Koszenie łąk i traw miejskich to amerykanizm. To sabotaż na łączu ludzi i Natury. To obcy przemycony mechanizm, który Słowianie przyjęli tak samo, jak omamieni Indianie pierwsze dary Brytyjczyków.
Koszenie traw w miastach, betonowych cytadelach, gdzie każdy łan, każde źdźbło, każdy kwiat jest sojusznikiem duszy ludzkiej na wagę złota, muszę nazwać aktem omamienia i obłędu.
Bezkrytyczne przycinanie drzew i wreszcie ich wycinanie, kiedy to każdy pień, każda gałąź, każdy parasol zieleni, każdy ptak i każdy jego śpiew czynią bezcenne wsparcie zdrowia i stabilności duchowej ludzi w otoczeniu - muszę nazwać aktem omamienia i obłędu.
Pora, nam, Lachy, aby zakończyć to barbarzyństwo, niszczące tak samo dla Przyrody, jak dla nas samych.
Co oznacza koszenie łąk/traw miejskich?
- skazanie ich na zagładę podczas suszy; bez zmagazynowanej wody są niczym wojsko bez odwodu, nie przetrwają i zmienią się w martwe miejsce, przygnębiające dla oczu
- utratę ozdoby szczególnie wyliczonej w swych walorach na obszarze miejskim: przycinanie trawy to anihilacja wszelkich osadzonych w niej kwiatów
- utratę koniecznej dla ludzkiej psychiki barwy zielonej, zaprojektowanej przez Stwórcę dla wyciszenia, odprężenia, ukojenia i zainspirowania istoty ludzkiej
- niszczenie zalążków drzew
- holokaust na owadach i depopulację ptaków.
Co oznacza bezzasadne przycinanie drzew i wreszcie ich wycinanie?
- depopulację ptaków
- niedotlenienie obszaru i brak szansy na schłodzenie temperatury w okresie letnich upałów
- obrabowanie mieszkańców miast z enklaw (liczy się nawet najmniejsze skupisko 2-3 drzew, de facto liczy się każdy żywy pień w cytadeli) z enklaw zieleni, dających cień i ulgę ciało, i wzmocnienie zdrowia tak psychicznego jak fizycznego.
Każdy Lach powinien zacząć w końcu odróżniać trawnik siewny pod strzyżenie od naturalnych traw, które w swoim duchu nie odróżniają tego, czy są w "prawach wiejskich" czy "miejskich". To człowiek otoczył je murami miast. One przez wieki trwają jako część ekosystemu i stanowią o życiu mnóstwa gatunków owadów i ptaków - ale też naszych psów i kotów, które tylko w trawie (a nie w preparowanych karmach!) znajdują żywe enzymy wzmacniające i wydłużające ich funkcjonowanie.
Naturalne łąki miejskie stoją okoniem wybetonowaniu miast i zamienieniu ich w nieznośne siedziby otępiałych, słabych duchowo i energetycznie ludzi. Zaprzestanie koszenia traw sprawi, że nasze domy otoczy nie tylko zieleń (barwa posłana ze Źródła jako błogosławieństwo życia), ale też wszelkie kolory. Wywoła to natychmiastowy skutek dla podniesienia sił psychicznych człowieka, podeprze jego optymizm, twórczy zapał i życzliwość.
Barwność jest wartością konieczną dla duszy Słowianina - czas zatrzymać wysiłki systemu w jej grabieży.
Słowianin szanuje i chroni każde życie - także najmniejsze. Trawa to siedziba owadów. One też tworzą rodziny, eksplorują świat, zbierają swoje doświadczenie i dopełniają swojej roli w ojczystym ekosystemie.
Omamienia i obłędu dowodzi samo akceptowanie wyglądu trawy miejskiej po skoszeniu - traci kwiaty, intensywność koloru, odsłania brunatne ziemiste place. A jednak kosiarze wracają jak zaprogramowani i nikt nie protestuje...
Każdy Lach powinien zdać już sobie sprawę, że drzewa to sojusznik bardziej cenny, niż to podaje masońska edukacja przyrodnicza. To nie tylko cień, tlen, ozdoba i dom ptactwa. To także zasilenie energiami - każdy gatunek drzewa ma swoją specjalizację we wspieraniu zdrowia człowieka, a jeśli nie jego - to innych drzew i roślin w ekosystemie. Wszystkie razem tworzą szpaler tarczowników chroniących przed promieniowaniem. Wzmożona wycinka drzew przy inauguracji technologii 5G nie była przypadkiem, lecz wyrachowaniem przeciw Narodowi.
Omamienia i obłędu dowodzą maniery ścinaczy, którzy po uruchomieniu pił wpadają w trans i zawsze zapędzą się w swym zajęciu, co nie raz widziałem... Brak przyrodnika ze słowiańskim duchem w takiej grupie jest niedopuszczalny.
Gnieźnieński Zakład Zieleni jawi się gniazdem kapitulanckim, kiedy pozwala wycinać drzewa i kosić trawy, osłabiając szanse mieszkańców na zachowanie zdrowia, równowagi i radości życia. Rewitalizacja to inwazja na naturalne rytmy Przyrody i zasługuje na miano sterylizacji. Przycinanie gałęzi ponad oczywisty umiar i wycinanie drzew nie tylko rabuje nas dorosłych i świadomych, ale też przemyślnie odcina dzieci od postrzegania owoców Przyrody i koduje w nich odseparowanie z nią i obojętność na dewastacje. Tak dalej być nie może.
Jeśli pracownik zakładu zieleni:
- nie wie, że drzewo to generator siły i Mocy dla ludzi poddanych jego działaniu
- nie ma słowiańskiej świadomości to jest płynącego z serca szacunku i wdzięczności dla owoców Natury, szczególnie drzew
- nie protestuje, gdy włodarze miasta oddają pod topór drzewa, aby dokonać transakcji z deweloperem
- nie protestuje w obronie zabijanych owadów i eksmitowanych ptaków
...to nie wiem, która z tych wymienionych wad ciąży nad nim najbardziej. Ale wiem, że nie nadaje się do swej pracy w nowym Kraju mądrych i wolnych Lachów.
Zakłady zieleni i urzędnicy bronią się argumentami o nasadzaniu. To oszustwo, gdy jest - a jest - używane w rozmowach o wycinkach drzewostanu. Nasadzanie jest ważne i cenne, ale nie może być wręczane jako rekompensata za wycięte drzewa. Wyciętych drzew nic nam nie zwróci. Nasadzone będą osiągać swą dojrzałą okazałą postać w ciągu 10-30 lat i będą darem dopiero dla naszych potomnych. Polacy ze swej natury ducha i rasy powinni sadzić drzewa, lecz bronić żywych tym bardziej.
Gdy znikają drzewa, znikają ptaki. Miasto staje się podobne betonowemu hospicjum. Czas to zatrzymać.
Przyroda przed wiekami była traktowana jako lechickie dobro narodowe. Akty barbarzyństwa na niej karane były z całą surowością. Nowe władze i urzędy Lechistanu przywrócą te prawa. Oczywiście każdy proces wymaga czasu, przetransformowanie mentalności i świadomości całego społeczeństwa jest tak samo konieczne, jak wymiana urzędników. W Moskwie, u słowiańskich braci, tak właśnie idzie przemiana: każda dzielnica głosuje nad tym, czy przycinać trawy czy nie. Tak działa prawo wiecu - decyduje lud, nie urząd. Rosyjscy ekolodzy już wpłynęli na urzędników, aby przycinanie ograniczyć do 2-3 akcji w roku (niektóre obszary w Gnieźnie są przycinane co kilka tygodni). Musimy cierpliwie, ale z determinacją przyłożyć rękę do zmiany w naszej Ojczyźnie, w każdym jednym mieście.
Nie chodzi o to, by grupa zamiłowanych, wedyjskich przyrodników narzuciła reszcie Rodaków swoje zasady traktowania Przyrody. To byłoby systemowe, babilońskie. Chodzi o wprowadzenie wiecu słowiańskiego - woli większości. Niech każde miasto, dzielnica, osiedle, wspólnota, sami w swych lokalnych wiecach decydują o wszystkim, także o losie drzew i łąk w swym otoczeniu. Wiec - nie urząd. Idąc tradycjami lechickich przodków i braci Moskali, zainicjujemy łagodny, ale pełen Mocy i uczciwości proces przemian w naszej Ojczyźnie.
Tym razem Stowarzyszenie Lechistan Gniezno apeluje do gnieźnian i wszystkich Rodaków, by kampanię w obronie Przyrody wsparli rzeczywistym czynem, nie tylko myślą i intencją. Wzywamy każdego Lacha zniecierpliwionego dewastacjami i holokaustem na naszych zwierzętach i drzewach, by stanął z nami do działania. Prosimy, by już teraz wejść w interakcje z urzędami i mediami, nim jeszcze upadną. Liczy się każdy głos, mail, telefon, do lokalnych instytucji. Do dzieła, Lachy. To jest nasza ziemia.
Zadziwiającym cudem wpływu i owocu okazuje się każdy czyn wykonany w dobrej intencji. Wzywamy, by każdy Rodak, każda zmobilizowana wspólnota mieszkaniowa, dzielnicowa, miejska, robiły kontrole sąsiedztwa, robiły zdjęcia drzew i stanu traw. Niech służą jako świadectwo działań urzędów, niech służą jako zapalnik zmian.
Dziękujemy każdemu, kto stanie z nami w tej kampanii. Darz Wam Bór.
Czcibor
i Stowarzyszenie Lechistan Gniezno
Dziękujemy za współdziałanie dla Gniezno-Fakty-Interwencje:
https://www.facebook.com/Gniezno-Fakty-Interwencje-2224220140946859/
O słowiańskim duchu postrzegania Przyrody pisałem w poprzednich latach:
Westernizacja, a stosunek Lechitów do trawy - http://lechickieodrodzenie555.blogspot.com/2018/04/westernizacja-umysow-stosunek-lechitow.html
Słowianie wychodzą spod zaklęcia Herba Circumcidetus - http://lechickieodrodzenie555.blogspot.com/2019/06/sowianie-wychodza-spod-zaklecia-herba.html
Dr Piotr Mędrzycki przestrzega przed fatalnymi następstwami bezkrytycznego naśladowania zachodnich praktyk koszenia traw miejskich:
https://innpoland.pl/135511,slusznie-klniesz-na-kosiarzy-koszenie-trawy-szkodzi-i-nie-ma-wiekszego-sensu
Strona Stowarzyszenia Lechistan Gniezno, gdzie rozpoczyna się kampania przeciw wycinaniu drzew i traw miejskich:
https://www.facebook.com/groups/2423223594657570/?ref=bookmarks
W polskich miastach rozkwita jutrzenka słowiańskiej ochrony Przyrody, na przykład w Białymstoku:
http://www.bialystokonline.pl/wyslali-petycje-do-miasta-lepsze-laki-i-dzikie-trawniki-niz-suche-stepy,artykul,107154,1,1.html
Jak się cieszy polski przyrodnik z duchem słowiańskim, gdy ustaje koszenie traw i łąk:
Komandosi wysyłani przez systemowe urzędy przeciw Przyrodzie, de facto - przeciw nam:
Babilońskie, archońskie, masońskie i chazarskie omamy i trutki rozpuszczone po duszach słowiańskich, sprawiły, że przestaliśmy odróżniać piękno i rozkwit Przyrody od jej oszpeconej, sprzecznej z prawami wolnego Życia postaci. Poniżej zdjęcia robione w Gnieźnie w latach 2018-2020, które pokazują różnice między koszonymi a niekoszonymi trawami:
Ingerencja w Przyrodę unicestwia jej rozkwit, odbiera kolor, przesłanie życia, siedziby owadów i ptaków, i czyni dla ludzi walor nowej kategorii: Przyrodę-zombi. Oprogramowani ludzie postrzegają ją jako estetyczną, ładną i zadbaną.
Gdy tymczasem zdjęcia z Rosji pokazują, że nawet miejskie obszary mogą wrócić do słowiańskiego obyczaju otaczania swych siedzib Naturą, życiem, kolorem, radością:
Pamiętaj, Lachu, że łąka w twym mieście nie ma praw ani miejskich, ani wiejskich - lecz ma prawo Życia.
NIECH TAK SIĘ STANIE W KRAJU LACHÓW
A co sądzisz o roślinach inwazyjnych, zwłaszcza drzewach takich jak klon jesionolistny? To obcy gatunek pochodzący bodajże z Ameryki Północnej. U nas jest go mnóstwo i jest bardzo ciężki do wyplenienia. Jak jest już duże drzewo to niech rośnie, ale jak się wysiewają kolejne małe to chyba lepiej je wyrwać i posadzić na ich miejsce nasze rodzime - brzozę, dąb, buk czy jakieś iglaste jak sosna czy świerk.
OdpowiedzUsuńCo do cięcia drzew to parę km ode mnie na cmentarzu rok temu przycięli jedno drzewo tak, że ma teraz tylko jedną ok. 2-metrową gałązkę. Wszystkie 3 główne konary mu ucięli i został taki ok. 10-15 metrowy kikut z jedną gałązką. Co za bezmyślność i barbarzyństwo! Szlag człowieka trafia jak widzi takie coś.
Mnie też szlag trafia, Pawle, i serce się kraje. Na szczęście to ostatni rok bezkarnej demolki.
UsuńOczywiście że preferuję rodzime gatunki. Nie lubię mieszania - każde miejsce na tym świecie ma swoiste, odrębne cuda Natury.