2020/10/04

Stop rewitalizacjom! Stowarzyszenie Lechistan Gniezno i Gniezno-Fakty-Interwencje bronią miejskiego drzewostanu



     Ochrona Przyrody należy do świętości Słowiańszczyzny, jej Rody i Narody, miasta i wsie powracają do utraconej świadomości Mocy i wartości tego dobra, i zaczynają reagować na archaiczne, destruktywne (acz już zamierające) działania systemu.
     Na Ziemi Gnieźnieńskiej czynimy podobnie - i duchem wspieramy wszelkie inne Regiony, gdzie Lach staje do tej świętej powinności.
     W roku 2018 interweniowaliśmy u wojewódzkiego konserwatora zabytków w Poznaniu w związku z remontem nawierzchni na terenie wojewódzkiego szpitala psychiatrycznego w Gnieźnie (tak zwanej Dziekanki). Zaobserwowaliśmy, że kładzenie nowej kostki brukowej nie miało zgodności z przedwojennym planem - dołożono parkingów kosztem zieleni, zresztą nadmiernie. Do dziś część z tych powierzchni parkingowej to puste przestrzenie, z których jedna powstała kosztem części sadu jabłoni.
     Co więcej: rozkładanie materiału budowlanego demolowało trawniki, żywopłoty i kory drzew, czyli wieloletnią, nienaruszaną wartość parkową.
     Opinia ówczesnego konserwatora była zgodna z naszą podjął on działania, które poskutkowały wzmożeniem zabezpieczenia drzew na czas robót.
     Latem tego roku regularnie biegający po "lasku dziekańskim" członek Stowarzyszenia Lechistan Gniezno zauważył osobliwe zjawisko: w dwóch miejscach, ścieżkę (dróżkę wiodącą kołem przez ów parkowy teren) tarasowały dwa zwalone drzewa. Co właśnie jest intrygujące - nie były one wyrwane, ścięte, złamane w tych miejscach, w których leżały, co zostało udokumentowane. Nie wyrokując, czy i kto i w jakim celu miałby tak ustawić pnie w celu blokady terenu spacerowego szpitala i okolicznych osiedli, uruchomiło to naszą czujność i działania.
     Kilka miesięcy wcześniej prezydent Budasz, znany miłośnik rewitalizacji parków, ogłosił, że kolejna taka rewitalizacja obejmie właśnie "lasek dziekański". Jako, że kilku członków stowarzyszenia mieszka w okolicy, z naturalnych przyczyn wzięliśmy ten park pod obserwację.
     W sierpniu przeprowadziliśmy rozmowy telefoniczne z wojewódzkim konserwatorem zabytków oraz z kierownikiem Zakładu Zieleni w Gnieźnie. Pani konserwator zgłosiliśmy swoje spostrzeżenia dotyczące zwalonych - zasadniczo podrzuconych drzew. Mogło to na przykład być celowe, aby wywołać wrażenie zagrożenia słabymi, skłonnymi do przewróceń drzew w obrębie spacerowym, co stanowiłoby wytłumaczenie dla dużej wycinki (co zresztą cechuje rewitalizacje). Ponadto zgłosiliśmy swoje uwagi co do planu rewitalizacji i naszą opinię co do ich przebiegu i owoców w Gnieźnie.
     Pani konserwator zapowiedziała swoją osobistą kontrolę i rozmowę z kierownikiem Zakładu Zieleni w Gnieźnie.
     Druga rozmowa z konserwatorem tak potwierdziła nasze zdanie co do rewitalizacji po gnieźnieńsku, jak spełniła oczekiwania - pani konserwator należy do działaczy przyrodniczych nowej ery o - jak na urzędowe funkcje - wysokiej świadomości. Ujawniła nam zatem, że pierwotny plan Zakładu Zieleni zakładał wycięcie 3/4 drzew w lasku dziekańskim (!). Gdyby nawet doszło do przejęzyczenia - to już plan wycięcia 1/4 byłby niczym innym niż trzebieniem lasu. 3/4 to egzekucja na lesie.
     Przypomnijmy: drzewa to świętość Słowian, ścina się je tylko w celu uczciwie słusznym i z pewną duchową postawą wdzięczności i szacunku dla ducha Przyrody.
     Drzewostan jest tym bardziej cennym i wyliczonym dobrem na obszarze miejskim.
     Co dodała pani konserwator, plany Zakładu przewidywały także wykonanie dodatkowych ścieżek na terenie parku. Tak pani konserwator, jak my, jesteśmy zgodni, że są one zbędne. Naszym zdaniem obszar parku ma za małą powierzchnię, ucierpiałaby "gęstość zieleni" i sama aura miejsca, oraz ekosystem - osobiście udokumentowaliśmy bardzo bogate występowanie gatunków owadów w lasku.
     Pani konserwator nie wyraziła zgody na dodatkowe ścieżki oraz nieuzasadnione wycięcia drzew. Cała rewitalizacja ma się sprowadzać do uporządkowania strefy już istniejących ścieżek. Tak jak pani konserwator, tak stowarzyszenie i redakcja GFI pozostaną w kontakcie i monitorowaniu działań na terenie lasku dziekańskiego.
     Rozmowa telefoniczna z kierownikiem gnieźnieńskiego Zakładu Zieleni, panią Małgorzatą Kanią, była logicznym następstwem i zasadniczo przebiegła nieomal równie pozytywnie. Pani kierownik wytknęła nam jednak w rozmowie, że czuje się atakowana, że ma wrażenie, że nie doceniamy prac zakładu dla miasta, i że nie powinniśmy stawiać sprawy radykalnie jako posiadacze jedynej racji. Wszystkie te uwagi są naturalne, ale:

     - nie mamy intencji atakować ani pani kierownik (osoby elokwentnej, pozytywnej i niewątpliwie oddającej serce swej pracy), ani nikogo konkretnego w zakładzie. Jeśli jesteśmy krytyczni - to dla systemu jako takiego. Mamy prawo do niewiary, weryfikacji i kontroli działań urzędowych wobec Przyrody, ponieważ tak w Gnieźnie, jak w Kraju ostatnie lata przyniosły wiele zniszczeń drzewostanu w miastach i poza nimi, zatwierdzanych urzędowo.
     Poza tym - każdy urząd/instytucja, przynajmniej z założenia, istnieje dla społeczeństwa. Zatem jego wola weryfikacji i opinii powinna być przyjmowana jako naturalność, a nie ingerencja.

     - doceniamy wszystkie udane projekty Zakładu Zieleni na terenie miasta i rejestrujemy nasilone nasadzenia. Szczególnie udany projekt to dębowe nasadzenia przy jeziorze Wenecja (tylko dlaczego kosi się tam naturalne trawy i łąki, łącznie z obszarem wzdłuż trzcin?). Jako lechickie stowarzyszenie i blogi prowadzimy kampanię nasadzeń patriotycznych od roku 2018, niezależnie od systemu. 
     Powtarzamy jednak nieodmiennie: nasadzenia nie są dla obecnego pokolenia wyrównaniem strat z powodu ścinanych drzew. Ochrona obecnych dojrzałych drzew jest wyższą racją od nasadzania. Nie akceptujemy ustępstw urzędu miasta wobec deweloperów i apelujemy do decydujących w tych sprawach urzędników, aby:

KAŻDY PROJEKT PRZYJMOWANY PRZEZ URZĄD, PREZYDENTA I ZAKŁADU ZIELENI WYJŚCIOWO NIE NARUSZAŁ ANI JEDNEGO DRZEWA NA OBSZARZE GNIEZNA

     ...co jest zgodne z ogólnoświatową, współczesną tendencją ochrony Przyrody i zdrowia ludzkości.

     - działamy w duchu słowiańskim, mamy zatem świadomość, że narzucanie swych reguł i poglądów Narodowi byłoby z tym duchem sprzeczne. Broniąc Przyrody, szanujemy jednocześnie prawa woli, wiecu, referendum. Inicjując kampanię na rzecz zaprzestania koszenia naturalnych łąk i traw na terenie miasta jednocześnie proponujemy administracjom/wspólnotom lokalne głosowanie, a od Urzędu Miasta oczekujemy wsparcia dla tej idei. Dzięki naszej inicjatywie pierwsze takie głosowanie zorganizowała firma Urbis na osiedlu przy ulicy Orzeszkowej.

     Ponadto pani kierownik nie potwierdziła podanej wartości przez panią konserwator (3/4 drzewostanu do wycięcia w planie wstępnym), ale też nie podała nam żadnej innej. Powtarzamy natomiast: pani kierownik Zakładu Zieleni okazała się obiecującą, zdradzającą pasję rozmówczynią i mamy nadzieję, że tendencje traktowania Przyrody dzięki jej wizjom, odwadze i świadomości zaczną się odwracać. Kłopot jednak w tym, że aktualne projekty wciąż obalają zdrowe i dorodne drzewa - ostatni przykład to ulica Witkowska. Nie ufamy także prezydentowi Budaszowi i jego "fachowcom". I nie popieramy rewitalizacji.
     Zaznaczyliśmy pani kierownik, że nasze oczekiwania pokrywają się z wytycznymi pani konserwator: cała operacja powinna ograniczyć się do utorowania i poszerzenia ścieżki głównej. Pani Kania odparła, że zakładana jest wycinka drzew uznanych jako zagrażające ludziom wskutek możliwego przewrócenia. Zgadzamy się z tym oczywiście, zwłaszcza w pasie ścieżek - kto jednak fachowo zweryfikuje takie drzewa? Być może zwrócimy się pani konserwator o dokumentację w przyszłym roku. 
     Czy z kolei przewrócone podczas nawałnicy drzewa w gęstwie oddalonej od ścieżek zostaną zachowane jako naturalne pomniki czy też usunięte w ramach sterylizacji parku?
Temat zostanie podjęty wiosną roku 2021.
     Nie popieramy rewitalizacji, które są jednoznaczne z redukcją drzewostanu i przerzedzeniem parków. System dotąd programował nas, że przerzedzony, zamiast gęstego, park jest "estetyczny, ładniejszy", a przy tym całkowicie ignorował kwestie ekosystemu, siedziby ptaków i owadów.
     Dziś ponownie apelujemy do gnieźnian i Rodaków w całym Kraju, aby mobilizowali się do monitorowania i ochrony Przyrody (łąk, drzew, parków) w swoim lokalnym otoczeniu. Jest to jedyny skuteczny sposób, aby wpłynąć na działania systemowe.

Stowarzyszenie Lechistan Gniezno i Gniezno-Fakty-Interwencje

     W ramach kampanii dla ochrony Przyrody jako dobra lokalnego i narodowego, na stronach blogu Lechickie Odrodzenie, Stowarzyszenia Lechistan Gniezno oraz GFI, dokonaliśmy też następujących publikacji (linki):
Kampania dla zakończenia koszenia traw miejskich i wycinania drzew: rozmowa z pracownikiem gnieźnieńskiego Zakładu Zieleni
Wezwanie Lachów do powszechnego sadzenia dębów i innych rodzimych drzew - Ruszenie Jesienne 2020
Wezwanie wszystkich Lachów do wsparcia kampanii dla zakończenia koszenia miejskich traw i wycinania drzew
Stowarzyszenie Lechistan Gniezno i Gniezno-Fakty-Interwencje przeciw dalszej wycince drzew w mieście - APEL DO MIESZKAŃCÓW GNIEZNA
Lechia Dębowa
Westernizacja umysłów a stosunek Lechitów do trawy 


Rewitalizacja sprzeczna z duchem słowiańskim, ale też z najnowszymi trendami systemu, w ogniskach lokalnych konserwatywnych i nieświadomych polskich urzędów wciąż planowo demoluje dobro i zdrowie Narodu. Rewitalizacja Starówki w Bartoszycach:








Systemowe myślenie i działania urzędników bez ducha słowiańskiego to oprócz rewitalizacji betonowanie drzew, jak w Zduńskiej Woli:


     Jak napisaliśmy, tendencja planetarna (zatem i systemowa, instytucjonalna) do niszczenia Przyrody jest w odwrocie. Zagrożenie stanowią lokalni, niezorientowani, opóźnieni urzędnicy. Ich bezmyślne czyny są obecnie natychmiast nagłaśniane (jak w powyższym przypadku), a autor pomysłu (tu: starosta) przeprasza i wycofuje projekt.
     Nie oznacza to automatycznego przywrócenia ducha i świadomości słowiańskiej, i tu zacytujemy burmistrza Bartoszyc: Plac ma być żywy, nie do siedzenia pod drzewami. Jest po to, aby robić imprezy, żeby można było rozstawić kramy, wojsko mogło złożyć przysięgę czy straż pożarna swoje święto...
     ...dlatego działajmy lokalnie czujnie i stanowczo monitorujmy wszelkie projekty w dzielnicy, mieście, Regionie - zanim nastanie czas powszechnego lechickiego poszanowania Przyrody.


Lasek dziekański, zagrożony rewitalizacją, sfotografowany przez członka stowarzyszenia podczas biegania, pozostaje wciąż w swoim naturalnym rozkwicie...












     Zdjęcia: Czcibor

     Ponawiamy apel:

     Przypominamy, że nasadzenie nigdy nie jest rekompensatą dla nas za drzewa wycięte w wyniku decyzji urzędów - są wielkim darem dla Natury i naszych dzieci i wnuków. Dla nas aktualne dobro stanowi obecny dojrzały drzewostan i piecza nad jego zachowaniem  jest ważniejsza od nasadzeń. Apelujemy do Rodaków z Gniezna i innych miast i wsi Ojczyzny, aby regularnie monitorowali stan lokalnego zadrzewienia (ulica, osiedle, dzielnica) i wykonali dokumentację fotograficzną. Akuratną inicjatywą lechicką jest powoływanie lokalnej ochotniczej Straży Przyrody - która może działać do czasu, gdy szacunek i troska wobec Przyrody staną się w Kraju powszechne i codzienne.

2 komentarze:

  1. Co do tego kto może ocenić drzewo - dendrolog. Są do tego celu robione ekspertyzy dendrologiczne. Są nawet urządzenia które potrafią przyłożone do pnia drzewa określić czy pień jest w środku zmurszały czy zdrowy. U mnie tego niestety nikt nie robi i na ulicy niedaleko mnie jakiś miesiąc temu jak był silniejszy wiatr to zwaliła się, rosnąca metr od chodnika, na drogę spora lipa (taka na oko ze 60-70 lat co najmniej miała). Wyglądała wciąż nieźle, miała uschnięty czubek od góry tak ze 3 metry, ale reszta gałęzi była zielona. Jak się zwaliła okazało się, że pień w środku był niemal pusty - prawie cały spróchniały. Dobrze, że akurat wtedy nikt nie szedł ani nie jechał, bo mogłoby się to źle skończyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zatem wiosną zapytamy o udział dendrologa w pracach przy drzewostanie. :)
      Oczywiście drzewa czasem mogą uczynić krzywdę, czasem spada dachówka, czasem słoń niechcący stratuje człowieka. Wiele wypadków przydarza się ludziom tylko dlatego, że mają zakłócenia intuicji i zaniedbanie praktyk ochronnych. Wypadki w przyszłości zanikną.
      Co do dendrologów, przyrodników, gajowych i tak dalej: jest pośród nich wielu duchem oddanych Przyrodzie, ale wobec odgórnej presji systemu okupanckiego niewiele - jeszcze przez chwilę - może to dać.

      Usuń