Jak to już w naszych tematycznych publikacjach zaznaczyliśmy wcześniej - telewizja, w każdym razie ta uruchomiona po ostatnim Wielkim Resecie, od początku była projektem przeciw Ludzkości. To projekt nieomalże doskonały - ponieważ perfidia satanistów jest taktycznie wykwintna. Efekty tego widać przecież wszędzie wokoło - nikt nie może podważyć straszliwej skuteczności tej machiny. Nic pewnie nie utwierdza ponurego spojrzenia na destruktywny charakter telewizji, niż porażenie umysłowe połowy mieszkańców planety po tym, jak w odbiornikach wyświetlono hologram Covid-19. Bardzo zuchwały i czysto niedorzeczny hologram - ale powalił na kolana połowę świata. Spektrum działania telewizji jest jednak szersze niż tylko dezinformacja i łgarstwa oraz sianie zamętu, strachu i poddaństwa. Przekazy medialne, w tym filmy kinowe, są naszpikowane pułapkami wczepiającymi się w wartościowanie i mentalność widza. Jest ich tak wiele, że nawet po skierowaniu uwagi na intencje "najwyższych kapłanów emisji" - nieprędko wychwycimy je wszystkie. Taki to spryt. Satanistyczna perfidia.
To, co zwróciło naszą uwagę po tak zwanym upadku PRL (w rzeczywistości było to kontrolowane spakowanie w kartony przestarzałego porządku rzeczy, aby roztoczyć porządek bardziej wyrafinowany w niszczeniu), to zmiany w manierach postaci z filmów. W filmach PRL-owskich działo się to, co działo się w domach PRL-owskich. Kiedy gość wchodził w progi, częstowany był herbatą lub kawą i przy takich napojach rozprawiano o sprawach życia. Oczywiście nie brakowało alkoholu w krajowych filmach, ale mówimy o tak zwanych codziennych okolicznościach "zwyczajnych" wizyt sąsiada albo cioci, otwarcie flaszki uchodziło jeszcze za rytuał na coś bardziej niezwyczajnego. Z chwilą poddania Polski westernizacji w scenariuszach filmowych, czy to kryminałach czy komediach, zaczęło od alkoholu tylko gęstnieć. Z polskim serialem kryminalnym niejednemu zapewne kojarzy się oficer policji zapijający alkoholem zgryzoty. Zaczęliśmy częstować gości alkoholem z barku, herbata ustąpiła pola. Co więcej, wino zamiast kompotu stało się dodatkiem do obiadu, a przy romantycznym wieczorze zakochanych także wyparło banalne napary, bo herbata podobno nie jest romantyczna. No i dodajmy samotne w wielu filmach wieczory bohaterów strudzonych pracą lub rozterkami, a może po prostu tak się odprężających do snu - z alkoholem. W przekazie PRL-owskim, mimo że był to tak samo okres taktycznego rozpijania Słowian, alkoholowe przekazy medialne miały jeszcze jakiś sygnał patologii, dziś alkohol jest przekazywany subtelnie, nieomal niedostrzegalnie, jako codzienny składnik narodowej Krwi.
Film zamienił alkohol w napój domatorski i ten kod wprowadzony w Naród odpowiednio go przetransformował. O tym, co stało się już nie tylko z mężczyznami, ale i z kobietami, dziewczętami, świadczy eksplozywnie rozbudowana oferta piw smakowych. Pojawiła się kolorowa paleta alkoholowych soków. Zresztą wystarczy pójść do restauracji i zobaczyć, ilu Rodaków popija obiady winem, delektując się tym zachodnim rytuałem.
James Bond powinien pić zielony szejk. Ale nie pije. To może w końcu zacznie go pić filmowy polski oficer... Nie mówiąc już o piłkarzach na zgrupowaniach, bo słyną one z postaw zupełnie niegodnych słowiańskich wzorców.
Film to oczywiście gra na emocjach widza. Wiemy o tym i z własną nieprzymuszoną wolą pozwalamy sobą pograć, przy czym tak przygnębiające zakończenie, jak happy-end powodują zaburzenie równowagi. A idzie za tym wyciek energii, na którą w Przestrzeni czyha wielu głodnych. To w ogóle znamienne zjawisko w Uniwersum - nie dość, że człowiek jest wprowadzany w emocje poprzez sprowadzane na niego i jego bliskich nieszczęścia, a także poprzez udział w rozgrywkach sportowych (bo kibicowanie jest zdecydowanie silnym udziałem na polu energetycznym) - to jeszcze wysysa mu się energię złymi wiadomościami w mediach i filmami. Zaznaczmy, że muzyka podkładana w tle nie dość, że celowo wciąga widzów w stan przygnębienia albo euforii, to jeszcze ma intencjonalną nienaturalną częstotliwość, która dokłada do rozchwiania. Sama szkodliwa częstotliwość dźwięku wystarczy, aby obniżyć wibracje, nastrój, siły, rozdrażnić i podkraść z energii.
Wydaje się zatem, że spora część Ludzkości jest każdego dnia wprowadzana w silne stany emocjonalne bardziej z powodów czynników sztucznie je generujących, niż z powodów rzeczywistych (własnych doświadczeń). To jest bardzo znamienne i dowodzi, że Ludzkość na obszarach nieobjętych wojną i kataklizmem jest w stanie żyć w zbiorowym opanowaniu, a nawet częstej kontemplacji - o ile nie likwidują takiej możliwości sztuczne stymulatory emocji: media, kina, muzyka w niewzorcowej częstotliwości, imprezy rozrywkowe i sportowe. Gdyby ocenić to na podstawie uwalniania silnych emocji (strach, smutek, radość, wesołość, euforia), to można by rzec, że wielu żyje i doświadcza bardziej fikcją niż rzeczywistością. Gorzej, że ta fikcja to zmyślnie nakierowany program rabowania energii i sterowania wyborami, a nawet moralnymi przekonaniami.
Jeżeli nawet moralne przekonania nie ulegną zniekształceniu przez media, to nie jest to gwarancją pójścia za emitowanymi pokusami. Wrażliwych widzów gryzie po tym sumienie, albo dręczy frustracja, nie mniej szkody zostały wyrządzone. Jaką na przykład wartością są sceny seksualne w filmach? Nikt przecież nie będzie ich bronić argumentem, że są ważne dla przekazu, historii czy nawet emocjonalnej przygody, jaką jest seans dla odbiorcy. Golizny są, coraz częstsze i coraz mniej taktowne, choć kiedyś ich nie było, a filmy były przygodami i wiele tak zwani koneserzy sklasyfikowali jako genialne.
Co wnoszą zatem wartościowego sceny erotyczne, czy to subtelne, czy mocno obrazowe, do filmu? Nic. Owszem, coś wnoszą - czysto i logicznie, ze swej natury rzeczy, wnoszą podniecenie, pobudzenie wyobraźni, a nawet u części ludzi konkretne następstwa. Jeśli małżeństwo przytulone na kanapie ogląda film i pojawia się taka scena, to gdzie wędrują myśli mnóstwa mężów i żon w takim momencie? Za wzrokiem, co oczywiste - to jest: do ramion i pragnień z kimś z filmu. W tym momencie projekt telewizyjny czyni to, co zaplanowano: osłabia siłę małżeństwa i Rodziny. Są to ściśle powiązane konsekwencje. Lata emisji nasyconych demoralizowaniem rozkręcają śruby w najbardziej żelaznych zasadach. A przecież ta operacja taktyczna się nasila: golizny i wulgarny język erotyki pojawiają się coraz częściej także w komediach. Wydawać by się mogło, że jakieś ostatnie dobre maniery artystów zachowają choć to jedno terytorium czyste i smaczne: komedię i kabaret, ale nie. Wiele nietaktownych tekstów i scen można także wyłapać w filmach familijnych, a w porównaniu do stanu sprzed 30-40 lat, dopuszczalne bariery wieku i pory emisji znacznie poluzowano.
Przypadek? W telewizji nigdy nie było przypadku, bo sam jej projekt jako narzędzia upośledzającego i kontrolującego Ludzkość ani trochę przypadkiem nie był.
Zastanówmy się spokojnie nad proporcjami zawartymi w filmach: ile jest treści programującej upodlenie, przemoc, wulgarność, kłamstwa, manipulacje, materializm, egoizm, obyczaje zachodnie,jedzenie mięsa, alkoholizm, nonszalancję, niewierność, a ile treści programującej (bo fakt jest taki, że programowanie może być pożyteczne) rozsądek, rozwagę, samoochronę, wegetarianizm, wartości słowiańskie i wedyjskie, empatię, życzliwość, godność i lojalność? W ilu filmach usłyszeliśmy Nie zrobię tego z tobą, bo mam szczęśliwe małżeństwo i czuję odpowiedzialność za Rodzinę, Ród? A w ilu ujrzeliśmy zdradę? Jakie są tu dysproporcje i co je uzasadnia? Twórca książki, scenariusza lub filmu powie to, już nie raz słyszeliśmy? Dobre rzeczy nie są atrakcyjne dla widza? Albo: robię taki film, żeby dać ostrzeżenie o konsekwencjach, to przestroga.
Te banały to bezbarwny lukier na operacji taktycznej upośledzających widzów. Nie wszyscy się temu poddają, ale większość zostaje nasycona toksynami. Szczególnie młodzież, która w ochoczym i ślepym marszu wchodzi do bagien w rodzaju Cyberpunk czy Gra o tron. Platforma Netflix to ciężkie działo obrotowe, najgroźniejszy, acz i zarazem ostatni oręż iluminatów przeciw nam wszystkim. Nie łudźmy się bowiem, że skutki zwiedzenia i zdewartościowania młodzieży ominą nas jakimś cudem. Wszystko wszystkich nas łączy.
Kto podpisał artystom petycję, że filmy o ludziach nieprzekupnych i oddanych Rodzinom są nudne? Kto wierzy, że filmy nasycone wulgarnością, przemocą, niewiernością i seksem są nauką dla widzów? Gdzie widać wspaniałe efekty tych przestróg? Czy kino zharmonizowało naszą Przestrzeń?
Film okazał się wyśmienitym spryciarzem na usługach. Wmontował alkohol w świadomość zbiorową jako nagrodę dnia. Jako świętą część meczu piłkarskiego w telewizji. Jako wyborny zamiennik kompotu przy obiedzie. Jako środek zmywający z duszy i ciała zmęczenie i troski.
Dramaty i horrory dobijają ludzi w czasie, w którym akurat w kwestii samoochrony i utrzymaniu wysokiego poziomu energii i wibracji powinna panować nadzwyczajna mobilizacja.
Komedie znieczulają i szatańskim podchodem rabują z poczucia taktu i empatii.
Nagromadzenie seksualizmów i dewiacji w przekazach osłabia poczucie stabilności na gruncie własnym, małżeńskim i rodzinnym.
Co zaś nieomal niewyobrażalne, nawet radość z happy-endu czy euforia po sportowym zwycięstwie naszych jest zasadzką, która upuszcza energii. Ile sił widza kosztuje obejrzenie meczu z dogrywką i karnymi lub walki bokserskiej? Sił odbieranych emocjami wygenerowanymi przez "najwyższych kapłanów emisji".
Oczywiście - tylko tym, którzy się temu poddają. Świadomość sprawiła bowiem uwolnienie i samoochronę wielu z nas. Nie znaczy zatem, że będąc świadomym, filtrującym i odpornym na manipulacje nie można w sposób kontrolowany podejść do tego czy innego seansu. Owszem, choćby dla Wedy, bo Weda jest wszędzie. To telewizja ustala gusta widzów, a nie odwrotnie - ale nadal jest ona odbiciem aktualnego poziomu Narodu.
Odłączenie telewizji przywraca równowagę, nie mniej - nie jest ona złem samym w sobie. Jej zło to mechanizm zamontowany przez projektantów. Dla wielu Lechitów telewizja może być jeszcze długo formą relaksu i uzupełnieniem poznania. Dla innych: wspomóc Pobudkę i podtrzymać ich siły mentalne i psychiczne, kiedy nastąpi odwrócenie jej roli i przekazu: tym razem w stronę prawdy i godności.
Co jest możliwe i co się stanie - kiedy my, Lechici, uzdrowimy ją tak samo, jak wszystko inne w naszym Kraju.
Czcibor i Jaruha
Powyższy artykuł jest odwzorowaniem braterskiej pogawędki, jaką odbyliśmy w Grodzie Lecha w listopadzie 2021.
Sport to niezdrowie czyli obyczaj narodowy Lechitów do demontażu:
Telewizja to najsilniejszy programator przeświadczenia, że alkohol jest nieodłącznym elementem imprezy, przyjęcia, sukcesu, święta, uroczystości rodzinnej czy chwili wytchnienia po kolejnym dniu funkcjonowania w systemie:
To, że oglądanie horrorów i thrillerów wprowadza nas w autentyczny strach i stres, wiemy wszyscy. Może jednak nie wszyscy wiemy, że obniża to wibracje i narusza energetyczne struktury ochronne naszej przestrzeni, do której usiłują przedostać się ciemne byty:
Operacja sterowania emocjami Ludzkości to projekt zaawansowany. Okupantom nie wystarczyło wprowadzić w powszechny obyczaj ceremonii pogrzebowej jako przygnębiającej, ściągającej bliskich zmarłego w energetyczny dół. Oprócz uczestniczenia w prawdziwych pożegnaniach na cmentarzu, większość widzów TV tego świata dała się wprowadzić w ciągu swego życia w kilkanaście lub więcej fikcyjnych pogrzebów filmowych, wysterowanych na realne przygnębienie odbiorców i wytracenie ich energii:
...co dowodzi, jak potężnym mechanizmem manipulowania emocjami duszy ludzkiej jest telewizja - ponieważ o ile poczucie więzi w prawdziwym życiu rozwija się latami, o tyle film potrafi to zrobić w dwie godziny, a zabijając bohatera, doprowadzić przywiązanego widza do przejmującego smutku lub rozpaczy:
...w związku z czym rodzi się pytanie, czy taki realny emocjonalny rezonans fałszywego dramatu nie powoduje traumatycznego zapisu w duszy człowieka?...
A czego Pan wymaga? Żeby w każdym filmie jasno i prosto było dla wszystkich wyłożone, że np.: zdrada małżeńska jest zła? To jest traktowanie widzów jak idiotów. Każdy widz sam może wystawić opinię na temat tego co się dzieje w danym filmie czy serialu.
OdpowiedzUsuńTu nie chodzi o to że widzowie nie znają zasad etycznych. Chodzi o programowanie na poziomie podświadomym i świadomym poprzez wpajanie ze krzywdzenie siebie i innych jest powszechną normą. Artykuł wyraźnie to omawia, więc nie rozumiem tej uwagi.
UsuńCo do traktowania ludzi jako idiotow przez ludzi z mediów i produkcji to ostatni okres dostarczył tyle dowodów że nie trzeba się nad tym rozpisywać.
Dziękuję za mądry wpis otwierający oczy niektórym.
OdpowiedzUsuńDziękujemy, że jesteś. :)
UsuńWreszcie udało mi się że mogę u Was komentować, potrzebne było tylko zainstalować w moim smartfonie JavaScript.
OdpowiedzUsuńUffff! A nawet: uuufffffffff! :)
UsuńPrzyznam, że rozszyfrowanie JavaScript było i dla mnie jedną z cięższych kampanii lechickich. ;) C.
Lubię oglądać tylko filmy przyrodnicze i reportaże podróżnicze.Moze jeszcze programy w stylu zrób to sam a Adam Słodowy.
OdpowiedzUsuńMoje własne życie jest tak ekscytujace, że nie mam potrzeby oglądać bajek.
Z tych przyrodniczych to tylko można by wycofać nic nie wnoszące a rabujące energię sceny brutalnych jatek między zwierzętami. 🙂
UsuńNic nie wnoszące? Nie są Państwo przyrodnikami, prawda? Polowania to ważny aspekt w życiu drapieżników. Mnie ciekawi jak jastrzębie czy lwice polują, bo to fascynujące mechanizmy natury,
UsuńBycie przyrodnikiem czy bibliotekarzem nie ma najmniejszego przeniesienia na takie wartości jak empatia, odpowiedzialność i ochrona Dzieci. "Nic nie wnosi" - precyzując, to niestety wnosi: przygnębia wrażliwego odbiorcę, zwłaszcza Dziecko. Rodzice oglądają te programy z Dziećmi, proszę Pana. I jest to fascynujące do chwili jak takie Dziecko widzi rozszarpywanie małej antylopy odebranej matce przez geparda.
UsuńRównie dobrze można bronić wykładów myśliwych w klasach szkolnych.