Na przestrzeni kilku ostatnich lat mogliśmy zaobserwować, że posługiwanie się przez obudzonych patriotów nazwą Lechia budziło, oprócz ożywienia, zaintrygowania i entuzjazmu, sporo negatywnych reakcji. To, że wywoływało to pełne rozdrażnienia lub szyderstwa publikacji w systemowych mediach i na akademickich forach, to oczywistość. Zassanie, a wręcz zakontraktowanie umysłu człowieka wyedukowanego w stadium optymalnym (tak zwane wykształcenie wyższe) w odciętym od wartości duchowej Matrixie, oddala go od wszystkiego, co stanowi o przebudzonej i właściwie wolnej świadomości: od poczucia więzi z przodkami, od ducha Słowiańszczyzny, od rzeczywistej dumy rodowej, narodowej i rasowej, od prawdy i odwagi. Dlatego większość tak uformowanych osób do grup duchowych i lechickich nie weszło, tym bardziej nie sięgnęło po Wedę, albo dopiero to rozważa, w miarę potężniejących dowodów na to, że ze starożytnością Ojczyzny (i trefnością systemu) jest coś na rzeczy.
Najbardziej uzależnieni od pozycji systemu i blasku swego ego historycy, naukowcy, profesorowie i studenci zachowują dystans, niechęć lub ironię wobec szeregów Rodaków rozwijających swą Wedę "pod Kołowrotem". Ta odizolowana grupa stopi się i zniknie wobec spiętrzenia kolejnych znalezisk i ujawnień, a przede wszystkim z powodu eksplozji pospolitego ruszenia patriotów nowej ery - Wolnych Lachów, i wobec nieuchronnego zawalenia starego świata. Mimo bardzo różnych doświadczeń z takimi osobami, warto ich "nawrócenie" przyjąć życzliwie, bez wypomnień czy kpin, zgodnie z duchem Słowian. Pamiętajmy, że każdy borykał się z jakimiś matrixowymi programami i traumami rodowymi. Liczy się zjednoczenie szeregu. Rozliczeniu natomiast zostaną poddani winni krzywdy dzieci i Rodów, i rabunku na dobrach narodowych.
Na forach internetowych grupy lechickie pomnożyły się i rozrosły błyskawicznie, co nie jest, jak chcą figuranci Matrixa, ani modą, ani fanaberią, lecz powrotem do Domu. Tak trwałe, niepowstrzymane i rozchodzące się zjawisko nie może być ujmowane w kategorii mody (mody to procesy sterowane), lecz podłożem nowej ery, trwałym i kończącym poprzednią ostatecznie. Ze względu na zwyczajowe skupienie masonerii i Chazarii na sabotowaniu wszelkich zrywów wolnościowych Lachów, praktycznie we wszystkie grupy i fora, które w potencjale Narodu mogły cokolwiek poszerzyć (świadomość, wolę, Wedę, dumę, żądania, Moc, duchowość, zdolności nadzmysłowe) - przeniknęli albo opłaceni trolle, albo sami Chazarowie.
Wyszydzanie rosnącej dumy, oczekiwań wolnościowych, finansowych i nazwy Lechia czy Lechistan (jako wymysłu, legendy, megalomanii) to nieomal wyłącznie sprawka tych przemyconych lisów farbowanych na patriotów. Wyjątków od tego nie ma wiele - bo też dla rozumnego i z natury dumnego i oddanego Ojczyźnie Polaka nic w nazwie Lechia drażnić i krępować nie może.
Nawet jeśli oznacza to rozwinięcie do Lechii Wielkiej. Skoro mogą to robić Anglicy, dlaczego nie my? Czy gdyby Duńczycy rozwinęli nazwę Ojczyzny do Wielkiej Danii, odbieralibyśmy to z poirytowaniem i kpiną, czy jako ujmujący dowód przywiązania do Domu (tak, jak postrzegamy duńskie czy amerykańskie flagi wiszące na domach bez specjalnych okazji)? Dlaczego traktując ze zrozumieniem i życzliwością patriotyzm obcokrajowców mielibyśmy odmówić tego samym sobie, swoim Rodakom? Wyrażanie się z dumą, siłą i miłością o swoim Kraju i Narodzie zasila i ojczyste i osobiste potencjały i świadczy o Równowadze. Nie ma to najmniejszego związku z pychą i megalomanią, natomiast z duchem obrony praw i dóbr Rodu, i Rodaków owszem, co jako kuriozalną i nieusuwalną siłę Polaków potwierdza nawet sfałszowana i skrócona przez jezuitów historia.
Odkłamanie tej historii dopiero zresztą ujawni prawdziwą wielkość Narodu Lachów i rasy Słowian....
Czy ktoś powie o swoim Domu, że jest Wielkim, czy "tylko", że jest Lechią, jest to po prostu impuls chwili i wołanie z duszy. Nigdy nie powinno być poddawane to weryfikacji, ocenie, z szczególnie krytycznej. Bo jaki patriota i z jakich pobudek mógłby krytykować podnoszenie rangi swej Ojczyzny w ustach Rodaka?
Może to z kolei drażnić wszystkich tych, którzy jeszcze przez chwilę trwają w procederach omamiania nas i rabowania lub niszczenia dóbr. Dlatego zajadłe ataki publicystyczne na tematykę lechicką były zorganizowaną kampanią (dobiegającą końca), mającą zdeterminowany cel zablokowania, a co najmniej opóźnienia Lechickiego Odrodzenia i utrzymania Narodu w statusie niewoli maksymalnie długo.
Jeśli ktoś jeszcze nie odkrył, że jest Lachem i że tak nazywa go pół świata, jest po prostu maruderem w Odrodzeniu.
Spory o to, czy jest właściwym, najlepszym dla nas, najbardziej zasadnym, użycie nazwy Lach, Lechita, Sarmata, Wened czy jednak Polak, też są tylko stratą czasu i energii, zwłaszcza, gdy każda waśń opóźnia to, co już usilnie opóźnia chazarska machina - zjednoczenie i odzyskanie pełni potencjału na uwolnionej ziemi Lechów.
Krytycy tego określenia - Lech/Lach/Lechita - właśnie to podają jako argument: nazwa jest naciągana, bo nie powzięta ze Źródła, z najstarszych zapisów wedyjsko-aryjskich, a po prostu od rycerstwa skupionego wokół ufortyfikowanego w Gnieźnie króla Lecha I. Dlaczego jednak ponowne podjęcie tej nazwy, wcześniej uznanej tak powszechnie i światowo w sposób naturalny, miało by być kłopotliwe i zgrzytające? Wydaje się, że większość Rodaków wypatrujących tudzież aktywnie skupionych na wyzwoleniu już poczuła się Lachem, gospodarzem i obrońcą Lechistanu.
Inni wolą mówić o sobie Wandal lub Sarmata, a tak wielu po prostu uważa się za Polaków i nowe określenia traktuje niechętnie. Co zrobić z takim ambarasem?
Po prostu zachować spokój. Wolny Słowianin nie wprowadza niczego siłowo (to czyni ego i dusza pozbawiona Równowagi), pewne rzeczy po prostu się dzieją. Istotą sprawy jest zachowanie tak zwanego spokoju filozofa - każda istota i jej rasa znajdują się w procesie ciągłej ewolucji. Dotyczy to również nazw i określeń, i możemy przyjąć, że także nazwa naszej Ojczyzny i Narodu mogą być nie tylko że poddane zmianie - ale wręcz niejednej. Wszystko się zmienia: nasza świadomość, postrzeganie spraw i potencjał zdolności i samokreacji, natomiast warto pamiętać, że sami mamy wpływ na linię czasową i jej charakter. Jeśli chcesz być Wenedem, taki świat wokół siebie buduj.
Polska i Polacy tkwią w naszych sercach tak jak barwy biało-czerwone i orzeł - i nie usuniemy ich stamtąd, gdyż doświadczeń, które przeszły przez serce, z duszy nigdy i nic nie usunie. Ten czas i te symbole, za które z poświęceniem walczyli i umierali nasi przodkowie, trzymajmy w sercu z miłością i wdzięcznością. Jednak wibracje tych nazw i symboli są już ściśle wkomponowane w program cierpienia, nędzy i niewoli, i wraz z demontażem tego programu powinny zakończyć wpływ na nasze losy. Wzmocnienie Narodu i Kraju to kwestia wibracji ich nazw, Moc dźwięku, numerologii oraz samego aktu zmiany - zmiana z intencją wznosi na wyższy poziom siły. Co słyszysz, i co czujesz, gdy wypowiesz na głos Polak, i co słyszysz, gdy powiesz Lach?
A jak brzmi Lechistan?
Lechistan. Lechistan. Lechistan.
Poszukaj tej - lub innej wibracji w swoim sercu. I buduj na niej nowe Moce własne i Rodu. Odbudowane Rody Lachów uczynią prawdziwy cud Odrodzenia, oczyszczenia ziemi Lechów, naszych królów i przodków, z ciemnych, jadowitych ras i energii, które jeszcze przez chwilę kurczowo pozostaną wczepione w nasz Dom - aż odpadną.
Odbudowa to proces zmian, wymagający nowych generatorów Mocy i inspiracji, dlatego możemy tak samo przygotować się na zmiany godła i barw narodowych. To, że dziś tak wielu naszych Rodaków nie zdaje sobie sprawy, że każdy kolor i każda dobrana kompozycja kolorów powodują swoiste wibracje, które osłabiają, albo zasilają poddane im stany rzeczy i zjawisk, to owoc pracy wroga i oderwania nas od Wed. Wrogowie natomiast z tej wiedzy czerpią nieustannie, wzmacniając swoje demoniczne plany i operacje energią kształtów i struktur symboli i kolorów, dokładnie tak samo jak chazarski najeźdźca Hitler wzmocnił podebraną Aryjczykom swastyką swoje dywizje. Wystarczy zapoznać się z tematyką masonów i iluminatów, Watykańczyków i jezuitów, by zorientować się, że swoje satanistyczne struktury rozciągnęli nad ludzkością w oparciu o okultyzm i energię symboli.
Czy w naszym godle pozostanie orzeł, czy zastąpi go żuraw jako symbol nowego wzlotu i nieuchwytnej już na zawsze dla obcych wolności Lachów? A może będzie to zwierzę, które właśnie powstaje w naszych sercach, by sprowadzić nas na właściwy aryjskim mocarzom i posłańcom prawdy szlak - lew?
Jesteśmy wszak Narodem Lwów Lechistanu.
Nasza historia, tak jak dzieje innych narodów, jest na tyle zmanipulowana i poddana utajnionym resetom, że czeka nas całe mnóstwo wydarzeń zmuszających do weryfikacji dzisiejszych ustaleń. Tym bardziej zatem kwestie dotyczące tego, co byłoby "najwłaściwszą" nazwą dla naszego Narodu, nie powinny być traktowane z usilnością i przepychaniem racji tej czy innej. Czas, odkrycia i odczucia zrobią swoje. Trzeba się także liczyć z tym, że to, co będzie spełniać nasze potrzeby ewolucyjne i porządkowe dziś, jutro i tak zmodyfikują nowe pokolenia Wolnych Lachów, w zgodzie z ich czasem, i ich potrzebami.
Spory o daty, imiona najmądrzejszych królów, najdalsze słowiańskie osady, przełomowe bitwy i spiski, mogą potrwać dziesięć, a może i dwadzieścia lat. Ważne dla naszej wolności i Mocy są teraz przede wszystkim następujące ustalenia:
- jesteśmy Narodem starożytnym. Tylko maruder pozbawiony dumy, odwagi, woli i motywacji może to jeszcze podważać - nie licząc wrogów i okupantów. Poczucie starego dziedzictwa, znaczenia, tradycji i współudziału w kreowaniu praw planety, oraz wielowiekowego, heroicznego stania na ich straży aż do przebicia serca Słowiańszczyzny pozwala uzyskać nową inspirację i radość odbudowy.
- jesteśmy Narodem pośród innych słowiańskich, ale mamy zasadność podkreślać swoją odrębność z dumą i radością, albowiem każdy Naród Słowian posiada specyficzne dla siebie uzdolnienia i rolę w ochronie planety i jej wolnego Życia.
Cokolwiek jednak będzie miało stać się nazwą naszego Narodu, jego symbolami i kolorami, po prostu stanie się w toku ewolucji tudzież zgodnego, radosnego i intuicyjnego wiecu. Przez jakiś czas możemy być pospolitym ruszeniem Rodaków określających się wieloma nazwami. Nie powinno to nikogo drażnić, bo i to jest naturalnością w czasie porządków i przeobrażeń.
Istotą wyzwolenia i odzyskania Mocy jest nade wszystko zjednoczenie.
Życzliwość, odwaga i spokój niech budują nam nowy Dom. Kiedy staniesz przed Rodakiem i powiesz mu: jestem Lach, a on odpowie ci: jestem Polak, to obaj będziecie mogli skwitować: tośmy Rodacy, Bracia na Ziemi Ojców.
Lechistan powstaje wolny i słoneczny.
Lach do Lacha.
Czcibor
Ilustracja: tradycje i talenty Sarmatów, Partów i Lechów pozwoliły uformować najpotężniejszą jazdę na planecie.
W następnej części: Jesteśmy Słowianami czy Sławianami? Wyzwolą nas Amerykanie czy Plejadianie?
A ponadto wkrótce: Jak stworzyć szczęśliwe związki i odbudować Rody Lechickie oraz Co oznacza dla Lachów ujawnienie obcych ras kosmicznych?
Obudzenie własnego Lwa i jego Mocy jest możliwe dzięki zmianom dokonywanym przez mężczyznę w samym sobie: odszukanie więzi z Wyższą Jaźnią, duchem przodków, Gają i jej owocami, odstawienie mięsa, alkoholu, GMO i farmacji, złączenie serc z Obudzoną Laszką, założenie lub uzdrowienie Rodu, ćwiczenia, medytacje, bosęga i uzyskanie osobistej dumy, charyzmy i woli czynią cud Odrodzenia osobistego, rodowego, narodowego.
Naród Lachów powstaje z kolan.
Trafione Wprost w Serce
OdpowiedzUsuńTo tak jak Twoje słowa trafiły wprost w moje. Dziękuję. 🔥
UsuńPiękny i mądry tekst. Jest o czym myśleć...
OdpowiedzUsuńDziękuję, dużo Mocy. :)
Usuń