Andrzej "Żmiju": Ci, którzy znają Monikę, to wiedzą, że jest szeptuchą, no i tyle. Ma to po prababci. I wiedzą, że to działa.
Szeptucha Monika: Generalnie jest teraz moda na to, że oczyszczamy wszystko białą szałwią. Ja kultywuję słowiańskie tradycje. Używam do tego ziół, na przykład nawłoci, lawendy, często też pokrzywy. Używam świec tylko z wosku pszczelego. Bieszczady są takim miejscem, gdzie nie tylko schronienie. ale swoje miejsce na Ziemi mogą znaleźć ludzie specyficzni, oryginalni. Jest tu niesamowicie dużo osób z tak zwanej bohemy artystycznej. Nie celebrytów - to są ludzie, którzy naprawdę żyją sztuką.
Edward: W przedszkolu zabroniłem dzieciom jeść mięso. Wyleciałem wtedy z przedszkola, wyrzucili mnie. Wlali mi rosół za koszulę, zrobiłem straszną awanturę, pogryzłem i pokopałem przedszkolanki i uciekłem. Nikt mi tego nie kazał, więc jesteśmy prowadzeni przez Ducha i prędzej czy później Natura sama do nas przemówi i poprowadzi. Ale trzeba się otworzyć. Mięso, zabite istoty, to śmierć. Ludzie chorują, bo jedzą śmierć. Ludzie jedzą kaszankę, a ja się pytam, czy zgadza się tobie grupa krwi z tą kaszanką? Kaszanka to krew. Krew jest święta.
Grzesiek: spotkanie ze stadem żubrów, bardzo blisko... Nocleg pod starym, starym dębem, w nocy wycie wilków, na drugi dzień ślady niedźwiedzia, a San na tym odcinku jest tak krystalicznie czysty, że wodę można z niego pić... Po tym wyjeździe stwierdziłem, że przenoszę się w Bieszczady. Jak odchodziłem z korporacji, koleżanki z kadr gratulowały mi odwagi. Reakcja rodziców była taka: Jesteś dorosły, dojrzały, no twoja decyzja... W roku 2012 osiadłem na stałe w Bieszczadach. Moi rodzice dwa lata później, we wsi obok.
Józek "Polański": To miejsce jest dla mnie świętością. To jest dla mnie raj. Mieszkałem tu ponad 20 lat. Rano wstawałem, kąpałem się w stawie, potem medytacja i byłem szczęśliwy, że aż wyłem. Miałem spotkania z wilkami i niedźwiedziami. Spotkałem kiedyś, tu niedaleko, niedźwiedzicę z czterema młodymi. Popatrzyła na mnie, skręciła w bok i poszła w swoją stronę. I nic mi nie zrobiła. Może była więź, bo mieszkałem tu 20 lat, może dlatego, że mnie znała.
Leann: W Bieszczadach też mamy takie same obowiązki jak ludzie w mieście. Ale potrafimy się zatrzymać spotykając znajomego, stanąć na drodze, porozmawiać, zaprosić na kawę. Może aż tak nie gonimy i potrafimy sobie przewartościować, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Relacje międzyludzkie są tu jeszcze ważne. Przyroda, która tu otacza ludzi, powoduje, że są bardziej wrażliwi i więcej dostrzegają. Stąd też jest tu tylu artystów; przyroda wyciąga z nich pewne cechy przy pracy z drewnem, gliną, płótnem...
***
Cytowane wypowiedzi pochodzą z odcinków 74, 75 i 147 serii Drwale i inne opowieści Bieszczadu, emitowanej na kanale Polsat Play. Ta produkcja jest jedną z najbardziej wartościowych, jakie można obejrzeć na kanałach obecnej, silnie zdegenerowanej telewizji systemowej. Można poczuć łącze z Lachami o czystej duszy, i z przyrodniczą enklawą o niezwykłej Mocy. Od czasu do czasu będziemy o tej produkcji przypominać, bo zapisuje ważną energię zmian w Przestrzeni.
Jakkolwiek stacja określiła pułap wiekowy serii na lat 12, to zalecamy przyjąć ogranicznik 16.
Darz Bór!
Czcibor i Dobromiła
Zdjęcie i ilustracja ze stron: Biuro Podróży PAWUK http://wycieczki-bieszczady.pl/atrakcje-turystyczne-w-bieszczadach/ i Pinterest https://pl.pinterest.com/pin/13862711341238145/
Niezdrową telewizję i zdrową telewizję omawiamy na forum Facebooka w grupie Zdrowe Media Słowian - https://www.facebook.com/groups/595121354539786
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz