publikowane zdjęcia Dzieci bez butów. Takie zdjęcia udostępniają na przykład grupy w rodzaju "II Rzeczpospolita oraz PRL w kolorze 1918-1989" czy "Przedwojenna Polska na fotografii" na platformie Facebooka. Ilekroć na fotografii były bose Dzieci, zawsze pojawiały się komentarze wyrażające współczucie, albo krytykujące Przedwojnie. O ile faktycznie mnóstwo Lechickich Rodzin żyło przed rokiem 1939 w niedostatku, to jednak zwraca uwagę automatyczne postrzeganie każdego jednego bosego Lacha jako nieszczęśnika z biednej rodziny. Nawet jeśli fotografia pokazuje wyraźnie zdrowe, radosne Dzieci w czasie lata. 
To całkowity brak rozeznania i wyczuwania. Oboje znamy ludzi, którzy od dziecka po sędziwy wiek chodzili boso i zachowali sprawność i jasność umysłu, a nawet wedeyjską mądrość (nie mającą nic wspólnego z akademickim kształceniem). 
    Siłę kodu każącego postrzegać u każdego człowieka brak butów jako przejaw biedy albo głupoty potwierdziła inna obserwacja w jednej z takich grup. Pewien post zawarł przedwojenne zdjęcie Laszki wędrującej po lesie boso. Wywiązała się dyskusja, w której oprócz rozsądnych opinii było sporo bardzo krytycznych. Jeden komentator stwierdził, że po lesie nie da się w ogóle chodzić boso, a inny wyznał, że taka praktyka jest bardzo groźna ze względu na żmije i taki przypadek, śmiertelny, miał w rodzinie. 
Wszyscy krytycy zignorowali radosną aurę kobiety ze zdjęcia oraz załączony artykuł Amerykanina, który to zdjęcie zrobił i opisywał, że usłyszał od kobiety same dobre rzeczy świadczące o dużej świadomości i że sam zna starszą kobietę, która robiła to całe życie, nigdy nie doznając wypadku i rany.
Zignorowano też wpis komentatora, który przybliżył prawdopodobieństwo zagrożenia śmiertelnego ukąszenia przez żmiję, porównując je do powszechnie praktykowanych zajęć "cywilizacyjnych", które statystycznie często narażają na rany, kontuzje lub śmierć. 
    Kody odbierają elastyczność. A elastyczny umysł to umysł odważny, przenikliwy i spokojny. Taki, który pozwala przyjąć, że praktycznie nie ma zajęcia poza domem, które nie oznaczałoby jakiegoś ryzyka. Że, owszem, są takie, które nie niosą ryzyka, jeśli tylko świadomie połączymy się z Przyrodą, ze Źródłem, a jednocześnie zdamy na intuicję. Są bowiem i tacy pośród współczesnych Lechitów, którzy boso po lesie biegają, co mogłoby dla wielu oznaczać objaw szaleństwa. A to po prostu wyższy pułap: samokontroli, kreowania, połączenia z Przyrodą, z Matką Ziemią. 
    "Nieucywilizowane" (czyli mniej zmatrixowane) Ludy Rdzenne biegają od zarania po skałach i lasach bez butów i żyją w Mocy. A nade wszystko - w równowadze, którą najbardzej odbierają nam, Słowianom, technologiczne "dobrodziejstwa".
    W sposób świadomy uprawiamy bosęgę od lat; Czcibor od roku 2012. Na swym szlaku bosęgi w gruncie rzeczy rzadko słyszał jakiś komentarz - ludzie zwykle obserwują w milczeniu. Jeśli się odzywają, to pada czasem żart: "Gdzie pan zgubił buty", "O, buty panu ukradli", albo jakieś odniesienie do Cejrowskiego. Jeśli chodzenie boso kojarzy się z Cejrowskim, to najlepiej świadczy, w jakim braku orientacji co do tego zajęcia - jako normy, zwyczajności, codzienności, pożyteczności - wciąż pozostaje wielu naszych Rodaków. Inna sprawa, i trzeba to zaznaczyć, że poziom tej świadomości miałby inny wskaźnik, jeśli oddzielić Lachów z Krwi i Kości, Słowian, od osadników-hybryd. 
    Jeszcze inaczej wygląda to u Rodaków mających świadomość wedyjską, poczucie lechickiej tożsamości. To w takim wypadku prawdziwa szpica - zresztą w każdym polu świadomości (i godności), że przypomnimy nieomal stuprocentowe odrzucenie preparatów K-19 przez tę właśnie grupę
    Kody to silna sprawa i to tak bardzo, że prowadzą do absurdów. Widzieliśmy u własnych Krewnych, jak Dzieci bawiły się w upale wokoło domu, na trawie, w skarpetkach. Skarpetki w przypadku upału z pewnością drażnią Dzieci, o ile nie wchłonęły już kodu Rodziców, to jest strachu przed szkłem albo przeziębieniem. Jako że latem chodzimy boso codziennie, mieliśmy już kilka znamiennych sytuacji - widok bosych ludzi częściej wywołuje reakcje Dzieci niż dorosłych, co jest znamienne. Dorośli, mocno zakodowani ludzie popadają w specyficzny stan obojętnienia - a natura człowieka wolnego od kodów to obserwacja, przenikanie przestrzeni, zaintrygowanie czymś, co zwraca uwagę jako nietypowe.     Obojętnienie na bodźce może być wyrazem apatii, może i mentalnej hybrydyzacji. 
    Zwykle Dzieci zaciekawione naszym widokiem, zwlaszcza, gdy towaszyszą nam nasze bose zuchy, same są chętne zrzucić buty; to zdrowa, naturalna spontaniczność małych istot, która powinna cieszyć wszystkie Matki i Ojców. Niestety, ich podejście bywa różne; słyszeliśmy nie raz burę z ich ust i widzieliśmy wygaszony entuzjazm Dzieci. Smutny akt nie tylko nieświadomości tego, czym jest łącze z Matką Ziemią i choćby korzyść z akupresury, ale i nieświadomości rodzicielstwa. Aktów junactwa i pionierstwa u swych Dzieci po prostu się nie gasi. Nie gasi się odwagi i radości. 
    Kiedy dwoje Dzieci ujrzało naszego Milana na placu zabaw - podłoże stanowił nawieziony piasek - zawolały do swego Ojca:
    - My też chcemy na boso!
    - Nie, bo wam coś w nogę wejdzie. 
    Inny przykład nie tylko dokłada do gaszenia zapału i ciekawości doznań u Dzieci (nie wspominając już o czymś takim, jak ich naturalny instynkt), ale i fatalnej postawy niektórych Rodziców, jako tych, którzy każdego dnia wpływają na światopogląd potomstwa.
    Dobromiła szła boso chodnikiem, a z przejeżdżającego samochodu wyjrzały zaciekawione twarze Dzieci.
    - Tato! Czemu ta pani nie ma butów?
    - Pewnie nie ma pieniędzy...
    Nie ma już większego znaczenia, czy ów Ojciec odpowiedział to z przekonaniem, czy na odczepne, w każdym razie zamiast poszerzyć perspektywę swoich Dzieci, tylko ją zawęził, w dodatku w energii negatywnej.
    Kody zaprawdę zadziwiają programem, wizją, która zalega w umyśle człowieka, który przestał czuć i weryfikować. Oto prawdziwy dialog, który miał miejsce między Czciborem a napotkaną kobietą.
    - Dzień dobry.
    - Dzień dobry, a pan boso?
    - Oczywiście. Czysta przyjemność.
    - A co jak pan wdepnie na ślimaka?
    - E, to się nie zdarza...
    - Boże, jak bym nie mogła, jakbym tak wdepnęła, to...
    - No, ale ja patrzę pod nogi, więc...
    - Coś obrzydliwego! Tak nadepnąć na ślimaka...
    ...i dialog w nic się już nie rozwinął, ponieważ ślimak był odpowiedzią na wszystko. Nawiasem mówiąc nigdy nie zdeptaliśmy boso ślimaka, a niezależnie od praktykowanej bosęgi programujemy sobie szacunek i ochronę wobec wszystkiego, co żywe, czy to idąc boso, czy w butach. To taka energetyczna zapora przeciw wyrządzaniu nawet nieintencjonalnej krzywdy. Przyjdzie i taki dzień w Kraju Lechów, że takie afirmacje będą pierwszym działaniem każdego kierowcy, a to uczyni cuda w spadku liczby zwierząt ginących na drogach. 
    Lęk matek o swe Dzieci, żeby nie wdepnęły w szkło, choć po części jest zrozumiały, po części pozostaje kodem, jeśli zważyć, że praktyka bosego chodzenia nie musi być zajęciem "na ślepo" (niektórzy będą tak samo postrzegać autoprogramowanie i "marsz intuicyjny"). Można Dzieciom wydzielić mały, sprawdzony i kontrolowany obszar do codziennego podłączenia do energii Matki Ziemi. Zyskają na wszystkim: na harmonizacji swych częstotliwości, na akupresurze, hartowaniu i zdrowiu. Na spokoju i równowadze.
    Odstawienie cukru harmonizuje Dzieci - przystawienie ich do ziemi nie mniej.
    Równowaga Rodziców i równowaga ich Dzieci to rodowe yin-yang. Samo dobro, Krąg Mocy.
    Sezon na bosęgę trwa cały rok, ale lato to dogodny czas, który zmarnować byłoby szkoda. Wiadomo, że łatwiej bosakować tym, którzy mieszkają w osobnych domach niż w blokach czy kamienicach. Warto jednak się uporać z (ewentualnym) kodem mentalnym "Ci powiedzą ludzie/sąsiedzi?", niż odebrać sobie wspaniałe możliwości wzniesienia, jakie daje nawet chwila bosęgi. Choćby wyniesienie śmieci.
Jakkolwiek proces wciąż jest powolny, to pojawiły się obiecujące jaskółki. Od zeszłego roku, jak wszystkie inne transformacje, mocniej drgnęło i w tej sprawie. Aktualny rok jest zaprawdę szczególny - tak trudny, jak tasujący szybciej przemiany. Zasili i bosęgę, a my wszyscy - wszyscy miłośnicy tej praktyki mądrej a zdrowej - jako Kreatorzy i zresztą patrioci Lechii - także możemy wnieść swój wkład. 
    Do blokad, które wciąż tak wielu naszych Rodaków odciągają od bosego chodzenia, warto podejść, mimo wszystko, ze zrozumieniem. Każdy się z czymś boryka, każdy z czegoś narzuconego wyplątuje. Najlepsze będą zawsze przykłady demonstrowane w energii życzliwości. 
    Niech się zatem dzieje! Bo czas, w którym bosęga stanie się codziennym, naturalnym stanem harmonizacji i poboru informacji poprzez łącze z Matką Ziemią. Po buty - mało kto i rzadko kiedy sięgnie, a jeśli już, to po buty w nowej technologii, nie mającej charakteru izolowania nas od strumieni Mocy. 
    Po czym poznamy, że proces przywracania bosęgi osiągnął konkretne, przełomowe stadium? Po tym,  że owa praktyka przestanie być ograniczona do indywidualistów i grup nadmorskich letnikow, a stanie się codziennym rytuałem całych gromad, Rodów, lokalnych wspólnot

    Podłączmy się do Strumienia w tym decydującym czasie, Lechici!
    Czcibor i Dobromiła

    Artykuł publikujemy w ramach Lechickiej Kampanii Dla Przywrócenia Powszechnej Narodowej Bosęgi, zainicjowanej przez blog Lechickie Odrodzenie w roku 2018: https://lechickieodrodzenie555.blogspot.com/2018/04/chodzenie-boso-jako-najbardziej.html
    Pozostałe artykuły dotyczące bosęgi w działach bloga: 
    - Ćwiczenia i więzi z Przyrodą - https://lechickieodrodzenie555.blogspot.com/p/blog-page_6.html
    - ...oraz na grupie Facebooka, Lechicka Bosęga    https://www.facebook.com/groups/2970074296544740
    Wkrótce kolejny artykuł w ramach promowania bosęgi oraz letnia akcja Pospolite Ruszenie w Bose Chodzenie we współpracy z lechickimi gromadami. 



LECHICKA KAMPANIA DLA PRZYWRÓCENIA POWSZECHNEJ NARODOWEJ BOSĘGI
2018 - 2024

2024/03/10

Dlaczego Lechici nie pójdą już na wojnę


    W Przestrzeni nie ma przypadków, lecz projekcje i ich rezonans. Jeśli w ostatnim czasie przybywa patriotycznych filmów o męstwie Narodu Lechickiego, to jest i w tym podpowierzchniowy cel strategiczny: pobudzić głęboko zapisany w naszej duszy kod bitności i poświęcenia. Kod bardzo silny, mimo istnego zwału traum rodowych - bo dodatkowo pobudza kolejny: Moi Przodkowie ginęli za Ojczyznę, ginęli dla mnie, jestem im coś winny

    Z tym kodowaniem pora nam się uporać, a najlepsze na to metody są dwie: uświadomienie przyczyn obecnego położenia nas, Lachów, i całego świata, i przefiltrowanie całej głębiny traum. Traumy, które dotknęły nasze Rody, są w spektrum konsekwencji kuriozalne nawet w skali świata, obejmując wszelkie sfery. Dotyczy to na przykład nadzwyczajnych zdolności konstruowania i wytyczania zasad etycznych - jeśli Lechici nie są obwiązani pułapką wojny (a spojrzenie wstecz wskazuje, że zwykle byli), ich duchowość uruchamia projekty dobrostanu promieniujące nie tylko na Ojczyznę, ale i na cały świat. Jednak siły duchowej nie da się tak łatwo i dokumentnie zdegradować; nawet wyprowadzani na pole bitwy żołnierze Lechistanu zadziwiali wyjątkowym na tle innych wzdraganiem się przed amokiem i bestialstwem, choćby w podejściu do jeńców i kobiet na wojennym szlaku...

    To dowodzi naszej Mocy. Jest w DNA, jest w rdzeniu duszy - nieusuwalna. Ona też stanowi gwarancję zachowania zdolności wyzwolenia, odbudowy i uzdrowienia narodowego po każdym diabolicznym resecie... I dlatego też dziś wstajemy i idziemy po swoje. 

    ...projektując w równowadze. Projektując w świadomości naszych strat, praw, przywilejów, ale i zdolności i Mocy wymazanych z pamięci. 

    ...projektując w świadomości charakteru okupanta. Albowiem wojen nie rozpisują ani generałowie z duszą, ani ci bez duszy (wstawiane do sztabów hybrydy). Ani korporanci, ani Chazarowie i masoni, iluminaci i jezuici. Wojny i ich z góry zaplanowane wyniki z liczbą zgładzonych miast i wyniszczonych Rodów Mocy - rozpisują istoty demoniczne stojące nad generałami. 

       Człowiek z duszą nie ma w sobie ani pierwiastka zła, lecz wielki wobec niego sprzeciw. To Szatan, wszelki diaboliczny samozwańczy król Ziemi i jej Ludów - kieruje ludzi na drogę walki poprzez kody, podczepienia, myślokształty i traumy. Jak długo trzeba kodować rekruta, żeby wystrzelił do drugiego człowieka?... A i tak nie zawsze to zrobi, a jeśli zrobi - duszę ugniecie trauma. 

    Nie jesteśmy zabójcami, dlatego strategicznie wmieszano między nas hybrydy - aby rozmyć i zmanipulować postrzeganie praw Źrodła i etyki.  

    Człowiek z duszą nie zarządza egezkucji i gwałtów. Czynią to hybrydy, projektanci formacji okultystycznych w rodzaju SS i Gestapo. Okultyzm wymaga rytuału Krwi - wojna to nie tylko reset podcinający Ludzkość w momencie, gdy się ona "zbyt wysoko wzniesie w swej sile ducha, świadomości i dobrostanu". To także ceremonia poukładanych satanistycznych rytuałów Krwi: rzeź Wołynia, rzeź Woli, rzeź Nankinu... 

    Te rytuały odprawiane przez hybrydowych najemników zasilają rzeczywistych projektantów i rzeczywistych odbiorców: demony i reptoidy. 

    Matrix to nie dzieło sztucznej inteligencji, lecz dzieło diabolicznych bytów oderwanych od Źródła. To dlatego atakują wszystko, co jest fraktalem Źródła: godność, wolę i wolność, życzliwość, empatię, dobrostan, człowieczeństwo. Ludzkość.

    Wszystkie mechanizmy Matrixa (instytucje) atakują wolność i godność Istot Źródła. Wojna zaś nad tymi cnotami pastwi się do reszty. 

    Jaka jest tajemnica lechickiego męstwa? To nieprawda, że wrażliwi ludzie się poddają. To właśnie nasza wysoka wrażliwość i głęboko zapisane w duszy oddanie wolności - oraz świadome lub podświadome poczucie boskiego statusu godności, statusu Kreatora, Twórcy, Budowniczego - czyniły nas od wieków niezłomnymi Strażnikami Prawdy. To dlatego nasi Żołnierze i Powstańcy, nasi Jeźdźcy i Lotnicy, spotykali się na tym samym wysokim pułapie odwagi i męstwa. Ale dlatego też - Lechitów łatwiej niż wielu innych można było wyprowadzić w pole wojny i wykrwawić całe Rody. Trzeba pilnować równowagi, bo paradoksem jest to, że siła duchowa wobec uśpienia świadomości - czyni Istotę Źrodła szczególnie podatną na poświęcenie dla "sprawy innych", zatem wciąga w programy wojny i religii. Czyż nie tak stało się z Rodami Lechitów i innych Słowian?

    Mając świadomość tego wszystkiego - pora odłożyć szable, mimo wielkiego szacunku dla wszystkich naszych poległych Przodków i Patriotów. Ich poświęcenie rozpisano na sztabowych pułapkach forteli i manipulacji, ale nie jest to poświęcenie zmarnowane. Wynikało przecież nie tylko z działań Diabła, ale i ze szlachetnej esencji ludzi-patriotów. I dziś będzie nas inspirować i uskrzydlać w pozycji niezłomnej dla odebrania Ciemności tego, co nasze z nadania Źrodła: wolności, godności, dobrostanu, wyłączności na kreowanie rodzinej przestrzeni. 

    Musimy przekierować nasze narzędzia specjalne - siłę duchową i niezłomność - z podpierania obcych projektów wojennych w podpieranie naszych. Odtwarzanie Lechii Dębowej. 

    Pora to zamknąć i stworzyć patriotyczne, świadome, lechickie i międzysłowiańskie Kręgi Mocy. Nad sztabami hybryd stoją demony, nad nami - Przodkowie. Prośmy ich o błogosławieństwo i zaznaczajmy własną wolą nowy świat Rodów Lechii, Wspólnoty Słowian, Wspólnej Straży Ludów Rdzennych.

    Jeśli ktoś się uprze, to na wojnę taką czy inną oczywiście pójdzie. To droga w głąb szybu przywołanej sobie karmy. Hybrydy i głęboko zakodowanych niewolników wciąż można uzbroić i skierować nawet na bratobójcze bitwy. Nam, Lachom z Krwi i Kości, jest dziś natomiast dane najwyższe wzniesienie w najwyższym akcie odwagi, niezłomności i wyrażenia woli - w projekcie wolności. 

    Z błogosławieństwem dla Rodów Lechii i wszystkich Słowian, 

    Czcibor i Dobromiła

    Ilustracja tytułowa - https://www.instagram.com/pvul_jenner/?fbclid=IwAR1B49cevU14R63AB0C_fUSeZnZrsvdEMNINTP_VKqL0Y3GvVfgX4jYOPXo

    Zdjęcie jeńców lechickich - Wikipedia - https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Plik:Polish_prisoners_of_war_1939.jpg

    Pozostałe fotografie z grup patriotycznych na Facebooku:

    - Ulica Warszawska - https://www.facebook.com/groups/1248051762031944

    - Przedwojenna Polska na fotografii - https://www.facebook.com/groups/417314015617612/

    - Druga Rzeczpospolita oraz PRL w kolorze 1918 - 1989 - https://www.facebook.com/profile.php?id=100089022691147

Temat wojny jako projektu demonicznego zarządu Matrixa oraz słowiańskie przeobrażenie Wojska szeroko opisane w książkach Czcibora dostępnych na witrynie wydawnictwa Ridero - https://ridero.eu/pl/books/ja_lach/

-...oraz jako e-booki w witrynie Empiku - https://www.empik.com/ja-lach-semik-tomasz-czcibor,p1440957020,ebooki-i-mp3-p


Rok 1944, niemiecko-chazarski bombowiec nad Warszawą. Cień wojny nad Lechią to projekcja. Urzeczywistnienie i przebieg wymagają platformy nośnej, jaką jest energia woli i czynu nas wszystkich.


Wojna to diaboliczna agresja na godność człowieka. Godność to źródłowa wartość nośna, którą osłabiają straty dokonane na dobrostanie, wolności, samowystarczalności, zdrowiu, postawie, charyzmie, statusie, sile rodowej. Na zdjęciu polscy jeńcy w 1939. Trauma niewoli to cios w charyzmę i postawę słowiańskiego mężczyzny jako Ojca i Obrońcy Rodu, 
i jako Kreatora i Budowniczego.



Rozpisanie wojny (resetu) nad Lechitami i rozbicie ich potencjału miało tradycyjne przyczyny strategiczne:  dynamiczny rozkwit słowiańsko-duchowy i gospodarczo-konstrukcyjny Narodu wzniesionego energią wyzwolenia i twórczego zapału:




Każdy reset niszczy kolejny pierwiastek kolorytu zarówno objętych traumą dusz, 
jak i reguł obyczajowych i architektonicznych. 
Przedwojenna kamienica była mikroświatem zamieszkujących ją ludzi, nasyconym wzajemną dbałością o kompozycję Przyrody i serdeczną komitywę...


...który to mikroświat miał ulec zniszczeniu w serii rozpaczliwych pożegnań. 
Napis na grobie: Gosposia z II piętra.




Wojna nigdy nie była projektem ludzi i nigdy nie wygrali jej ludzie, ani ci ogłoszeni przegranymi, ani ci ogłoszeni zwycięzcami. Wygrywają demony, przegrywają straumatyzowane Rody i ich Dzieci... Jak te poniżej, w warszawskim przedszkolu, w cichej aurze zabawy i przygody 
tuż przed wojną:




Rok 1938... Dzieci Lachów wracają z wakacyjnych przygód: promienni, wzniesieni, jak to odkrywcy, badacze, pionierzy przekonani o stabilności świata... 


Właśnie taki świat projektujemy dziś w całej naszej Lachów Mocy: Dzieciom już narodzonym, Dzieciom zmierzającym w naszą czasoprzestrzeń, 
i Dzieciom, którymi sami wszyscy tak naprawdę jesteśmy.

2024/03/03

Słowianie medytują w energii rodowej: Moc Rodu, Moc Kręgu

 


    W ramach międzysłowiańskiej kampanii proponujemy dziś cztery medytacje, które odbieramy jako harmonizujące i dobroczynne dla naszych sfer życia i kreowania. 

Medytacja pierwsza: Szamański Duch, 528 Hz - OM 


    Tej medytacji można słuchać nawet przez godzinę - dwie, w zależności od potrzeby. Wprawia ona naszą duszę w stan wzniesienia, ożywiając zapomniane łącza między Ludami Rdzennymi Matki Ziemi. To właśnie bębny prowadzą nas do rytmu najważniejszego na naszym szlaku Kreatorów - rytmu Matki Ziemi... Nadaje się nie tylko do kontemplacji, ale i do ćwiczeń fizycznych.


Medytacja druga: Uzdrawianie czakry serca


    Rzadko spotykane połączenie dźwięków łagodzących nasz umysł i stan emocjonalny z wibracją dosłownie przeszywającą wszystkie komórki DNA na wskroś. Dla wzmocnienia tego doznania polecamy słuchawki. 


Medytacja trzecia: Sławiańska mantra wewnętrznego zdrowia i siły


    Poruszające głębiny duszy połączenie śpiewu barda Lechitów, Jaruhy, z magicznymi, prastarymi słowami Przodków i dźwiękami Przyrody. Ta medytacja nie tylko inspiruje, ale i pozwala na wewnętrzne rozmarzenie, która to zdolność wydaje się być stracona przy pożegnaniu z dzieciństwem.


Medytacja czwarta: Uzdrawiające wibracje miłości. 

Wyzwolenie od negatywnych myśli i emocji. 432 Hz


    Pomocna przy kłopotach z myślokształtami i wizualizacją, pozwala na odcięcie i dryf przez Przestrzeń. Wrażenie przenikania Przestrzeni i utwierdzania się w swej nieskończonej żywotności wzmacniają "kosmiczne" dźwięki. 

    Medytacja nie może zastąpić Słowianom i Istotom Źródła energii czynu, ale znakomicie ją wspiera. Jednocześnie podtrzymuje naszą naturalną tarczę ochrony źrodłowej - aurę. Co zaś nie mniej cenne - medytując i harmonizując siebie w swoim polu, harmonizujemy częstotliwości pola obejmującego żyjących wokół nas Rodaków

    Rody Słowian harmonizują się nawzajem, tworząc źródłowy bastion - Krąg Mocy.

     Z błogosławieństwem dla Rodów Słowian:

    Dobromiła i Czcibor - Lechia (Polska)

    Štefan Hrza Ďurovič - Słowacja

    Ondřej Chylka - Czechy

    Djordje Popovic - Serbia

    Сергей Браварський - Ukraina

    Branko Stavrovski - Macedonia

    

    Ilustracja ze strony - https://pl.pinterest.com/pin/735423814177520773/

Nasza publikacja w ramach Międzysłowiańskiej Kampanii: Słowianie medytują w energii rodowej - https://lechickieodrodzenie555.blogspot.com/2023/08/miedzysowianska-kampania-sowianie.html

    ...i na forum grupy WszechSławia - ВсехCлавя - VsehSlavia - https://www.facebook.com/groups/2259613067513822

    Nasz post charakteryzujacy działanie poszczególnych częstotliwości (FB) - https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=pfbid02hEG86oC6FYx6dyaGwHBru41Pj9U9ZJUMtatDrFuGQ3QZPSQdEWH6AbTrdt1Kesgrl&id=100077438454345

2024/02/18

Stowarzyszenie Lechistan Gniezno - Serce Rodu. Cztery lata w polu patriotycznych działań

  


    W styczniu minęły nam cztery lata od założenia stowarzyszenia. W rzeczywistości działamy dłużej - przez blog Lechickie Odrodzenie od roku 2017, z kolei na swych wlasnych profilach i innych platformach jeszcze wcześniej (zanim się spotkaliśmy, łącząc dusze i Moce). 

    W styczniu 2020 roku powołaliśmy do życia Stowarzyszenie Lechistan Gniezno większą grupą, w której zapewne każdy na swój sposób postrzegał metody działania, charakter i cały rezonans takiej gromady. Z racji rodzinnego statusu założycieli działalność skupiona została na przekazywaniu informacji, wspieraniu projektów patriotycznych i interakji instytucjonalnej, rzadziej: udziale w wiecach i odczytach. 

    Dwa lata później nastąpiło rozdzielenie - kontynuację naszej pracy afirmowaliśmy rozbudowaną nazwą: Stowarzyszenie Lechistan Gniezno - Serce Rodu. Dla nas było to przede wszystkim uzupełnienie pracy na blogu - pomocne w przypadku wielokrotnych interakcji z instytucjami i mediami systemu. Było oczywistym, że korespondenacja, dokumentacja czy telefon afirmowane blogiem nie będą przyjmowane tak samo, jak przez członków stowarzyszenia, to jest grupy definiowanej systemowo i formalnie postrzeganej. Sprawdziło się to znakomicie - tylko niewielka część naszych interwencji została zignorowana. Ażeby rozmiar ignorowania naszych pism uczynić jeszcze mniejszym, od początku, w każdym jednym liście czy e-mailu wysyłanym do urzędów lokalnych i wojewódzkich, administracji wspólnot mieszkaniowych, stacji telewizyjnych oraz KRRiT, prezydentów, komendantów policji, lekarzy, przyrodników, rzeczników praw dziecka i rodziny, zarządów firm, stowarzyszeń filmowców, ośrodków LOK i szkolenia kierowców, dyrekcji szkół i przedszkoli, przyrodników, konserwatorów i innych - zawieraliśmy jako zwieńczenie takie zdanie: Wszelka korespondencja, działania i interakcje Stowarzyszenia są publikowane na forach lokalnych i ogólnokrajowych. 

    Był uczciwy, ale i strategiczny element treści dotyczącej wszelkich spraw, który wywarł i wciaż wywiera oczekiwany skutek.

    Podkreślmy jednak, że każda z naszej interwencji miała od początku energetyczny zapis na dwóch torach: w przestrzeni instytucjonalnej i w przestrzeni publicznej. Niektórzy podważają realny wpływ tego rodzaju pism na urzędników, jednak uważamy, że nie ma energii zmarnowanej. Marnotrawstwem jest jedynie bierność. Nawet na platformach Matrixa budzą się lechickie dusze, same platformy też zresztą wchodzą w kolejne stadia przeobrażenia. Niezależnie od postrzegania tej kwestii, publikowanie takich działań na forach sieciowych oznacza zarówno dodatkowy zapis Słowa Mocy w przestrzeni, jak walor inspiracji, informacji i mobilizacji Rodaków i Patriotów. Tak właśnie wszyscy nawzajem na siebie działamy i tak procesuje się Lechickie Odrodzenie

    Każda jedna gromada, stowarzyszenie, wataha, wiec Lechitów - jest projektem patriotycznym samym w sobie. Każda pracuje nad renomą swojego logo i siłą wpływu. Wiedząc o tym, pilnowaliśmy najważniejszych walorów nośnych lechickiego hufca: etyki, uczciwości, wyważenia, braku osądu i patrzenia z góry, gotowości do współpracy i wsparcia. Ciężar interakcji instytucjonalnych położyliśmy na ochronę Dzieci i Przyrody, najwyższych dóbr Słowian. 

    Przedsięwzięliśmy pierwsze w Kraju kampanie lechickie: Dla Przywrócenia Powszechnego Słowiańskiego Porodu Lotosowego, Przeciw Ginekologii Męskich Rąk, Przeciw Anglicyzacji, Przeciw Agresji Dźwiękowej Pojazdów, Dla Uzdrowienia Telewizji i Innych Mediów, Dla Zniesienia Wszelkich Szczepień (Istot Żywych), Dla Jedności Narodowej - Lach do Lacha, Przeciw Koszeniu Traw i Łąk Miejskich (i Wycinaniu Drzew). 

    Jesteśmy Lachami z Krwi i Kości. Mickey Rourke powiedział jako polski policjant w filmie Rok Smoka: Jestem Polakiem. A Polaka nie można kupić. 

    Powiedział prawdę, tylko trzeba ją wydrębnić: można kupić lisa farbowanego na Polaka. Nigdy zaś - Lacha. Taka to różnica. Nikt nas nie kupi. Lechitów nie można kupić. Można ich tylko zmobilizować do oporu i pracy wyzwoleńczej. 

    Projektujmy! Twórzmy kręgi synchroniczne wizją, energią, duszą. Każda gromada patriotów ma realny, transformujący wpływ na sprawy ojczyste, czy jest mała, czy liczna, czy rejestrowana systemowo, czy ślubami przymierza nad ogniskiem. Moc takiej gromady to połączenie energii wynikłych z wibracji logo, intencji, potencjałów i zaangażowania każdej z dusz. Niech jedno lechickie ognisko rozpala drugie - porzucamy niesłowiański mechanizm władzy jednego czy kilku wybrańców, przywracamy siłę wiecu i pospolitego ruszenia. Niech ognie zapalają kolejne ognie - przekazujmy sobie płomień lechickiej duszy, natomiast nie gaśmy sobie nawzajem zapału. Nie dajmy się wprowadzać w chazarskie fortele prowokujące wasnie i opóźniające konstruowanie wspólnego dobra. Trzeba nam ważyć słowo, filtrować przekazy, szczególnie osądy - i szanować wzajemnie swoje pule możliwości i sposoby działania. Cel jest wspólny: spotkamy się na zielonych wzgórzach zwycięskiej, odrodzonej Lechii. 

    Po drodze niech tylko przybywa uścisków dłoni i łączenia projektów w generator narodowej Mocy.

    Dla farbowanych lisów to są chwile ostatnie. Przyspieszą i przypieczętują to narzędzia, które mamy w sobie od zarania: godność, wzajemna życzliwość, niezłomność. 

    Dziękujemy wszystkim za ujmujące wsparcie dla naszej pracy, która tak naprawdę jest pracą wspólną, Słowo nabiera Mocy szczególnej, kiedy Rodak przekazuje je Rodakowi, a ten - kolejnemu, i kolejny kolejnemu. Tak działają wiec i krąg Mocy Lechitów. Słowo jest gruntem każdego projektu. Jesteśmy wdzięczni za wszystkie przekazane nam poruszające opinie i udostępnienia. 

    Robimy swoje. Lach do Lacha.

    Dobromiła i Czcibor


    Wszystkie interakcje i publikacje związane z naszymi kampaniami zawarte są w działach bloga Lechickie Odrodzenie: Kampanie oraz Stowarzyszenie Lechistan Gniezno - Serce Rodu. 

    Post udostępniony na Facebooku zawiera część naszych patriotycznych przekazów w formie graficznej z lat 2017 - 2024, które można przejrzeć wchodząc przez poniższy  link: https://www.facebook.com/groups/1513130285712809/permalink/2125870864438745?locale=pl_PL