2021/12/04

Między euforią, a załamaniem. Pożegnania i powitania. Artykuł dla bardzo wrażliwych dusz, wypatrujących Nowego Świata

 


    Zwykło się nam przyjmować pewne właściwe dla jesieni nastroje jako naturalną część tej pory roku i procesów w duszy z tym związanych. Dla bardzo wielu, jeśli nie większości Lechitów, nawet jeśli umiłowanych w barwach jesieni, oznacza to wygaszenie na polu fizycznym i kreacyjnym. Słoneczna aktywność wiosny i lata mija - redukujemy aktywność w wojażach, treningach czy projektach. Pojawia się nasza sławna rodzima nostalgia, refleksyjność, rozterki i przewartościowanie. Tak to wyglądało do niedawna.

    Ten rok - 2021 - i ta jesień były wyjątkowe. Był to rok o silnej energii wyzwoleńczej (zatem i dekonstrukcyjnej na każdym polu). W świadomości i działaniu Narodu zaistniały prawo naturalne i wolna wola, a przy usługiwaniu tudzież poddawaniu się okupantom utrzymali się tylko głęboko zaprogramowani i hybrydy. Lawiny ujawnień, rosnące doniesienia o ofiarach szczepień, doniesienia z całej planety o brutalnych pacyfikacjach i walkach, spotęgowane zuchwalstwa i niedorzeczności obcego warszawskiego rządu, nasilone ataki chemiczne, energetyczne, okultystyczne i demoniczne, rezonans Schumanna i wreszcie przyspieszone, często bolesne procesy wewnętrzne każdego z nas. Pod takim bombardowaniem weszliśmy w tę jesień. Dodajmy: przy rosnącym znużeniu przeciągającą się arogancką samowładzą obcych na Ziemi Lechów.

    To zmasowane bombardowanie to oznaczać zupełnie inny pułap dotychczasowych nastrojów jesiennych, dla wielu po prostu tak wysoki jak przygniatający. Bywały dni, że niejeden prawie zatonął w fali pesymizmu i zrezygnowania; fale te bowiem, przy natłoczeniu negatywnych, rozstrajających czynników, podchodziły szybko i nie dawały się zneutralizować tak, jak to bywało wcześniej. Nad Lechitami zawisły nie tylko zmodyfikowane, zintensyfikowane chemtrails, ale i ciemne chmury zwątpienia, smutku, tęsknoty i oczywiście lęku. Energia strachu przeszyła Przestrzeń Kraju, a tę zasiliły dziwnie nagle namnożone publikacje podważające sporo rzeczy i ludzi, o których wsparliśmy swój wyzwoleńczy marsz, wizje i projekty. 

    Przypadek? Nie ma przypadku, ani w strategii mrocznego i bezwzględnego przeciwnika, ani w ewolucyjnym przebiegu procesów. Jeśli wyemitowano w nas więcej trutek i ciemnych energii, a to złączyło się z procesowaniem, to mogło to załamać najlepszą szarżę husarii. 

    Jedni zaczęli się bać i zamierać w ukryciu (wstrzymując publikacje na forach), drudzy poczuli stagnację, pustkę i nonsens w przekazywaniu Wedy i informacji, inni zaczęli przesyłać wiadomości sprzyjające naszym wrogom: podważające możliwości czy intencje aliantów albo działaczy patriotycznych. Nagle zrobiło się pesymistycznie. 

    Jak każdy z osobna przechodził tę jesień? Oczywiście nie jest tak, że wszyscy znieruchomieli i nie wszyscy dopuścili do siebie strach. Ale dusze się procesowały. Niejednego cofało przez wiele dni do dzieciństwa, do dawnych spraw. Wielu uważa, że cofanie się myślą wstecz "co by było gdyby" raczej pomniejsza zasoby energii, a jednak impulsy były nie do odparcia. Mogły też zdarzyć się dość paradoksalne rozterki z powodu nasilonych restrykcji i przygnębienia tak obcą codziennością - że w PRL, jakim by nie był, mimo wszystko żyło się spokojniej, bezpieczniej, stabilniej, z większym dostępem do naturalnych dóbr i z większą radością i beztroską. Sentymentalność podwoiła się czy nawet potroiła. Mogliśmy intensywnie wspominać i tym samym znowu to poczuć - pierwsze łąki, lasy, szkolne wycieczki tak poczciwie zwyczajnymi autobusami, dyskoteki, przeboje radiowe, takie kojące, przyzwoite i kulturalne programy w telewizji, pierwsze randki z emisją tak kompletnie odciętej od ciemnych wizji miłości i euforii... To wszystko mogło nas wprowadzić w niemal niezatrzymywalny kołowrót wspomnienia swojej klasy ze szkoły podstawowej, do której tak bardzo by się chciało teraz wrócić i jakoś z duszą i wdzięcznością zintensyfikować relacje z tymi, którzy nam wówczas towarzyszyli - albo wspomnienia kolonii letniej - albo młodzieńczego ogniska z gitarą (każde ognisko tworzy jedyny w swoim rodzaju czar chwili, czar na zawsze wszyty w serce polskie) - albo lata w ogrodzie przy muzyce Anny Jantar - albo jakiegokolwiek innego... Czegoś, co na dany unikalny moment otaczało nas - bardziej Dzieci niż dorosłych - w kuli mikroświata odciętego od wszelkich trosk i cieni.

    Szczególnie zasysające mogły być dla nas powroty do chwil - wyjątkowo realnych w odczuciu i tym bardziej zasilających tęsknotę - do bliskich, którzy odeszli, a których tak bardzo właśnie teraz chcielibyśmy tu mieć i razem przechodzić tym ciemnym korytarzem w stronę jeszcze dalekich, ale wyraźnie rozsłonecznionych drzwi otwartych na jego końcu... Może myśleliśmy o siostrze lub bracie, któremu mogliśmy dać dużo, dużo więcej... Gdyby tylko czas się cofnął...

    Transformowaliśmy też to, co uznaliśmy za błędy i krzywdy - i transformowaliśmy to, co nas przywiodło do tego punktu, w którym stoimy. 

    Niejedno serce lechickie zatonęło ostatnio w smutku. Niejedno w lęku. 

    Wiemy o tym, bo dało się to widzieć i odczuwać. Wiemy o tym, ponieważ jak wszyscy Rodacy, także tkwimy w swoich duchowych i fizycznych procesach i znamy ich ciężar.

    Tym samym wszystko było jeszcze trudniejsze do zniesienia niż dotąd: bezczelne kłamstwa, szykany i kpiny okupanta, bóle i dolegliwości ciała, melancholie i weryfikacje, o cierpliwym wyczekiwaniu przełomu nie wspominając. Powroty do przeszłości nie były jednak najgorsze w tym całym jesiennym znoju i przeobrażaniu. Dwie rzeczy ściskały-ściskają nasze serca szczególnie mocno: rozstania z bliskimi i przyjaciółmi z powodu pogłębionego rozszczepienia wibracji oraz świadomość, że czeka nas utrata bliskich i znajomych, którzy mieli to złe trafienie w szczepionce covidowej. 

    Dla ludzi skłonnych do przywiązania i wierności, oddanych, ufnych, sensytywnych, sentymentalnych i potrzebujących wielu potwierdzeń stabilności porządku rzeczy, utraty przyjaciół czy krewnych były silnie odczuwane. W niektórych przypadkach zdążyliśmy się na to przygotować, inne nas zaskoczyły. Nie chodzi tu bowiem tylko o długo zapowiadany rozstaj między tymi, którzy wybrali świat stary, a tym, którzy ruszyli do nowego. Takie nie zawsze oczekiwane rozłąki nagle zaczęły się między świadomymi Lechitami, nawet - współpracującymi nad wspólnymi projektami narodowymi. Z pewnością niejednego z Was, Drodzy Rodacy, spotkało w ostatnim czasie takie doświadczenie jak nas: ktoś, kto był/zdawał się świadomym towarzyszem drogi, mającym silny charakter i wyrażającym zdecydowaną, a przynajmniej obiecującą rozsądek opinię o spisku rządowym (i światowym) w kwestii pandemii, i naturalnie niekwapiącym się do poddania szczepieniu - nagle zmienił zdanie. Albo zatem wyznał, że jednak się zaszczepił - albo że to rozważa, bo "jednak go dopadło to cholerstwo", "coś jednak w tym jest", "stwierdzili u niego Covida". Ile byśmy nie pracowali nad opanowaniem i pojmowaniem, jak złożone procesy przechodzą dusze żyjące wokół nas - takie zdarzenie jest nie tylko zaskakujące i zbijające z tropu (nie bardzo wiadomo, co odpowiedzieć, szczególnie komuś, kto liczy się dla nas i z kim liczyliśmy się jako osadzonym w rozsądku), ale wręcz smutne. Przynajmniej na chwilę mogło rozlać w piersi przygnębienie bliskie zrezygnowaniu. 

    Drugie doświadczenie dopiero się zaczyna, jego pełny rozmiar jest wciąż oczekiwanym, ale już mogły w tych specyficznych energiach listopadowych i grudniowych pojawiać się smętki i przygasania - bo przecież spodziewamy się dynamicznego pożegnania mnóstwa ludzi, którzy z bliska lub z dystansu towarzyszyli nam w tym życiu często "od zawsze": od dzieciństwa, szkoły, pracy, osiedla i tak dalej... Tak, od dawna układamy to sobie w umyśle i świadomie przyjęliśmy to jako proces ewolucyjny, który tak naprawdę nie oznacza dla nikogo beznadziejnej anihilacji. Nie mniej - jesteśmy nie tylko poszerzającymi świadomość Istotami Boskimi, jesteśmy tak samo ludźmi, słowiańskimi duszami z całym swoistym bogactwem emocjonalnym, w tym skłonnością do przywiązywania, pokochania i sentymentalności (będącej siostrą nostalgii). 

    Dlatego nie jest łatwo - tym bardziej nie było łatwo w jesienno-zimowym przełamaniu procesowych energii i uderzeń tak zdeterminowanego jak zaślepionego w tępym, mrocznym okrucieństwie wroga. Tyle na nas spadło - że nawet kontrola emocji, dobrych nawyków, zdrowej żywności i samoochrony ulegały zachwianiu. Choć sytuacja kazałaby czynić wprost przeciwnie: wyjątkowo się w powyższych sprawach zmobilizować. Nie wszystkim się to udało, ponieważ mrok przesączył się do wielu piersi lechickich. 

    Na domiar tego wszystkiego wyroiło się od rekinów-biadaczy, jakby dotąd w zanurzeniu czyhali na ten moment szczególnej wrażliwości i zachwiania w szeregach lechickich. Nagle przez Internet przemknęły pomnożone przekazy pesymistyczne, odbierające zapał i motywację, siejące odczuwalny strach - jeśli nie w sobie samym, to wyraźnie u ludzi wokół, w przestrzeni, która przecież łączy nas wspólnymi impulsami. Zanegowano wszystko: Trumpa i QAnon, rychłe wyzwolenie, dobre intencje ras pozaziemskich i nieomal wszystkich polskich działaczy na rzecz Pobudki. To zaś polano sosem wojennym. Sosem kolejny raz odgrzewanym i mającym zazwyczaj apetyczną nazwę Dywizje rosyjskie podeszły pod granice lub podobne. O dziwo - stary sos znów nabrał wielu Rodaków i dodał lęku. Wszystko powyższe dodało niektórym kolejnego utrapienia: przyciągnęło energie demoniczne i podczepienia

    A jeśli dodać jeszcze na to niewdzięczne kompendium nasilone dolegliwości, bóle, choroby, czasem zapadnięcia w bezwład i niewiarę...

    Nic dziwnego, że tak skompresowany nalot toksyn i czarnowidztwa uczynił listopad (i grudzień) nadzwyczaj przygniatającym czasem (paradoksalnie, bardziej dla świadomych i sensytywnych niż niezorientowanych w sytuacji) i że nawet teraz wielu na próżno szuka po sobie choć drobin zapowiadających świąteczny nastrój, ożywienie, optymizm. 

    A jednak - będziemy właśnie ten optymizm kreować, bo bez takiej intencji nigdy nie zaczęlibyśmy tego artykułu. Po pierwsze, Rodaku nasz, dobra nowina jest taka, że czas najcięższej energii dobiega końca. Było to konieczne - musieliśmy to po prostu przerobić, przemielić odczucia wzmożonej agresji, przetransformować w sobie wiele programów. Te nieodparte, natrętne nawroty do przeszłości też miały swój cel. Po prostu trzeba wszystko przeprocesować do głębi, właśnie teraz, by uszczelnić śluzy i grodzie przed dalszym rejsem.

    To bolesny zabieg, ale nic to w porównaniu do kataklizmu, który tkwi w strzykawkach satanistów. Nic to - i zaczynamy już czuć, lub poczujemy na przełomie roku, że ciału lżej, a w duszy więcej światła. W duszy wręcz będzie nam wschodzić dodatkowe słońce, własne, ochronne, wspierające zdrowie, stabilność na drodze i siły kreacji. Utwierdzimy się w poczuciu stabilności, odwagi i nienaruszalności.

    Świadomość, co wielokrotnie podkreślamy od roku kilku lat, jest najmocniejszą, najważniejszą tarczą Lechity i każdej Istoty Boskiej. Nawet gdy - słusznie i roztropnie - wspieramy oczyszczanie i wibracje organizmu ziołami, medytacją, sokami, zdrową wodą, bosęgą - świadomość i wszczepione w nią Wolna Wola i Wola Życia same w sobie też zwalczają wszystkie szkodliwości, które wystrzeliwuje się w nas z mnóstwa kierunków i mnóstwa wyrzutni: czy to z samolotów, czy z anten i emiterów, czy z żywności GMO - to wrodzona i aktywowana Tarcza Lechity czyni swoją boską powinność

    Zatem - przetrwa każdy, to umocował to przetrwanie w swoim umyśle i w swoim sercu. Przetrwamy wszystko, Lechici, i nie tylko że dobiega końca czas topornych zmagań i i mozolnego odpierania ataków - zaczyna się czas nabierania Mocy. Tak, my, Lechici, gospodarze tej pięknej ziemi, stajemy się coraz silniejszymi kreatorami. 

    Jak z kolei przejść z jak najmniejszym uszczerbkiem nastroju i energii czekające nas jeszcze tygodnie mrocznej nawałnicy? Oczywiście oddychając tym, o czym piszemy wyżej: to się stanie, to do nas idzie - a skoro tak, to znaczy, że to już jest. Zapis Wolnego Kraju Lachów jest już umocowany w Przestrzeni. Uczyniły to prawa ewolucji, uczyniła szczodrość Stwórcy, uczyniła nasza Moc kreacji. 

    Wizualizujmy to z wdzięcznością, a blask zostanie przywrócony sercu i powróci motywacja. Pojawią się inspiracje dla nowych projektów i wizji. Wszyscy jesteśmy tu, w tej właśnie czasoprzestrzeni, dla wspólnego skonstruowania naszego nowego świata. Nowego pola doświadczania - zgodnego z prawami boskimi, zgodnego z pragnieniami serca, wibrującego w harmonii i oddalonego od traum i karm jak tylko oddalić sobie świat można. A my możemy na energii miłości stworzyć wszystko. 

    Poza wizualizacją wskazane będzie szerokie - bo takie mamy, my też mamy swój arsenał i to boski - spektrum działań samoochronnych, samouzdrawiających i deprogramujących. Warto medytować, afirmować i posiłkować się muzyką, która w tym akurat momencie nam sprzyja. U każdego może zadziałać coś innego: jedni będą uwalniać się od traum piosenkami Anny Jantar lub pieśniami i mantrami Jaruhy, inni dźwiękami ptaków czy mis tybetańskich, jeszcze inni sięgną po coś... co wywoływało w nich endorfiny kilkadziesiąt lat wcześniej, choćby w naiwnych, a przeszczęśliwych latach szkolnych, i co może - na chwilę, ale jednak - znowu tak zadziałać w tym wrażliwym przejściu. I to może być nawet Italo Disco z lat 80', cokolwiek - co nas po prostu teraz zelektryzuje (na przykład w godzinach pracy), i co nie pozwoli niszczycielom zamienić nas w zrezygnowane kukły. 

    Jeśli w taki czy inny sposób będziemy elektryzować się do działania w pracy lub dla projektu artystycznego, rodowego, patriotycznego i innych - to drugą część dnia warto oddać sprawom kontemplacji i harmonizacji wszystkich własnych sfer jestestwa oraz domu. Czyniąc wszystko to, co wymieniliśmy wyżej, albo to, co poczujemy jako swój najlepszy środek. Podkreślamy przy tym wsparcie Matki Ziemi - bo niezależnie w jaki jej obecnie kształt wierzymy, ma swoją energię duchową, do której można się podłączyć z dobrymi i wdzięcznymi intencjami. Co rano, albo co wieczór stanąć na gruncie boso choćby na kilka minut i wyrzec mantrę:

Matko Ziemio moja,

jako Twoje wdzięczne Dziecko i Strażnik Twych dóbr i darów

oddaję Tobie moje słabości, lęki, zwątpienie, poczucie winy, dolegliwości, szkodliwe myślokształty, złość, żal...

w zamian przyjmuję od Ciebie siłę, moc, równowagę, miłość, szczodrość, obfitość, jasność umysłu, życzliwość, przenikliwość, spokój, inspirację, energię i odwagę.

Dziękuję Tobie, Matko Ziemio

Stało się, stało się, stało się.

    ...czyniąc afirmację - tę lub inną według potrzeby - warto wizualizować w pierwszej części jak wszystko to, co chcemy oddać spływa z nas przez stopy w ziemię i jest tam przyjmowane w matczynym zrozumieniu, a w drugiej części afirmacji wizualizować i czuć boskie światło spływające do ciała z ziemi lub z przestrzeni. Wziąć głęboki oddech, zacisnąć pięści impulsywnie i tym samym dać samemu sobie komunikat, że dokonało się wzmocnienie. 

    Jest jeszcze jedna istotna sprawa w tym wszystkim. Inaczej cały ciężar procesów odczują samotni, inaczej ci, którzy w przestrzeni domu mają ukochanych na tym samym poziomie świadomości. Ale i to jest przejściowe, to ciemny korytarz w dobrym kierunku. Nikt w Nowym Świecie nie jest skazany na samotność, bo ten status życia nigdy nie był intencją Stwórcy, jest to po prostu stadium doświadczalne wynikłe z zaburzeń preparowanych przeciw ludziom. Koniec niewoli to koniec błąkania się za miłością odwzajemnioną i koniec wchodzenia w najeżone pułapkami związki i rodziny. Harmonia i intencje są kluczami do konstruowania tego, co spełni wszelkie oczekiwania. Dziś dusze bliskie sobie się odnajdują, dzieje się to każdego dnia. Powierzchnię Ziemi pokrywa coraz jaśniejsza powłoka energii takich dobranych par, takiego yin-yang, oraz harmonizujących się Rodzin. W tym świetle zjawiają się Dzieci kryształowe i czynią jeszcze większe cuda przemian. Dzieci kryształowe nie są biernymi świadkami zdarzeń, dopóki nie podrosną. One już samym umocowaniem swoich energii we wspólnej Przestrzeni czynią bardzo dużo i wszyscy z tego czerpiemy. 

    Samotność bywa stanem inspirującym do działania i projektowania, ale nie dla wszystkich i nie bez końca. Jeśli ktoś nade wszystko chce zaznać miłości i odetchnąć w swoim yin-yang - to rozgląda się za kimś, kto... rozgląda się za nim. To naturalne i to zadziała. Przywołać kogoś do serca to wysłać komunikat do Źródła, a ono zareaguje. Cierpliwie zatem deprogramujmy się z balastów, a serce będzie wynagrodzone. Przestrzeń jest życzliwa dla Istot Bożych i czyni wiele, by nam pomóc. Internet miał zgnieść Ludzkość do reszty, wyssać z niej Moc, rozum, wolę i światło - a jednak Ludzkość przetransformowała go w Komunikator Pobudki i Wsparcia. Na Facebooku powstało mnóstwo grup patriotycznych, duchowych i lechickich. Jeśli ktoś jest całkowitym samotnikiem w swoim polu życia (nadal wielu z nas jest), to w Sieci dzięki kompanii ludzi świadomych i serdecznych odżywa, pokrzepia się, rozpromienia i kroczy naprzód. 

    Nie przypadkiem trafiliśmy na siebie w rozmaitych grupach. Najwyraźniej mamy zbliżony poziom wibracji, tę samą wrażliwość duszy, światło w sercu, wartości Rodziny i świata, wizje Kraju i warunków wolnej ewolucji... Dobrze jest być razem, w tak utworzonych intuicyjnie hufcach. A przecież to też tylko stadium - bo w przyszłości wielu z nas, towarzyszy drogi - na razie głównie internetowej - spotka się przy ognisku, a niektórzy nawet w bliskim, przyjaznym kręgu domostw, zwanym osadą lechicką... Już teraz możemy karmić tym swoje serce. A strawy dla niego nie zabraknie nigdy: będzie powszechna narodowa adopcja Dzieci, będzie solidarne przygarnianie zwierząt. Najsilniejszą energią wszechświata jest miłość, a to zapowiada nam przyszłość Dzieci Bez Trosk i Traum.

    I to jeszcze nie wszystko z dobrych nowin - Lechia jest ziemią czakramów, artefaktów i kreatorów. To arcyważna kraina na tej planecie. Wśród negatywnych przekazów napotykaliśmy jeszcze jeden rodzaj: że wszędzie walczą o prawa i wolność, a Polacy trwają jako bierna i skapitulowana trzoda. Nie jest to prawdą. Już bardzo wielu Lechitów pracuje nad wyzwoleniem. Nie walcząc fizycznie - bo dość już wytracania naszych świętych wartości: Krwi i Energii. Pracujemy nad wyzwoleniem Kraju tworząc patriotyczne, reformatorskie projekty, wykonując rytuały energetyczne zgodne z prawami boskimi, poszerzając świadomość własną i Rodaków, stale, wytrwale pokrzepiając każdą duszę w potrzebie.  

    Wspierając tych Rodaków i ich projekty, lub tworząc własne, miejmy na uwadze, że obecne stadium ciężkich energii demontujących to czas na właściwe wyważenie przy rozkładaniu swych zasobów czasu i energii - na interakcje z systemem (do minimum niezbędnego dla funkcjonowania), na interakcje z Towarzyszami Drogi w Sieci (tyle, aby uzyskać konieczne wsparcie dla rozproszenia strachu i samotności) i nade wszystko dla siebie samego, z bliźniaczą duszą, lub z Rodziną - dla bardzo istotnej harmonizacji i wyciszenia.

    Nowy Kraj - Nasz Kraj Lachów - będzie ziemią oczyszczoną z wszelkich ciemności i odcięty od zaburzeń Mocy. Nie będzie w jego przestrzeni miejsca na nieżyczliwość, ocenę i strach. Każdy indywidualny pogląd i wybór będzie przyjmowany naturalnie,wyrozumiale, ciekawie i życzliwie. I tak też podejdźmy do zbliżających się świąt. Nowa era rozprasza obawy i dylematy, w tym "Jak mam teraz świętować Boże Narodzenie, skoro już wiem to, co wiem?". "Jak to robili Przodkowie?". To nie jest decydujące: ani jak to robili Przodkowie, wolni od reżimu schematów, ani jak to teraz i potem ocenią inni (potem już  zresztą nie ocenią) - liczy się tylko naturalna intuicyjna kreacja i prawdziwa radość każdej Rodziny. Każdy zdrowy Dom Lechicki świętuje po swojemu i każdy wprowadza-wprowadzi własne, oryginalne, piękne, rezonujące z Rodem obyczaje, dekoracje i rytuały. Czego wszystkim z serca życzymy. 

    Zatem, Rodacy kochani - ignorujmy "oferty strachu". Niech przelatują nad nami jak ćmy, naszego światła nie dostaną. Nie wpuszczajmy do umysłu i serca mroku, absurdalnych historii wojennych, medycznych pułapek. Wyrzućmy telewizory lub zerkajmy w nie poznawczo i pobłażliwie jak na teatrzyk kukiełek na splątanych sznurkach. Nie płaczmy już nad Dziećmi, które ślepota Rodziców zawiodła do pułapki. Dusze zrodzone w miłości Stwórcy powrócą. Część zaś zostanie odratowana - wspaniali ludzie zasabotowali niejeden z mechanizmów satanistycznych procedur szczepionkowych. Inni wspaniali ludzie szykują antidotum. Inni zyskują boską Moc uzdrawiania i naprawy DNA. Ludzkość wypiera Mrok na zawsze - zwyciężyliśmy. 

    Zwyciężyliśmy armię ciemności, ponieważ poza najsilniejszą energią jaką jest Miłość, Źródło dało nam, Lechitom i wszelkim rdzennym ludom dwa magiczne środki, których nigdy nie posiadła ciemność i byty demoniczne: natchnienie i determinację.

    Najsilniejszą energią wszechświata jest miłość, ale jeśli ktoś przyjedzie do Polski/Lechii i przy pożegnaniu zapytamy go, co jego zdaniem jest dominujące w naszej przestrzeni ojczystej, to jest całkiem prawdopodobne, że powie: powszechna wzajemna życzliwość.

    I o taki właśnie świat nam zawsze chodziło. Stwórcy też, dlatego mamy najlepszego z możliwych kibica. 

    Dużo Mocy, Rodacy!

    Dobromiła i Czcibor

    O decydującym znaczeniu świadomości oraz wszelkich środków wspierających zdrową częstotliwość pisaliśmy w artykule Lechito! Zbuduj swój Pancerz Transformacji i przetrwaj procesy planety w roku 2018 - https://lechickieodrodzenie555.blogspot.com/2018/01/lechito-zbuduj-swoj-pancerz.html

 

 Źródło nikomu, żadnej Ludzkiej Istocie, nie odmówi szczęśliwej pełni yin-yang:


  PRZEKAZY DAJĄCE POKRZEPIENIE, ULGĘ, RADOŚĆ I MOTYWACJĘ

Jaruha: jasnowidze czarnowidzą, a my kreujemy swoje:


Beata Socha: Polska pod specjalną ochroną


Dagmara z Arizony: Szczęśliwe życie to życie bez restrykcji czynionych sobie samemu:


Vedamir: każdy dzień to pełnia Życia:


Przykłady afirmacji dla uzyskania energii od Matki Ziemi w czasie transformacji:


19 komentarzy:

  1. Od dłuższego czasu czytam każdy wpis. Cieszę się z takich budujących słów, które dają nadzieję na przyszłość. Przyszłość, która sami sobie kreujemy . Zastanawia mnie tylko jedno .... jak długo potrwa to całe covidostwo jak tyle ludzi śpi. U mnie w miejscowości 90% nosi to coś na twarzy . Mój syn miał fluoryzacje w szkole to tylko ja napisałam, że nie zgadzam się na fluoryzacje całą reszta tak. Jak rozmawiam z matkami to jakby one nie zyly w moim świecie. Czuje się jakbym była jedna noga w innej rzeczywistości. Moje rzeczywistość świata bardzo mi się podoba i ciągle tylko o tym myślę przez co dużo dobrych sytuacji przyciągam. Tylko z niecierpliwością czekam aby chociaż większość ludzi otworzyła oczy i żyła pełnią serca . Czego życzę każdemu . Serdeczności🌷

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj nam. :) Bardzo trudna jest ta transformacja (ale nagroda będzie wprost proporcjonalna), bo nie dość, że jest to nieomal pruska szkoła cierpliwości, to jeszcze przyszło nam zaakceptować tyle rzeczy... To, że ludzie nam bliscy śpią, uporczywie idą za głosem czarowników, że odchodzą... Ale przyjrzyj się biegowi spraw. On sam już pokazuje, że jesteśmy na końcówce - bo jak długo można nawet z okultystycznych telewizorów przekonywać, że jest dobrze, jeśli Polacy odchodzą licznymi "czwórkami do nieba"?...
      Koncentrujmy Moc, myśl, słowo, afirmacje na swoim dobrostanie, na sile i zdrowiu Ojczyzny. To już pracuje. W tym roku dostaliśmy środki wyzwolenia, w przyszłym wszelkie kłamstwo się zawali. Nic go już nie uciągnie, nie znajdzie się ani taki koń, ani najlepszy ursus. ;)
      Dużo spokoju i optymizmu Tobie. :)

      Usuń
    2. NIKT nie może być zmuszony do szczepienia. Stwarzają takie pozory - silny hologram, kody strachu - żeby w to jak najwięcej ludzi uwierzyło, bo handel tak ciałami, jak duszami idzie w najlepsze.
      W opanowaniu należy konsekwentnie manifestować swoje NIE, bez wahania i lęku. Z mocą i wolą w oczach, bo patrzą w oczy i tam szukają obietnicy kapitulacji. Nie przejmuj się tym. Oczywiście są różne sytuacje z zachowaniem miejsca pracy - w jednych przypadkach się udaje, w innych nie, to konsekwencja kilku czynników. Ale nie mogą Ciebie zaszczepić i NIE wprowadzą realnego przymusu fizycznego i prawnego. Możesz pisać do nas także na email. :)

      Usuń
  2. Świetny cudowny pokrzepiający artykuł dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy ma zawsze szansę , by wznieść się na wyższe wibracje. Niektórzy nie chcą skorzystać, a zatem żegnamy 🙏 szanujemy wybór wolnej Woli.
    Zdrawiam Wolnych Ludzi ❤️🙏❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie pod każdym artykułem piszę komentarz ale na każdy wyczekuję i czytam z zaciekawieniem łącząc przysłowiowe
    kropki. Wszystkie ze mną rezonują ale ten ostatni był mi potrzebny na JUŻ bo zaczynałam słabnąć energetycznie.
    Dziękuję od serca za wzmocnienie,ponieważ jestem takim samotnikiem w mojej przestrzeni, wszyscy wokół wierzący
    w święty covid i ekran tv. Więc nie rozpisuję się tylko mam wdzięczność dla Was i Zdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oli, nie jesteś aż tak stuprocentowym samotnikiem, masz nas. :)

      Usuń
  5. Czciborze 💏 dziękuję za cudowny artykuł, pokrzepiający wątpiących, budzący uśpionych i rozsiewający cudowną moc i energię MIŁOŚCI Twojego RODU.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SłowiAnko, z niezmienną wdzięcznością dziękujemy Tobie za wspieranie nas!
      I za wspieranie Lechitów!

      Usuń
  6. Jak zawsze cudowne przesłanie. Już sie wzosilam... nawet te durne segregacje mnie nie wyprowadzily z rownowagi... ale ten projekt o PRZYMUSIE eliksiru dla pewnych grup zawodowych (bo ze dla wszystkich to raczej nie) mnie podlamal... Pewnie dlatego ze w jednej z tych grup jestem... Kochani powiedzcie ze to nie przejdzie!!!

    Co do świadomości to tez jako jedyna mama w klasie (nie wiem jak w szkole) ktora noe zgadza sie na fluoryzacje, ogladanie głowy p.Wszom, mierzenie temp. itp.
    Wydaje mi sie ze taka swiadoma jestem... a tyle lęku jeszcze we mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę dopisać... jestem w jednej z 3 grup zawodowych zaszczyconych od 1 marca obowiązkiem...
      Mam doła ;(

      Usuń
    2. To nie będzie żaden obowiązek, ale bezprawie. Eliksiry są wciąż badane, więc to eksperyment medyczny, a nikt nie może być poddawany eksperymentom medycznym bez dobrowolnie wyrażonej zgody (art. 39 Konstytucji z 1997 r.) Mówi o tym też kodeks Norymberski. Zatem nie mają prawa wprowadzić obowiązku a jeśli to zrobią będzie on bezprawny. Każdy kto będzie go egzekwował powinien zostać pozwany do sądu jako potencjalny ludobójca.

      Usuń
    3. Ja się Pawle z Tobą zgadzam w 100%. I jestem gotowa na walkę nawet sądową. Tylko czy prawnie czy bezprawnie nie wyrzucą z pracy to efekt będzie taki sam - będę bez pracy. A na 100% jestem pewna że pracodawca oprze się na illegal rozporządzeniu a nie na prawdzie! I czy nasze (niezawisłe?) sądy do tej pracy mnie przywrócą?
      No nic... nic byłą ciężka teraz czekam na akt prawny w w/w sprawie i zobaczymy co dalej.

      Usuń
    4. Lęki warto oddać Matce Ziemi podczas bosęgi. 🙂

      Usuń
  7. Pierwsze raz tu weszlam i bardzo mi sie podoba, wiakisposub mozna dostawac powadomniebia nacisnelam subskrybuj i wyskoczylo mi ze wystampil blad!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witamy Cię serdecznie. :) Pierwszy raz spotykamy się z pytaniem i z kłopotem co do subskrypcji. Może prześlij swój e-mail na nasz e-mail [lechczcibor@gmail.com] i spróbujemy go wstawić w subskrypcje w opcjach ustawień.

      Usuń
  8. Obowiązek nie jest przymusem, moja córka też należy do tej grupy, ale powiedziała, że ma ichnie rozkazy tam gdzie Jasiu może Pana Hrabiego pocałować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, obowiązek to nie jest faktyczny przymus, tylko farmazon prawa morskiego.

      Usuń