Czym jest ciało? W swej doskonałości funkcji i proporcji, w szerokim spektrum odczuwania i postrzegania - jest darem cennym jak życie, któremu je przypisano. Każdy z nas jest posiadaczem ciała, a odkrywanie jego możliwości trwa praktycznie do końca wcielenia. Jest to zatem fenomen, zaiste piękny, szczodry i fascynujący dar od Źródła, i w połączeniu z wszystkim, co oznacza życie, to jest odkrywaniem urody i praw świata, z doznawaniem miłości i poszerzaniem świadomości, z kreowaniem i konstruowaniem - to kolejny dobry powód, aby zaczynać dzień z radością, inspiracją oraz wdzięcznością, bo jest komu i jest za co.
Ciało człowieka to boskość, boskość zaś to godność. Dlatego ciemne siły, które w swoim zaciekłym sprzeciwie wobec Stwórcy wczepiły się w nasz świat, skupiły swoje moce na tym, aby tę godność ciału odebrać wszelkimi wymyślnymi środkami. Dla tychże sił odebranie godności ciału człowieka idzie w parze z odebraniem godności jego duszy, a tym samym jest to dla nich złośliwie satysfakcjonujący atak na piękno i potencjał owoców Stwórcy, i na jego samego.
Ciało pognębia się jeszcze, gdy żyje w nim dusza, o czym już pisaliśmy. Operacja degenerowania DNA i potencjału Istoty Ludzkiej trwa od dawna, dziś, u swego nikczemnego załamania, jest rozwinięta szerokoskrzydłowo. Atak na ciało zaczyna się przed poczęciem i kontynuowany jest podczas ciąży. Za cichym i szatańskim przyzwoleniem systemu podsuwane są zatem alkohole, leki chemiczne, narkotyki, dźwięki o szkodliwej częstotliwości, hałasy i stresy z wszelkich i licznych źródeł (straszenie medialne, agresja otoczenia, kryzysy rodzinne, niedostatek i inne). Teoretycznie większości tych środków świadomy człowiek uniknie, ale stuprocentowa ochrona nie jest jeszcze możliwa prawie dla nikogo, dopóki obce rządy akceptują sprzedaż żywności faszerowanej trutkami i dopóki brak zbiorowej świadomości i życzliwości otoczenia nie tylko nie eliminują potencjalnych incydentów, ale też - a tak będzie w czekającej nas przyszłości - nie zapewniają brzemiennym kobietom dodatkowej ochrony poprzez szczere intencje taktownego i delikatnego traktowania.
Ciało noworodka atakują szczepionki i antybiotyki. Degenerowanie potencjałów Dziecka, czyli Istoty Ludzkiej u progu odkrywania swych możliwości, tuż po zacumowaniu w nowym świecie, gdy jest bezbronne, gdy cały Ród wyczekuje, aby je powitać i otoczyć miłością i pieczą - jest niczym innym niż satanizmem.
Ciało kobiety okrada się z godności poprzez narzucane jej procedury medyczne, w tym badania studenckie czy ginekologię męskich rąk. O ginekologii męskich rąk jako taktycznie osadzonemu w naszej rzeczywistości wynaturzeniu pisaliśmy w kilku artykułach. To nie tylko ingerencja w ciało kobiety i jej świętości, lecz i w duszę i tej duszy poczucie wyjątkowości, Mocy i boskości. Badania ginekologiczne, szczególnie męskimi rękami (ale nie tylko) mają silny wpływ mentalny i traumatyczny i odzierają kobiety z godności, a ta wartość - powinna pozostać nienaruszalną, ponieważ jest nie tylko ich świętym prawem od Stwórcy, ale też energią warunkującą harmonię ich mężów, synów i córek, a tym samym potencjał rodowy, a tym samym - Równowagę świata. Z zaangażowaniem oboje pracujemy dla zmian na tym polu, jednak jest oczywistym, że wielką zmianę zapisze w przestrzeni świadomość i wola kobiet, to one o niej muszą zadecydować.
Programy kontroli umysłu są tak potężne i wsączone w umysły ludzi, że wielu zaczęło poddawać się nawet jaskrawo, wręcz groteskowo i niedorzecznie oszpecającym środkom proponowanym przez machinę medyczną. Można przyjąć, że ta machina czyha zawieszona nad ludźmi niczym jaszczur wypatrujący kolejnych omamionych ofiar wkraczających z ochotą do jego pułapki. Jakkolwiek każda Istota tej planety ma wolną wolę i prawo samodecydowania, w tym upiększania ciała lub poprawiania jego sprawności dzięki medycynie, to przecież nie mamy wątpliwości, że mnóstwo mężczyzn i jeszcze więcej kobiet zabiło nie tylko swoją naturalną urodę, lecz i właściwe proporcje, poprzez operacje powiększania ust i innych partii cała. Oszpecenie ciała jest zaniżeniem jego godności - boskości - i triumfem jaszczura, to jest Szatana.
Trutki zawarte w napojach, żywności, powietrzu, wodzie i glebie, w lekach i szczepionkach miały też swój wielki wpływ na to, co starsi wiekiem z pewnością zauważają przy okazji spaceru: dzisiejsza młodzież ma zaburzone proporcje ciała. W latach 70. - 80. praktycznie połowa każdej szkolnej klasy miała zadatki na olimpijczyka, zwinność i zgrabność (mylone z niezdrową chudością), dynamizm ruchów i przede wszystkim symetrię ciała, właściwe proporcje. Dziś często dostrzegamy zupełnie inny obraz przy okazji choćby zajęć sportowych grupy uczniów na poziomie wiekowym 12-16 lat. U połowy uczniów widać otyłość, ociężałość i dysproporcje dawniej bardzo unikalne - na przykład powiększony, otyły korpus osadzony na chudych nogach, na których trudno dojrzeć coś takiego jak łydki. Groteskowe i nieporadne ciało młodego człowieka, który zaczyna wymarsz po swoje życiowe doświadczenia to triumf Szatana.
Okaleczenia ludzi wynikłe z pijaństwa, szczepień, mutacji genetycznych, wypadków i kraks (system ukrywa i bezpieczne technologie i nadzwyczajne metody leczenia) to triumf Szatana. Dlatego nie każdy ma zdrowe i piękne w urodzie i proporcjach ciało, ale każdy mógłby je mieć. System sprytnie zamocował okaleczonych ludzi w naszej rzeczywistości jako niefortunną, lecz w jakimś sensie naturalną część społeczeństwa. Niczym efekt braku fartu w loterii. Zamiast to wyeliminować - a mógłby.
Zaangażowanie sił ciemności w odbieranie godności Dzieciom Bożym nie ogranicza się tylko do niszczenia ich ciał tylko wtedy, gdy w nich żyją. Gdy do kostnicy lub prosektorium zwozi się ciało człowieka, obcy ludzie rozbierają je i poddają procedurom. W kostnicy oznacza to siłowe uporanie się ze sztywnością kończyn i przebranie, w prosektorium mnóstwo zabiegów, w tym krojenie i pobieranie próbek. Jeśli ciało młodej kobiety znajduje się w kostnicy, grabarze rozbierają je lub odpowiednio ubierają, i nie oszukujmy się, że czyniąc to dbają o jakiekolwiek rytuały nawiązania połączenia z duszą zmarłej, nie ma co także zakładać, że każdy grabarz tego świata podchodzi do nagiego ciała martwej kobiety z należnym szacunkiem. Kto ustalił, że duszy, która często krąży nad tym ciałem, jest to obojętne? Kto bezkrytycznie przyjmuje, że godne traktowanie ciała traci znaczenie dla jego posiadacza pięć minut po śmierci?...
Trudno mieć oczywiście pretensje do grabarzy, ponieważ nikt nie zadbał o to, aby tego rodzaju czynności miały charakter rytualny - a powinny - i być powszechnie traktowane jako część wielkiego rytuału odprowadzania zmarłego. Grabarze i patolodzy nie mają świadomości na poziomie słowiańskim, są z wyrachowaniem oderwani od Wedy i mistycyzmu. Dlatego nawet jeśli jakiś człowiek wiódł swoje życie na poziomie godnym, to z chwilą opuszczenia ciała traci jakikolwiek wpływ na charakter jego potraktowania w ceremoniale pożegnania. Co do reszty ciekawe i absurdalne, system uczynił podział: praca i status grabarzy ma poziom niszowy, zaś patologów elitarny. Pośród naszych Przodków nigdy nie dopuszczono by do czegoś podobnego. Inna sprawa, że Przodkowie nie dopuściliby do jakichkolwiek profanacji zwłok, a krojenie i szabrowanie medyczne na ich zawartości jest oczywiście taką profanacją.
Patologia rodzi patologie. To domino konsekwencji tak samo zaplanowane przez wrogów rozumnej, wolnej i godnej Ludzkości. Ponieważ praca grabarzy jest z powodu wszelkich swych cech mroczna i traumatyczna, powszechnie wiadomo, że wielu z nich nadużywa alkoholu. I za to też nie możemy ich winić. W ogóle poprzez ten artykuł ich nie winimy - jakkolwiek pewni ludzie wybrali tę pracę z sobie znanych powodów, to wmaszerowali na wyjątkowo grząski grunt. Alkohol degraduje wszystko. Sukcesywnie zaniża boskie cechy człowieka takie jak godność, życzliwość, empatię, wrażliwość i takt (wszystkie istotne w tym zawodzie), ale też i cechy strategiczne: czujność, spostrzegawczość, sensytywność, samoochronę (nie mniej istotne w tym zawodzie). Z czego to wynika? Po pierwsze z głęboko zakodowanego lęku przed śmiercią i duchami zmarłych. Już samo to sprawia, że człowiek regularnie zajmujący się oprawą zwłok i ich grzebaniem poprzez picie alkoholu ucieka od burzących spokój i stabilność doznań. Co dzieje się wtedy? Obniżają się wibracje, a to otwiera śluzę do podczepień dla napełnionych złością lub desperacją dusz, a nawet bytów demonicznych. Podczepione istoty nie tylko mogą dręczyć grabarza, ale i podążyć za nim do jego domu, zburzyć ład i jedność Rodziny, co czasem ją rozbija. Tak doświadczany, a jednocześnie niemający pojęcia, co się dzieje pracownik kostnicy, albo porzuca pracę, albo pije jeszcze więcej. Koło zamknięte. Pułapka zrodzona z patologii, a patologie to owoce niewiedzy i dysharmonii.
Znamy przypadek z Wielkopolski, gdy grabarze robili sobie humorystyczne zdjęcia z rozebranym ciałem zmarłej młodej kobiety i inne czynności ewidentnie profanujące ciała i dusze, które je opuściły. Takie czyny mogą powodować i rozżalenie, i wściekłość tak zwanego ducha. W tym przypadku jeden z nich poszedł za grabarzem do jego domu i wywołał serię przerażających zjawisk burzących spokój i poczucie pieczy całej Rodziny. Grabarz porzucił i pracę, i swoich bliskich.
Kolejna znana nam historia dotyczy konkretnie Poznania. Jak wiemy, kobiety rozbiera się do naga przy okazji badań, zabiegów i operacji chirurgicznych, nawet jeśli nie jest to konieczne, co tylko poświadcza ustawienia systemowe jako obniżające ich godność oraz brak świadomości wedyjskiej i należytego poziomu empatii i taktu i raczej u większości lekarzy. W tym przypadku, mimo operacji brzucha, piersi pacjentki były obnażone - nawet kobiety z personelu nie przysłoniły ich przed wzrokiem mężczyzn, co jest wymowne. Taką mentalność kształtuje system i jego pozbawiona duchowości medycyna. Kobieta mimo podania środków nasennych, mimo unieruchomienia i znieczulenia, pozostała przytomna i słyszała komentarze lekarzy na temat jej ciała. Między innymi stwierdzili, że to pewnie od karmienia ma asymetrię piersi i że to brzydko wygląda. Po wybudzeniu pacjentka poszła do tych chirurgów z płaczem i wypomniała ich zachowanie. Po przełamaniu zaskoczenia i konfuzji zaczęli tłumaczyć, że musiały to być halucynacje. Tymczasem odebranie kobiecie godności i ewidentne upokorzenie mogą nadzwyczaj długo rezonować i odbierać jej radość życia i zapał twórczy, co z kolei przenosi negatywne skutki na Rodzinę.
Narzucona nagość odbiera godność kobiecie, czy jest pacjentką na oddziale położniczym, czy duszą stojącą nad swoim ciałem w prosektorium.
Ustawienia systemowe, w tym ukrycie technologii zapobiegających wypadkom lub leczących nieinwazyjnie, sprawiają, że wiele kobiet i mężczyzn jest, można rzec, skazanych na pozbawienie godności poprzez obnażenie do zabiegu, przy czym położenie pogarsza etyka lekarzy.
Co zatem uczynić z tym problemem? W trwającym już procesie planetarnym rozwieje się on z czasem, jak wszystkie patologie, które, zaznaczmy kolejny raz, są owocem okupacyjnego statusu naszego świata. Wyplenienie sił ciemności, co jest przesądzone, zabierze na zawsze wszystkie negatywne zjawiska, które zainstalowano przeciw nam, a które wielu z nas nadal postrzega jako normy, a przynajmniej jako coś niemożliwego do wyeliminowania. Koniec ciemności to oświecenie, tym razem wyjątkowe, bo wprost z serc wyzwolonych ludzkich serc i umysłów. Uwolnione technologie i wręcz cudowne metody lecznicze oraz ochronne - praktycznie wyrzucą z naszego nowego świata przestępstwa, morderstwa, pobicia i okaleczenia, wypadki i katastrofy. Medycyna z trybu mechanicznego przejdzie w energetyczny, co będzie korzystne i dla zdrowia, i dla godności ciała i duszy, ponieważ skończy się obnażanie pacjentów. Z czasem każde tak zwane śmiertelne opuszczenie ciała będzie świadome i kontrolowane. Dopóki jednak to nie nastąpi, można wprowadzić pośredniczące w tej transformacji środki szybkiej adaptacji, które bardzo wyraźnie zneutralizują patologie dotyczące traktowania ciała tak żywego jak zmarłego człowieka. W pierwszej kwestii, powtórzmy, decydująca nad wszystko jest świadomość kobiet - to one mają prawo i zresztą mają Moc, aby wymusić zmiany dla poszanowania swej intymności. Pierwsze, co się nasuwa zaś w kwestii drugiej, to uczynienie z zawodu grabarza statusu adekwatnego z tym świętym ceremoniałem odprowadzania. Tylko w pełni świadomi, taktowni, sensytywni i koniecznie doskonali w technikach energetycznej samoochrony ludzie mogą stawać na granicy między życiem a śmiercią. To wyeliminuje nie tylko zagrożenia dla nich, ale i odbieranie godności duszom, które często obserwują losy swego ciała po opuszczeniu go. To rzecz odpowiedzialności i szacunku, i rzecz godności po obu stronach - bowiem powinno być tak, że boskim człowiekiem lub jego ciałem zajmuje się boski człowiek.
Z wedyjskiego punktu widzenia jeszcze lepszym rozwiązaniem jest, o ile to możliwe, aby zwłokami zmarłego zajęła się jego Rodzina. To nie tylko koi duszę (często zaskoczoną, stropioną lub rozżaloną zejściem), ale znacząco wpływa na uszanowanie godności jej i jej ciała, które co prawda wypada pożegnać, ale z delikatnością i wdzięcznością zamiast upokorzenia i udręki. Ponieważ przyjęcie uszkodzonych zwłok może być zbyt wstrząsające dla najbliższych, taką czynność powinni wziąć na siebie dalsi krewni; na tyle dalsi, aby rozmiar ich cierpienia nie burzył ich równowagi i nie odbierał im energii, ale i na tyle bliscy, aby okazać ciału i towarzyszącej mu duszy czułość i szacunek.
Tu rodzi się pytanie, czy dla tego rodzaju rytuału, jak identyfikacja, przyjęcie i ubieranie ciała, prawo rodowe powinno stać nad prawem rządowo-instytucjonalnym, czego dziś nie ma. Oczywiście tak - prawo rodowe musi stać zawsze ponad prawem krajowym, jeśli nie stanowi to o szkodzie innych rodów, albo Ojczyzny. Tę wrażliwą kwestię, jak każdą inną w przyszłości, błyskawicznie rozwiążą zdrowy rozum i powszechna życzliwość, z czym zaiste nie będzie już kłopotu. Instytucja - kostnica, prosektorium, klinika - może zająć się ciałem zmarłego człowieka, jeśli taka jest prośba lub przyzwolenie jego Rodziny i nigdy bez spełnienia tych warunków. Nawet jeśli ma to decydować o powodzeniu śledztwa w wyniku zabójstwa lub w jakiejkolwiek innej kwestii. Ta zasada jest wpisana w tablicę praw Słowian i jest zgodna tak z prawami boskimi, jak i z godnością duszy, która wcieliła się do danego Rodu.
Pozostaje ostatnia kwestia. Ciało grzebać czy palić? Wedy wbrew pozorom nie przekazują tu jednej i nienaruszalnej reguły. Jedne przekazy radzą palić ciało, aby ułatwić duszy rozejście z nim i przyspieszyć jej drogę do nowego wcielenia lub świata. Inne przeciwnie - zaznaczają, aby nie palić ciała, lecz pogrzebać i to możliwie późno, ponieważ orzeczona śmierć jest często pozorem, zaś dusze wracają do ciała i przy jego braku lub zniszczeniu doznają szoku.
W naszym odczuciu zamiast ustalać sztywny obyczaj krajowy dla rytuału pożegnania bliskiej nam Istoty, lepiej ustalić własny obyczaj rodowy. Jedne zatem Rodziny będą zwłoki palić, inne grzebać w zabezpieczeniu, natomiast wcielające się w te Rody dusze będą wcześniej wiedzieć, na co się piszą... Ostatecznie i tak dojdziemy do fascynującego statusu śmierci świadomej i decydowanej na zasadzie naszej woli, a nie "zrządzenia losu" czy starości i chorób - które także stopniowo wyeliminujemy. Nigdy też nie zaszkodzi spróbować komunikacji ze zmarłymi a wciąż żyjącymi w naszym sercu bliskimi... Tę umiejętność będziemy rozwijać coraz silniej.
Epoka, która nam wschodzi, jest platformą opartą na najsilniejszej boskiej energii kreacji - życzliwości, i niech to wystarczy...
Darz Bór Wam i Waszym Rodom! Żyjmy w jedności i w Mocy!
Czcibor i Dobromiła
Rysunek autorstwa Maksima Sucharewa ze strony http://vesemir.blogspot.com/?m=1
Ja moją Mamę trzymałam cały czas za rękę, aż do ostatniego tchn ienia.
OdpowiedzUsuńPotem ją umyłam i ubrałam w strój godny do złożenia w trumnie.
Zachowanie godności człowieka przed czy po śmierci ciala jest należnym uszanowaniem dla DUSZY.
TAK.
UsuńPrzepiękne pożegnanie. Na pewno dało jej to spokój i światło na drogę.
Bardzo ciekawy artykuł, nigdy się nie zastanawiałam nad traktowaniem zwłok. Głównie dlatego, że nie utożsamiam się z ciałem i myślę, że po śmierci nadal byłoby mi wszystko jedno co by się z nim stało. W końcu to już dłużej nie jestem ja, tylko trochę kości i mięśni, które przestały pełnić swoją funkcję. Jednak jak najbardziej rozumiem, że inni do swoich „mięsnych worków” mogą być bardziej przywiązani i się z nimi utożsamiać. Zwłaszcza, że koncepcji śmierci jest tyle ile ludzi i takim starożytnym Egipcjanom wierzącym w życie pozagrobowe trwające dopóki trwa ciało może bardziej leżeć na sercu zachowanie go w „zdrowiu” i godności niż mnie. Ale trochę odbiegłam od głównego wątku. Zastanawiam się co jest złego w funkcji patologa. Wydaje mi się, że jest to bardzo przydatna praca. Jeżeli taka sekcja jest przeprowadzana z zachowaniem szacunku dla osoby zmarłej, to nie wiem co złego można patologowi zarzucić. W końcu jego praca pozwala ustalić przyczynę śmierci i ułatwia złapanie potencjalnego mordercy zagrażającego społeczeństwu czy pozwala znaleść błąd w leczeniu co pozwala uchronić innych pacjentów leczonych podobną metodą. Patolog wkracza tylko jeżeli rodzina go o to poprosi lub okoliczności śmierci wskazują na „nienaturalne” przyczyny. Oczywiście rozumiem obiekcje w przypadku sekcji wbrew woli rodziny (chociaż tutaj wkraczamy na grząski grunt wyboru pomiędzy wolnością wyboru jednostki a dobrem całej społeczności), ale wydaje mi się że są to raczej pojedyncze naganne przypadki niż ogólna tendencja.
OdpowiedzUsuńŻywia
SłowiAnka zdążyła po części odpowiedzieć. :) Nie wiemy, czy można się totalnie nie utożsamiać z ciałem, raczej to rzadka zdolność, co prawda mamy świadomość, że to tylko nośnik duszy na tu i teraz, ale to jednak łącze boskich przejawów życia - nie mniej świadczy to o Tobie oczywiście dobrze. Z kolei trudno zakładać, aby wszystkim było obojętne, co dzieje się z ciałem, bo niektórzy do niego wracają, inni nie zdają sobie sprawy ze śmierci i widzą, co się z ich ciałami wyrabia... no ale wpisaliśmy te kwestie w artykuł. Nawiasem mówiąc określenia worek mięsny czy worek na krew mogą być czarnym i trafnym żartem, ale jeśli ktoś tak faktycznie postrzega swe ciało, to pytanie brzmi, czy nie zaniża jego wibracji i zdolności ciała. Albo czy nie ma problemu z akceptacją siebie w obecnym wydaniu fizycznym. W każdym razie nie zaszkodzi karmić siebie I CIAŁA wdzięcznością, bo tylko na plus to wyjdzie. :)
UsuńNie krytykujemy ani grabarzy, ani patologów, ale oprawę tych zawodów i same zawody ze względu na charakter. "Patolog wkracza tylko jeżeli rodzina go o to poprosi lub okoliczności śmierci wskazują na „nienaturalne” przyczyny." - nieprawda.
Poza tym mieliśmy przykłady nadużyć z okazji fałszywej pandemii. Niektórym Rodzinom zezwolono tylko obejrzeć wór z ciałem. To tylko potwierdza, że prawo instytucji nie może stać poza rodowym Na tym polega Słowiańszczyzna.
"(chociaż tutaj wkraczamy na grząski grunt wyboru pomiędzy wolnością wyboru jednostki a dobrem całej społeczności), ale wydaje mi się że są to raczej pojedyncze naganne przypadki niż ogólna tendencja." - w sumie i to i powyższe omówiliśmy chyba w artykule... Wychodzi zasadniczo, że się z grubsza zgadzamy . :)
Dziękuję Czciborze za odpowiedź, tak jak myślałam po prostu źle zrozumiałam treść artykułu. Miałam wrażenie, że atakujecie patologów jako takich. Cieszę się że to było tylko zwykłe nieporozumienie.
UsuńPo przeanalizowaniu swojego wcześniejszego komentarza, zauważyłam że w dużej mierze był pisany przez pryzmat mojej religii i faktycznie mógł być nie do końca przejrzysty. W końcu nie wszyscy muszą znać baśń o trzech duszach, do której nawiązywałam przez określenie „mięsny worek”! To oczywiste, że trzeba traktować ciało z wdzięcznością, tak samo jak z wdzięcznością traktuje się ubrania. Przecież z nimi też nie robi się byle czego i nie rzuca w byle jaki kąt, tylko z troską pierze, prasuje i odkłada na miejsce.
Koniec końców okazuje się, że się zgadzamy dużo bardziej niż się początkowo wydawało!
Żywia
Wór z ciałem. Zamknięty. W Indiach zabijali pod przykrywką swirusa ludzi, młodych ludzi, by wycinać narządy i sprzedawać za ciężkie pieniądze na Zachód Europy i do USA.
UsuńLudzi straszono, by nie otwierali worów, bo się zaraza, ale byli odważni, co otworzyli i zobaczyli, że z ciała wycięto wszystko, co się dało.
Tak. Kolejny argument za prawem Rodu, a nie mafiami urzędowymi.
UsuńŻywio, tak, zgadzamy się. :) Praca patologa to misterium i może wesprzeć śledztwo przeciw seryjnemu zabójcy, jednak sam fakt, że musimy ich mieć, dowodzi mrocznego wieku. W przyszłości zagadki śmierci rozwiąże energia, dotyk, reiki, odczucie, wizja. Acz w sumie to będziemy ŻYĆ W PEŁNI. :)
UsuńTargi ludzkich ciał.
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/78V_gSEEenM
Tak.. Wrzucaliśmy to na forum na FB. Cóż, potwierdza się kolejna rzecz.
Usuń" Wyplenienie sił ciemności, co jest przesądzone, zabierze na zawsze wszystkie negatywne zjawiska, które zainstalowano przeciw nam "
OdpowiedzUsuńTAK ! to już jest przesądzone , teraz tylko rozniecać Płomień naszych Serc jak najmocniej ,jak najdalej i nie
poddawać się, chociaż serce boli jak patrzę na Niebo zryte smugami a dzisiaj to jakieś szaleństwo z tą trucizną,
aż drapie w gardle, tak się jeszcze gady panoszą. Przed nami dużo pracy w każdej dziedzinie naszego życia,
posprzątamy i zaczniemy dopiero żyć jak prawdziwe Istoty Światła. Dużo Miłości Kochani
Tak będzie! Działamy, Oli! :-)
UsuńDzięki sekcjom zwłok ludzkość poszła do przodu. Dzięki temu ciała się reinkarnują i nieprzywiązują sie
OdpowiedzUsuńNatomiast uogólnienie że grabarz pije alkohol. a kierowcy nie piją alkoholu? ..
Tak, tak, dzięki sekcjom zwłok, torturowaniu jeńców w japońskich obozach, eksperymentom medycznym na kobietach w Auschwitz... no i mamy pewnie lepsze szampony i papierosy dzięki męczarniom zwierzat.
UsuńTrzeba zrozumieć, że nauka systemu pozornie dała nam wiedzę, a faktycznie ją ograniczyła. Człowiek z pełnym uaktywnionym potencjałem nie musi kroić zwłok, żeby dociec przyczyny - zamiast tego zostaną nam przywrócone dwie metody do wyboru: technologia bez ingerencji tj skaner lub najlepszy skaner wszechświata czyli dłoń sensytywnej istoty z otwartym trzecim okiem.
Ilu znasz grabarzy, co nie piją? Tak, to jest uogólnienie. Oznacza, że większość pije i to dużo. Co do kierowców, to nie dotyczą tematu, ale oczywiście mamy tu kolejny narodowy problem do rozwiązania. Kwestia czegoś, co nazywasz przywiązaniem ciała, to tak naprawdę kwestia świadomości. Istota świadoma nie zagubi się na żadnym polu, w tym na granicy między wymiarami.
Nasi Przodkowie nie kroili ciał i do tego wrócimy.