Jak wskazuje historia, kobiety całe wieki rodziły w domu. Dziś większość z nich nie wyobraża sobie takiego porodu. Co się z nami stało?
Dlaczego zaczęto traktować ciążę i narodziny dziecka jak stan chorobowy?
Zewsząd trafiają do nas informacje, że bez lekarza, szpitala, no i leków przeciwbólowych nie kobiety rodzące sobie nie poradzą. Tak są programowane Laszki, które nie tak dawno temu rodziły dzieci pod bombami niemieckimi. Opowiadają zatem brzemiennym o niewyobrażalnym bólu i zapewniają o bezpieczeństwie przeciwbólowej farmakologii.
Natomiast nikt nie skupia się na duchowym aspekcie porodu. A jest to wręcz mistyczne doznanie... w końcu jako boginie-matki, kobiety dają Życie. 💚
Oczywiście część naszych znajomych na wieść o tym, że chcemy rodzić w domu, zareagowała przerażeniem.
Można było się tego spodziewać - programowanie...
Tak więc postanowiliśmy, że będzie to poród lotosowy.
Piękna nazwa, prawda?
Otóż polega on na tym, że dziecku nie przecina się pępowiny. Rodzi się łożysko, które zabezpiecza się w odpowiedni sposób. Natomiast sama pępowina usycha i odpada. Zwykle trwa to kilka dni.
W szpitalach jak wiecie, cały proces wygląda inaczej.
A teraz pomyślcie sami... Jeśli dziecko i łożysko stanowią całość biologiczną, to natychmiastowe odcięcie pępowiny pozbawia maleństwo określonej ilości krwi.
Szokiem dla organizmu dziecka jest w tej sytuacji także przejście z oddychania tlenem dostarczanym z pępowiny, na oddychanie płucami. Przecież to wystarczająca trauma. Dochodzi do tego energia i aura samego szpitala plus oddzielenie noworodka od matki. Tak, to też często ma miejsce. Dzieci donoszone są z innych sal szpitalnych tylko na karmienie.
Już samo odczucie takiego nienaturalnego odseparowania, można rzec, wbrew rozumowi, sercu i prawom boskim, powinno paraliżować świadome i sensytywne osoby. Porażający całokształt wizji - zwłaszcza doznań dziecka sprowadzonego na świat. Dlatego na dzień dzisiejszy z naszą świadomością nie moglibyśmy sprezentować tak dręczącego przyczółka w naszym świecie żadnej duszy, która nam zwierzyła swój los, i swoją miłość.
Teraz jesteśmy połączeni i oczekujemy, aż dokona się święty rytuał narodzin.
Nasze serca rezonują z sobą w cudowny sposób.
Ono odczuwa każdą matczyną emocję. Radość, miłość, smutek i strach. Dlatego też dla matki zachowanie wewnętrznej harmonii i spokoju podczas porodu jest ważne. A gdzie będzie nam lepiej niż w domu, który posiada taką ochronę i poziom wibracji, jaki sami mu sprawiliśmy?
Za „matkę porodu lotosowego”, czyli twórczynię i autorkę nazwy uważa się Claire Lotus Day – pielęgniarkę, nauczycielkę i jasnowidzkę, która w ten sposób urodziła w USA w 1974 r. pierwsze lotosowe dziecko, Trimurti.
Claire miała zdolność widzenia ludzkiej aury (energetycznej struktury ciała człowieka) i zaobserwowała związek pomiędzy złym stanem pacjentów, a przeciętą pępowiną. Po przeprowadzeniu wywiadu z lekarzami z oddziałów położniczych uznała, że odcinanie pępowiny jest rutynowych zabiegiem wykonywanym z przyczyn zwyczajowych i higienicznych, ale zupełnie zbędnym.
Odkryła również, że szympansy pozostawiają pępowinę nienaruszoną do czasu naturalnego jej odłączenia. Dlatego też zdecydowała się urodzić dziecko i zachować łożysko, by pozwolić na samoistne odpępnienie maleństwa. Zauważyła, że aura jej nowo narodzonego synka stawała się pełna, dzięki nasyceniu siłą życiową łożyska.
Określenie porodu pochodzi od kwiatu lotosu, który uważany jest za cudowną roślinę symbolizującą początek życia. Filozofia lotosu zakłada, że okres między narodzinami dziecka, a odpadnięciem pępowiny od jego ciała jest świętem przechodzenia noworodka z życia płodowego do świata zewnętrznego. A wydłużenie tego czasu poprzez rezygnację z mechanicznego usuwania połączenia maluszka z łożyskiem uchroni go przed stresem związanym z porodem.
Zwolennicy porodu lotosowego przekonują, że takie dziecko będzie spokojniejsze, zdrowsze, bardziej pewne siebie, i o łagodnym usposobieniu.
W rozumieniu lotosów łożysko należy do noworodka, a nie do matki, dlatego to maluszek musi „zadecydować”, kiedy chce się od niego odłączyć.
Pozostawienie łożyska zmniejsza ryzyko:
- niedokrwienia dziecka,
– anemii,
– niedoborów czynników krzepnięcia,
– zaburzeń funkcji tarczycy, wątroby i nerek,
– wystąpienia białaczki,
– autyzmu,
– opóźnienia umysłowego.
Ciekawostki dotyczące porodu lotosowego w różnych kulturach:
- Aborygeni do dziś mają zwyczaj nieprzecinania pępowiny i noszenia łożyska razem z nowo narodzonym dzieckiem, dopóki ciało niemowlaka samo się go nie pozbędzie
- Maorysi dokonują rytualnego pochówku łożyska na cmentarzu przodków
- górskie plemię Hmong z południowo-wschodniej Azj wierzy, że łożysko musi być odzyskane przez duszę po śmierci, aby zapewnić sobie połączenie z ciałem w przyszłym życiu. Dlatego łożysko dziecka z tego plemienia zostaje pochowane wewnątrz domu, w którym się urodziło.
- w Egipcie, podczas procesji, którym przewodził faraon, tuż przed nim na długiej żerdzi niesiono wysuszone jego własne łożysko wraz ze zwisającą pępowiną. Symbole placenty już od starożytności umieszczano w świątyniach, na pieczęciach, tarczach i malowidłach jaskiniowych. Podkreślano jej podobieństwo do drzewa albo węża.
- Kodeks Prawa Żydowskiego również nawiązuje do starożytnej tradycji zachowania łożyska, by ogrzewało noworodka
- w dawnych czasach w Szwecji ludzie zakopywali łożysko, aby ziemia stała się płodna jak kobieta. W wielu kulturach oddanie łożyska ziemi było złożeniem świętej ofiary.
- Inkowie używali pępowiny jako smoczka dla chorych dzieci, wierząc, że zawiera w sobie lekarstwo.
Niech ziemia Lachów wypełni się śmiechem i energią szczęśliwie i zdrowo narodzonych dzieci.
Stowarzyszenie Lechistan Gniezno, dnia 3 lutego 2020
Więcej informacji ze strony MegaMamy.pl: https://megamamy.pl/porod-lotosowy/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz