Channelingi stanowią interesującą mieszankę pozdrowień, zapowiedzi, przestróg, obietnic, pouczeń i mniej lub bardziej pożytecznych informacji. Niektórzy w obecnym czasie pobudki i transformacji korzystają z channeligów niewiele, bądź wcale, inni czynią z nich regularny wskaźnik i motor napędowy.
Kto jest tym, co przekazuje informacje odbiorcom na Ziemi? Zazwyczaj mówimy o aniołach, duchach i kosmitach, na przykład Plejadianach, Andromedanach, Arkturianach i innych. Problem w tym, że każdy z wymienionej grupy nadawców może być innym, niż podaje i jest to trudne do zweryfikowania nawet dla człowieka czujnego i sensytywnego. To jak z przyzywaniem na pomoc aniołów czy innych istot niematerialnych: czyhający na nie do końca precyzyjnie wyrażoną wolę byt demoniczny może natychmiast skorzystać z otwartej śluzy i rozpocząć swoją ulubioną grę w zwodzenie człowieka. Jak zatem podejść do channelingów, których dziesiątki każdego dnia przeplatają się na naszej tablicy wiadomości - razem z przekazami wedyjskimi Przodków i kolejnymi projektami lechickich patriotów?...
Ani z bezkrytycznym przyjęciem jako prawdy od "półbogów nad nami", ani z odrzuceniem. Po prostu z rozważnym dystansem. Właściwie zweryfikowanie channelingu jako korzystnego z nami, rezonującego z prawdą i z prawem (boskim) nie jest skomplikowane, jeśli przyjąć najprostszy słowiański kod rozpoznania. Do przekazu od rasy kosmicznej czy tak zwanych istot anielskich należy podejść z pytaniami kontrolnymi:
- na jakie intencje wskazuje treść?
- czy treść rezonuje z moim porządkiem świata (wskazywanym przez rozum i serce)
- czy treść rezonuje z prawami i obyczajami Słowian?
- czy treść mnie niepokoi czy też nie ma wpływu na mój spokój i przyjęte wartości i wizje kraju i planety?
- czy treść utwierdza mnie w moich wyborach i inspiruje do pracy nad sobą i dla dobra Rodaków i całego świata?
Podkreślmy tu jedną rzecz. Przy weryfikowaniu channelingów, czerpaniu z nich czy też ignorowaniu - nasze poglądy co do kształtu planety Ziemi są bez znaczenia. To, czy jest ona kulą z systemowo ogłoszoną ilością i formą kontynentów, czy zamkniętym placem więziennym w lodach, czy kulą we wnętrzu większej kuli - nie ma tu znaczenia. W ogóle nie jest to szczególnie istotne zagadnienie na dziś, kiedy energię warto skupić na samoochronie i kreowaniu wolności, tak samo jak nie jest teraz szczególnie istotne rozstrzyganie, czy istnieją kosmici i demony, czy też tylko demony, a ich sztuczki wyświetlają czasem kosmitów, czy też istnieją tylko kosmici, a ich technologie wyświetlają czasem demony. Przestrzeń informacyjną wypełniły ostatnimi czasy i takie przeczące sobie teorie - i tu zasadniczo każdy na coś stawia/wyczuwa, my także - jednak nie jest to teraz priorytetem, jak się wydaje. Priorytetem jest na pewno prawda o naszych możliwościach wyzwoleńczych i osiągnięciu pełni Mocy skrytej na boskich łączach między duszą a DNA. W każdym razie skłanianie się do którejś z tych teorii nie jest na pewno wiążące przy weryfikacji channelingu, ponieważ wartość takiego trzeba nam po prostu sczytać sercem. W opanowaniu, bez strachu i poczucia zobowiązania.
Jeśli ktoś przekazuje odbiorcom na Ziemi channelingi, to ma w tym intencje. Jakie? Czy możemy stanowczo wykluczyć, że nie oczekuje w zamian własnych korzyści? Co mielibyśmy dać w zamian? Są to istotne pytania, które warto zadawać na bieżąco. W ogóle należy trzymać czujną postawę, ważyć słowa w przypadku interakcji z Obcymi, i wyraźnie, niezmiennie, z poczuciem prawa, akcentować swoją wolną wolę.
Kolejne pytanie związane z channelingami brzmi? Dlaczego ich nadawcy ignorują Słowian? Jest to najbardziej trefna i podejrzana kwestia w całym tym temacie. Od lat 70. zaczęły pojawiać się w Polsce książki o tematyce ufologicznej, radiestezyjnej, ezoterycznej, potem książki ściśle sygnowane ruchem New Age - i w wielu tych publikacjach podkreślano osiągnięcia Egipcjan, Sumerów, Chińczyków i innych, ale o Słowianach nikt nie słyszał. Gdzie się podziali? Jeśli zatem napotykamy dziś kolejne channelingi dotyczące już jakby nie patrzeć kwestii wymiany światów, to powtarzamy pytanie: co ze Słowianami?
Z channelingami grząskość gruntu powiększa samo ich traktowanie przez bezpośrednich odbiorców. Zazwyczaj czynią z nich niepodważalną świętą prawdę, wyrocznię dla ludu. Jako przykład przytoczymy to autentyczną rozmowę między wieloletnim odbiorcą channelingów, a zaawansowanym działaczem lechickim i znanym pieśniarzem słowiańskim Jaruhą. Oczywiście mówiąc działacz lechicki mamy na myśli kogoś wspierającego swe działania i projekty o Wedy, prawa i obyczaje Przodków, i intuicję własnej duszy. Znamy tego człowieka, prawy to Lach z Krwi i Kości. Od razu zaznaczmy, że rozmowa między tym działaczem, a odbiorcą przekazów - konkretnie plejadiańskich - nie miała nawet charakteru życzliwego tonu, co jest po prostu platformą słowiańskiej komunikacji. Zatem mamy do czynienia z przykładem utraty kontroli nad ego wobec tego, że ma się przekazy od samych Plejadian, których, rzecz oczywista, ów człowiek traktuje z czcią, a sam siebie uważa za wybrańca. Na pytania Jaruhy, szczerze zainteresowanego plejadiańskimi intencjami i planami wobec ludzkości, zareagował skwitowaniem:
- Człowieku, my nie mamy o czym rozmawiać. Ty nie masz wiedzy. Jak tę wiedzę mam od lat. Ty nic nie wiesz.
No cóż - jakkolwiek wszechmądry byłby słowiański wołchw, nigdy nie potraktowałby z wyższością i pogardą ani nawet małego chłopca, gdyż dzielenie się wiedzą jest zaszczytną powinnością i radosnym pokarmem duszy. Co jednak więcej, ów człowiek przekazał od Plejadian dość surowe wskazówki - że cała ta lechickość, grzebanie w Słowiańszczyźnie i jakieś opieranie się o narodową tożsamość i obyczaje są archaizmem, który powinniśmy po prostu porzucić.
No dobrze. Zatem porzucamy to: przestajemy odkopywać zrabowane, skryte dziedzictwo, kultywować swoje rodzime obyczaje, nosić wzory słowiańskie i symbole, nazywać się Lechitami, jednoczyć jako gospodarze do uporządkowania wspólnego Domu... Co zyskujemy? No chyba nic poza duchowym, energetycznym, mentalnym i narodowym pustościanem.
A teraz spójrzmy na to z drugiej strony. Co nam dało chwycenie się archaizmu; sięgnięcie po Wedy, powrót do rodzimych obyczajów i rytuałów, do wzorów, symboli, wreszcie co dało nam to, że nazwaliśmy się Lechitami? Efekty są odsłonięte i niepodważalne: zasiliło to proces jednoczenia i niezłomności wspólnego szeregu, podniosło wibracje i poziom samoochrony, zdeterminowało wolę odzyskania praw, przywilejów, wolności, transformowania siebie samych i przestrzeni ojczystej. Gdyby zarazem sprowadziło to jakieś skłonności do pychy, fanatyzmu, zamknięcia umysłu na weryfikacje informacji, a serca na życzliwość, a do tego jeszcze skłonność do autodestrukcji, bilans byłby naturalnie negatywny. Ale nie ma o tym mowy - ponieważ siła i fenomen Słowian leżą w tym, że pracując nad umysłem, jednocześnie pracują nad sercem. Oczywiście - jest to całkiem możliwe, że w procesie ewolucji i doświadczania kiedyś spojrzymy na siebie inaczej i inaczej się nazwiemy, kto wie - jednak dziś intuicyjnie obraliśmy środki najlepsze na przeprawę między światami. Nasze lechickie dziedzictwo nas zharmonizowało, przydało odwagi i umocniło na drodze przez ciemności.
Jest zresztą całkiem prawdopodobne, że poczucie tożsamości stanowi platformę świadomości.
Pytanie brzmi: dlaczego Plejadianom to przeszkadza?
Drugie pytanie brzmi: czy nie posiedli wiedzy o liniach rodowych i o tym, jakie to oznacza zależności i konsekwencje?
A trzecie pytanie brzmi: czy oni pożegnali swoje poczucie tożsamości jako archaizm i mieszają się z kosmiczną swobodą z rasami i narodami wedle upodobania swego?
Byłoby interesująco trafić na channelingi odpowiadające na te pytania.
Dodajmy, byłoby też wskazane, gdyby goście naszej ziemi traktowali z szacunkiem, jeśli nie zrozumieniem, nasze wybory. Bo my lądując na Marsie czy na Wedze niewątpliwie nie sugerowalibyśmy autochtonom zmiany obyczajów. W każdym razie jest nietaktem, jeśli ktoś w ogóle warunkuje jakiekolwiek kontakty, współpracę, wsparcie dla gospodarzy tym, że muszą coś zmienić, albo się rozbroić, albo porzucić myśli o narodowości. Możliwe, że wykonany takie kroki w ramach swoich kreacji i ewolucji, ale na pewno nie pod jakieś osobliwe dyktando. Jeśli przekazy obcych ras mamy przyjmować jako rady wynikłe z dobrych intencji, to nic nie powinno w nich zgrzytać. I nie chodzi tu o to, że mamy trzymać się z jakąś pychą i samouwielbieniem swoich pozycji i wyborów, lecz o to, by w końcu przestać traktować przybyszów jak wzorce rozwoju i etyki, bo nimi nie są. Jedyne, czym są, to alternatywnie ewoluującymi istotami, dokonującymi swoich wyborów i projektów, którymi możemy się inspirować, ale nie musimy. Szacunek Gości, podkreślmy to, jest też uwarunkowany naszą postawą. Nie może być ona pokazem paraliżu i uległości, co jest długotrwale programowanym nam kodem. Wszelkie interakcje z obcymi rasami muszą w końcu przybrać właściwą i rozsądną formę uprzejmego, lecz czujnego i trzeźwego przyjęcia ich ofert czy przekazów. Tylko tyle i aż tyle. Te istoty nie mają bowiem żadnego prawa sterować naszą ewolucją ani manipulować naszymi wyobrażeniami o wszechświecie - lecz jedyną skuteczną zaporą przeciw temu jest regularnie i klarownie wyrażana wola (sprzeciw/zgoda/klauzula).
Ostatecznie te lgnące do nas rasy są mniej lub bardziej odpowiedzialne za resety i holokausty, a co najmniej nasze skręty ewolucyjne i już z tego powodu wypada nam stać na nogach pewnie, słuchać czujnie i ważyć własne słowa. Dlaczego zaś - ewidentnie i natrętnie - lgną? Ponieważ ciekawi je nasza głębia emocjonalna. Mamy pełnię emocji boskich, w tym empatię, której większości z nich brakuje i która tłumaczy kalkulacyjne podejście do eksperymentów i traum na ludzkości. Są obcy ewidentnie satanistyczni, są i pozbawieni okrucieństwa i skłonności do krwawych rytuałów kalkulatorzy, na przykład Plejadianie.Trudno zatem postrzegać ich jak złych i najeźdźców, ale nazwać strażą sumienia też ich nie można.
Niektóre rasy tłumaczą się traktatami czy prawami uniwersalnymi - jest jednak trudne do wyobrażenia, by Słowianie nie sformowali hufców dla odsieczy maltretowanym rasom, bo zwyczajnie nie przyjęliby bezczynności stojącej okoniem wobec empatii. Taka to różnica. Kosmici - czy jak ktoś woli - Przybysze Zza Lodów - nie mają też żarliwości, pasji i serdeczności, nic dziwnego, że obserwacja i analiza Ziemian nie mogła im się znudzić nawet przez setki tysięcy lat.
Oczywiście wskazówki i rady od gości nie są czymś, co należy z góry odrzucić, lecz rozważyć w spokoju i przyjąć to, co ewidentnie wydaje się słuszne i pożyteczne. Naszą cechą jest i wdzięczność - trzeba koniecznie pielęgnować tę cnotę jako najwyższą energię ludzkości - zatem wszelkie dary powinny generować w nas wdzięczność i życzliwość. Zarazem - pamiętajmy o tym, co napisaliśmy wyżej. Mamy prawo pytać i domagać się jasnej odpowiedzi: czy i jaką cenę ma to, co nam się oferuje. Cała esencja tkwi w wyrażeniu woli.
W gruncie rzeczy w obecnym czasie przeobrażeń nasze statusy się wyrównały. Ani ich wiedza, ani nasza nie dają żadnej ze stron przewagi w rozpoznaniu szczegółów procesów i dokładnych jego konsekwencji. Prawdę mówiąc to my mamy większe szanse to wyczytać - dzięki intuicji. Jej też nie mają. Telepatia to nie to samo. Używając języka Jedi, a raczej naszych wołchwów, mamy na całej planecie zaburzenie Mocy. Niepokoi to wszystkich, którzy na niej żyją. A ponieważ goście nie mają żadnych środków ani pełnego rozczytania procesu, ani kontrolowania jego przebiegu czy ustalenia ostatecznych rezultatów, sięgnęli po jedyną, acz zarazem niebywale przebiegłą kartę w tej grze o przetrwanie: ludzką zdolność kreowania. Stosując zatem różne formy kierowania naszych myśli i wyobrażeń na korzystny dla nich obrót sprawy, usiłują naszymi umysłami i sercami skonstruować własne przetrwanie. Co zaś przy okazji - najlepiej utrzymać dotychczasowy porządek rzeczy - to jest ulokowanych na placu więziennym, sterowanych, bogobojnych i na wpół tylko świadomych ludzi.
I tu wracamy do kwestii channelingów. Czy nie jest to najlepszy środek wpływania na ludzkie wyobrażenia, wybory, kreacje?
Jest jeszcze jedno pytanie: na ilu naszych znajomych postawilibyśmy, że przy nocnej wizycie migocących złotami i fioletami aniołów plejadiańskich, zachowaliby opanowanie, równowagę, czujność, zdolność weryfikacji i deklaracji wolnej woli?... Zwróćmy uwagę, że czasem najprostsze środki potrafią człowieka wprowadzić w błogostan. A wymyślna technologia?
A jednak - ktokolwiek miałby faktycznie intencje posterowania naszymi narzędziami kreacji (bo oczywiście nie wszystkie rasy muszą być takimi zdeterminowanymi nicponiami) - ma problem. Po pierwsze: Ziemianie się budzą i wychodzą z roli otumanionego sługi. Ostatecznie i nieodwracalnie. Po drugie spadek wibracji nie omija nikogo - na pewno zaś dokucza szczególnie hybrydowym, bezdusznym, satanistycznym bytom.
Po trzecie - i to jest poważny ambaras gości naszego świata - okazuje się, że w chwili transformacji u ludzi wychyliła się kolejna zdolność, dziś - wagi nieomal najwyższej - której oni nie mają, a która absolutnie determinuje możliwość przejścia w posiadanym ciele do nowego świata. Zdolność łączenia się z Matką Ziemią. To kolejna cecha potwierdzająca wzorcowość ludzkiej rasy - i potwierdzająca po prostu nasze piękne duchowe zwycięstwo nad siłami ciemności. Oczywiście łącze z Ziemią, z jej duchem i energiami, jest dobre przez wszelkie formy interakcji przyrodniczych, od przytulania drzew, po zanurzanie w akwenach - jednak najlepsza jest kontemplacja boso na gruncie, w połączeniu z wdzięcznymi afirmacjami i błogosławieństwami. To, co brzmi jak banalnie prosty zabieg, jest świętym aktem boskiego wzniesienia niedostępnym dla technologicznie zaawansowanych kalkulatorów. My, ludzie, mamy ten dar i jest to najlepszy dziś dar codziennego użytku.
Zagubienie gości - na co wskazuje większość powtarzalnych i zupełnie niekonkretnych channelingów oraz ich nieefektywne obrady i układy nad mapami sztabowymi "placu więziennego" dowodzą tego, że era niewolnictwa ograniczającego i rabującego Ludzkość się kończy. I jednocześnie kończy się też przyklejona do Ludzkości seria "oświeconych manipulacji", takich jak ta, że krzywdy i cierpienia są pięknymi lekcjami i doświadczeniami duszy. Powtarzając coś podobnego - jak zresztą i inne wykładnie z ruchu New Age, zapisujemy w przestrzeni przyzwolenie na taką drogę ewolucji. Pora to odrzucić i zmienić zapis na nowy: od tej pory ewoluuję z pełną świadomością moich praw i zdolności, z pełnią możliwością wykorzystania moich potencjałów i narzędzi kreacji, z radością, samoochroną i miłością. Taka jest moja wola.
Wszystko, co się teraz dzieje, potwierdza triumf Stwórcy i jego boskich cech zasianych w DNA Ludzkości. Mimo że zapłaciliśmy cenę najwyższą - dokonano na nas niebotycznej degeneracji mentalnej, biologicznej, genetycznej, wszczepiono kody strachu i starości, odebrano nam prawa i ster własnej ewolucji, straumatyzowano Rody, a planetę wprowadzono w obłędny i niespotykany nigdzie indziej terrorystyczno-wojenny taśmociąg - a jednak mimo tego i właśnie teraz zaczęły nasilać się, na nowo wschodzić w nas boskie cechy, jednych ingerentów drażniące, innych fascynujące: wola, przenikliwość, intuicja, odwaga i godność. Jak się okazało - cechy nieusuwalne. To potwierdza kolejny fenomen: mimo majsterkowania przy DNA Istoty Ludzkiej, zapisy Źródła dotyczące naszych cech i Mocy okazały się jedynie uśpione.
Rada galaktyczna i zgromadzone przy nas rasy śledzą pobudkę Ludzkości, upadek Matrixa i transformację Ziemi. Niektóre rasy są przy tym czujne, ale dość bierne, inne na różne sposoby zaangażowane. Większość jest na tyle przenikliwa, że ma świadomość nieodwracalnych zmian mentalnych i duchowych ludzi. Przy czym część z nich decyduje się stanąć po naszej stronie i spieszą z informacjami, część nasila agresję i krwiożerczy wampiryzm, część balansuje między tymi kombinacjami taktycznymi, a wszyscy pilnują prewencyjnych procedur ewakuacji z jednoczesnym głowieniem się, co można ugrać w tak dziwnych okolicznościach.
To także dokłada do zaburzenia Mocy, o którym piszemy. Zaburza ją wszystko, stąd zmienne i często gnębiące nastroje u właściwie nas wszystkich w tym dziwnym i trudnym czasie skumulowanych procesów. Na tak zwaną Równowagę - wibracji, częstotliwości - wpływa wszystko: energie schodzące z Przestrzeni, wychodzące z serca Matki Ziemi, sabotaż Obcych i satanistów i to, co on powoduje czyli olbrzymi rezonans emocjonalny niepokoju, cierpienia i depresji milionów ludzi. To ostatnie jest także energią i to kompletnie dysharmonizującą.
Rada Galaktyczna jest złożona z istot, którym nikt z nas nie nadał żadnych praw dysponowania naszym losem i tym bardziej ewolucyjnym sterem tych losów, tak jak nikt z nas nie dał, w każdym razie nie przy właściwym stanie przytomności umysłu praw do eksplorowania dóbr planety. Ale one nadały je sobie same. Klucz do uzyskania właściwych proporcji w traktowaniu owych ingerentów - czy mniej ofensywnie: gości - tkwi w przyjęciu postawy gospodarza świadomego tak swych przywilejów, jak zdolności. Zatem nie tylko nie chodzi o uwolnienie się od strachów i pokłonów wobec tych ras, ale też uniknięcie przechyłu w stronę emocjonalnych wyrzutów, arogancji i agresji. Złoty środek jest tym czym jest: złotym środkiem w każdych okolicznościach. Czasy naiwnego otwarcia bram i ufności oraz dziękczynności wobec bogów minęły tak samo, jak minęły czasy zwiedzenia. W tym całym rozgardiaszu jest nam wskazane nie tylko zahibernowanie się w enklawach spokoju, aby odciąć się od kopnięć upadającego systemu i jego hybryd, ale też po to, aby należycie zharmonizować się wobec tego co nas czeka: interakcji z Obcymi. Nie trzeba się tym stresować, bo czasu wystarczy, poza tym to właśnie nam rośnie Moc, gdy im wygasa.
Ale konkretnego wsparcia z nich - ani z obrad jakoby oddanych naszym sprawom gości - nie ma. Nikt z nich nie neutralizuje restrykcji systemu, nie zostawia nam jakichś zaskakująco trafnych wskazówek. Co wynika z poszanowania praw uniwersalnych, jak mówią. I to jest w porządku - tyle że musi działać w obie strony. Skoro przypadło nam w osamotnieniu oczyszczać świat z patologii, za które sporo obcych ras ponosi odpowiedzialność (co z prawami uniwersalnymi?), to i sami będziemy ten nasz świat modelować. Jesteśmy rolnikami i wiemy, jak chcemy żyć. Wiemy, co warunkuje dobrostan i harmonię. Na ingerencje niepoparte klarownymi warunkami obu stron zgody nie wydajemy.
Nikt z nas jako dusz życzliwych, umiłowanych w konstruowaniu dla dobra wspólnego, nie odmawia słuszności wspólnej pieczy narodów i ras Ludzkości nad planetą. Sami wspieramy Most Między Słowianami a Rdzennymi Amerykanami. Ale każdy proces musi mieć spójnie poukładane stadia. Nie możemy być wydajnymi budowniczymi harmonii Ziemi, zanim nie posprzątamy w naszym własnym Domu - w Polsce. W tym pomaga nam nasza tożsamość i właściwe jej energie i zdolności. Trzeba zrozumieć, że propozycja mieszania ras i narodów nie musi nam odpowiadać, a już na pewno nie jako dynamiczny, niekontrolowany zabieg. Wierzymy, że kompozycja boskiego geniuszu - wszelkich istot tej Ziemi - stworzy jej unikalny koloryt i prawdziwą tarczę ochronną.
Oczywiście nie będziemy zamykać się przed bogactwem form życia Przestrzeni. Można to śmiało stwierdzić, że większość z nas jest ich ciekawa i jest, lub pracuje nad gotowością kontaktu. Neutralnego i bez niepożądanych skutków. Odkrywanie wszechświata jest boskim przywilejem dla wszystkich istot tak samo, jak odkrywanie pierwszych metrów świata przez niemowlęta. To esencja poznawania życia.
Zatem niezmiennie będziemy pracować nad odwagą i otwartością umysłu. Jesteśmy lub będziemy gotowi odkryć prawdę o kształcie i formie Ziemi, o naszej historii, o zaglądających do nas, albo od dawna mieszkających z nami istotach. Nie będziemy patrzeć na nie ani z niższością, ani z wyższością. Jednak to my jesteśmy kreatorami. Kiedy chcemy w końcu odzyskać tę Moc, jeśli nie teraz, gdy stary świat znika, a przemiany wspierają silne energie Ziemi i Przestrzeni? Trzeba się po prostu do tych energii dostroić i wykorzystać jako siłę nośną do projektowania.
Czy musimy tak bardzo przejmować się obecnością i planami obcych ras? Nie - istotą jest odzyskanie łącza ze Źródłem. Channelingi niosące prawdę i błogosławieństwo też
się zdarzają, jednak zmierzamy do tego, aby szukać odpowiedzi w sobie
samym, stąd ważna jest nasza droga do Źródła - przez serce.
Czy musimy słuchać channelingów? Nie - przecież niepodważalnie są środkiem wpływu na nasze wybory. Czy zatem musimy bać się channelingów? Nie - bo dla niektórych są one pokrzepiające, niektórym potrzebna jest regularna obietnica znakomitego końca, zapewnienie, że sprawy idą w dobrym kierunku. Czytanie przekazów jest nawet pożyteczne, bo dostarcza nam informacji o aktualnych decyzjach i położeniu Gości. Ostatecznie otwarcie na uczciwe układy i umowy jest wskazane. Nie należy bać się channelingów, tak samo jak nie należy bać się emisji telewizyjnej - najwyższa pora, aby każdy człowiek posiadł zdolność otaczania się nieprzepuszczalną kulą ochronnego światła wobec wszelkich nadsyłanych myślokształtów i programów kontroli umysłu - i aby z odwagą i swadą korzystał ze swego rozumowego geniuszu.
Robimy w spokoju swoje. Nawet, jeśli kiedyś nad miastami pojawią się floty gości - prawdziwe czy na hologramach - zachowajmy spokój i równowagę. Wyrażajmy swoją wolę i prawa. Teraz my mamy coś do udowodnienia pozostałym istotom - wyższość czakry serca.
To my jesteśmy kreatorami. Zatem kontynuujmy to, co kształtuje nową Ziemię. Trzymajmy się spokoju i miłości, ale też godności i czujności. Wzmacniajmy Rodziny. Niech otacza je światło serca. Projektujmy posiłkowani Przyrodą i czystymi intencjami. Projektujmy dla Dzieci, Rodów, Regionów, Ojczyzny, świata i balansu wszechświata. Projektujmy jak to tylko potrafią istoty ludzkie. Niech nasze linie rodowe, które niczym bombardowane autostrady, przeciągnęły nas tysiącleciami przez rozpadliny i zasadzki - znajdą zwieńczenie w prawdziwej ostoi, którą wspólnymi siłami stworzymy.
Czcibor
Świetny artykuł za który jestem ogromnie wdzięczna. To jest coś co chodziło mi po głowie, a nie potrafiłam tak to ująć w słowa.
OdpowiedzUsuńDziękujemy Tobie z serca ✨❤️
UsuńVinca
OdpowiedzUsuńTo naszych przodkow nazywano Bogami. Gdziekolwiek przyszli przynosili ze soba Vede i dzielili sie nia z innymi. Stad podobienstwo wierzen w swiecie, mitologii i podobienstwo budowli i systemow organizacji spoleczenstw (praca wspolna na rzecz gromady).
A obecne narody Zachodu zostaly wychowane w pogardzie do Slowian stad to ich lekcewazenie nas. Nie znam sie na tych wszystkich bytach i chennelingach ale jednego jestem pewna. W Plejadach nie ma zadnego zycia bo istnieja tylko 100 milionow lat. Za krotko. Plejady to tylko symbol na drodze jak znalezc nowy dom jesli sie nam uda dotrwac do czasu wynalezienia szybszego srodka transportu. Mamy leciec w kierunku Jednorozca. Jesli...
Wiem moje tezy wygladaja rownie szalone jak te o Plejadianach, ale ja sie opieram o to co bylo, o strzepki mitow i o to co sie dzieje obecnie. I sadze ze z tego rejonu kosmosu wszyscy juz uciekli. Jesli ktos nas nawiedza to tylko telepatycznie, choc raczej sa to nasi krewniacy ktorzy stad uciekli jakies 70 000 lat temu.
Bardzo ciekawe spojrzenie na temat. I oby jak najwięcej indywidualnych spojrzeń, bo dowodzi to odwagi umysłu, a to z kolei wolności duszy. Prawda jest taka, że istoty demoniczne czyli zbuntowane anioły bawią się we wszelkie hologramy, aby utrzymać Ludzkość w otumanieniu.
UsuńBrawo. Już myślałem, że nikt na to nie wpadnie. Tzn na to, że o Słowianach ani słowa we wszelkich przekazach i co z tego wynika. Jest jeszcze coś - objawienia czyli programowanie ludzkich umysłów, abyśmy sami napędzali wrogi nam plan.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej. To podstawa taktyczna okultystów.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie 🔥
Nie trzeba, aż tak wiele
OdpowiedzUsuńby człowiek uwierzył w siebie,
by był szczęśliwy i miał nadzieję,
nadzieję, że będzie lepiej
a może całkiem inaczej,
barwniej i ciekawiej.
A przecież wystarczy serdeczny uśmiech
jedno dobre, przyjazne słowo.
Ale niestety to dla nas ludzi
jest zbyt wiele bo dla jednych
to utrata swej godności
dla drugich wewnętrzna niemoc.
Cóż zrobić inni ludzie i nie te czasy
a szkoda, że tak jest a nie inaczej ……
A może to jest właśnie ten czas
by zmiany zacząć właśnie od siebie.
Bo jacy ludzie takie czasy.
A więc do dzieła człowiecze,
byś był jak światło świecy, które zapala inne.
Jantar
🔥🔥🔥
UsuńJestem wdzięczna Czciborze za tą wiedzę,cieszę się,że tu zawitałam i już tu pozostanę z Wami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Miłością
"i już tu pozostanę z Wami" - ❤️. Dziękujemy Tobie, bo wznosisz tu wielką energię harmonii.
Usuń"Nie należy bać się channelingów, tak samo jak nie należy bać się emisji telewizyjnej - najwyższa pora, aby każdy człowiek posiadł zdolność otaczania się nieprzepuszczalną kulą ochronnego światła wobec wszelkich nadsyłanych myślokształtów i programów kontroli umysłu - i aby z odwagą i swadą korzystał ze swego rozumowego geniuszu."
OdpowiedzUsuńOtóż to Czciborze,🙏💓 ja też wyznaję zasadę czytaj wszystko, oglądaj wszystko, słuchaj wszystkiego, ale UWIERZ TYLKO W TO CO WSPÓŁGRA Z TWOIM SERCEM/DUSZĄ CZYLI INTUICJĄ.
Żaden prawy człowiek nie da się zmanipulować i uwierzyć narracji gadzich mendiów.
Tak! Powiedziałbym że można się uznać za wolnego człowieka nie w momencie ucieczki na dystans od zagrożenia, ale nabycia mocy życia obok niego w kompletnej samoochronie i kontroli. Otóż to, otóż to nasza kochana SłowiAnko. 🙂✨
UsuńRozważne, mądre słowa. Dziękuję za to co robicie. Za to, że jesteście.
OdpowiedzUsuńNieustannie chroni mnie święty Odwiecznej Miłości Źródła.
OdpowiedzUsuńPrawieda jest zawsze w Sercu.
Chochlikom z kosmosu dziękuję.
Prawdziwe życie jest piękne, szkoda mi czasu na słuchanie ich dubow smalonych.
Wszystko, co powinnam wiedzieć przychodzi do mnie zawsze o właściwej porze.
Ja też jestem chroniona, bo jestem w ciągłym STANIE połączenia ze ŹRÓDŁEM mojego życia i tylko JEMU UFAM.
OdpowiedzUsuńNikt i nic poza NIM nie ma na mnie ŻADNEGO wpływu.
Pomimo ponurości ostatnich czasów na ziemi, ja jestem szczęśliwa i radosna w swoim Sercu-życiu,bo tylko tam jest PRAWDZIWE ŹRÓDLANE ŻYCIE.
KAŻDEJ Iskierce Źródła życzę TAKIEGO ŻYCIA WEWNĘTRZNEGO.💞
Lekcja Historii Prawiedziwej.
OdpowiedzUsuńKamrat z Ustki.
https://youtu.be/taQkQXsJFkU
My ISKRY ŹRÓDŁA nie potrzebujemy żadnego zewnętrznego źródła mówiącego Nam, co jest dla Nas dobre, przyjmujmy tylko informacje, które z Nami rezonują, które wydają się Nam prawdziwe, uczciwe, pełne miłości i wsparcia i takimi też obdarzajmy innych.
OdpowiedzUsuńMyślmy za siebie, czujmy za siebie, tylko każdy indywidualnie wie, co jest dla niego najlepsze w każdej relacji z ludźmi, bądźmy sobą, nie ukrywajmy tego, kim jesteśmy,nie przyjmujmy bzdur od innych, którzy nie są dla Nas kochający lub wspierający.
Świat jest bowiem MAŁY, gdyż jest w Nas cały, a Nasze marzenia są ziarenkami Naszej NOWEJ RZECZYWISTOŚCI, więc TWÓRZMY ją z SERCEM pełnym radości, szczęścia i miłości.
Piękna ENERGIA zawsze podąża za taką samą.
Ja wiem, że nie jest łatwo w dzisiejszych czasach radzić sobie z dziwnymi uczuciami, emocjami i matrixowymi wynaturzeniami, ale wewnętrznie jesteśmy popychani do porzucenia wszystkiego, co już nam nie służy.
Spędzajmy więc dużo czasu na łonie natury, poświęcając czas sobie, nie oglądając telewizji,po prostu wróćmy do swojego serca,i połączmy się ze swoim wyższym JA.
Błogosławię 🙏💓 Wam za wspaniałego bloga i cenne informacje.
Moje jedyne PRAGNIENIE.
OdpowiedzUsuń„Możecie mnie wykląć, przekląć, mam to gdzieś, ale codziennie kreuję i nadal kreować będę MATEŃKĘ ZIEMIĘ bez cha-bydlłowego szatańskiego plemienia, przez które to plemię życie Nas ISKIER ŹRÓDŁA wygląda tak, jak to widzicie i czujecie.
Jak tylko mnie Źródło wysłucha, a wiem że tak, to dożyjecie czasów prawdziwego RAJU, który był w pierwowzorze zaist(ch)nienia TEJ ZIEMI, tak TEJ SŁOWIAŃSKIEJ ZIEMI.🌳
Dlatego w każdej chwili mojego obecnego życia śpiewam: ŹRÓDŁO mojego życia, ESENCJO mojej miłości, proszę CIĘ, aby spełniło się moje jedyne PRAGNIENIE, by gady, chazary, demony i inne pozaziemskie stwory opuściły NATYCHMIAST MATEŃKĘ ZIEMIĘ, a wszystkie TWOJE ISKIERKI żyły w SZCZĘŚCIU, ZDROWIU, RADOŚCI, MIŁOŚCI i DOBROBYCIE, i tego pragnę ponad moje ziemskie życie.
Moja Dusza wcieliła się Tu i Teraz, by wykreować to, co powyżej napisałam.
Nie mam innych pragnień i czuję, że moje pragnienie jest w trakcie realizacji mojego zamówienia.
Możecie na mnie pluć i od wariatek wyzwać, ale ja się nie zmienię, bo wiem, że spełni się moje jedyne PRAGNIENIE. 🙃🙃🙃💓”.
A co jeśli się nie spełni?
UsuńNie ma "a co". "A co" to byłoby zwycięstwo ciemności. Za późno. Już przegrała. Nieodwracalnie.
UsuńPozostało jej plucie jadem, a i to długo nie potrwa.
SłowiAnko, Ty Cudowna wariatko, ja już niewiele piszę bo to co czuje moje Serce nie można tego ująć w słowa,
OdpowiedzUsuńwyrazić się tego nie da.Bardziej czytam komentarze i jestem sercem już tam gdzie Nas większość i bardzo
się wzruszam każdym pięknym słowem tu wyrażonym, bo na tym blogu takie Iskierki się odnajdują.
Kocham wszystkie Światełka Miłującego Źródła
Anonimowy 💏 wiedz, że to co kreujesz w swoim wewnętrznym CZYSTYM SERCU, ZAWSZE się spełnia i realizuje przy TWOJEJ pomocy.
OdpowiedzUsuńBądź niezwyciężony i uparty w swoich SERCA pragnieniach.
Trzeba być trochę szalonym 🙃 w swoich pragnieniach, ja mam 73 latka 😂 i dopiero teraz wiem, że prawdziwie ŻYJĘ.
A przecież wszystko co najlepsze i najpiękniejsze jest dopiero przede mną i przed Wami moi Kochani Słowianie Rodacy.💓🐀
Każdy z Nas ma swój odbiór indywidualny RZECZYWISTOŚCI,ale nie należy się zamykać tylko na nim.
OdpowiedzUsuńCzytamy, oglądajmy i słuchajmy wszystko, ale wybierajmy dla siebie tylko to co współgra z wewnętrznym naszym Sercem.
Warto poczytać to co poniżej podaję w linku.
https://globalna.info/2022/04/04/w-co-gra-car-i-jakie-sily-za-nim-stoja/