2022/08/07

Polscy kierowcy ciężarówek jako zwiadowcy i komunikatorzy Pobudki Narodowej


     Niejeden Polak, który nie ma w Rodzinie i pośród znajomych kierowcy ciężarówki, może mieć nie najlepsze jego wyobrażenie. Kierowcy dużych ciężarówek mogą zatem w wyobraźni jawić się jako dość nonszalancko zachowujący się na drogach, nieszanujący kierowców mniejszych aut i rowerzystów, szukający płatnych uciech, gburowaci, a nawet jako pozbawieni horyzontalnego postrzegania spraw życia, Kraju i świata. Cóż, to tylko stereotyp, który mniej lub bardziej, w swoistej formie, został doczepiony do każdej formy zawodu w ramach obcego Słowianom nieżyczliwego traktowania tych, z którymi - jakoby - nam nie po drodze. Stereotypy wszelkie w czasach najwyższej, bo ostatecznej mobilizacji i jednoczenia narodowego pod kołowrotem, czas ostatecznie porzucić. Nigdy nie służyło to niczemu poza generowaniem fałszywych obrazów i podsycaniem rozdziałów. W każdej grupie zawodowej znajdziemy ludzi słabszych duchowo, bo choć wszyscy odczuwamy ciężar programów i traum, to rozkłada się on nierówno.

    W połowie czerwca kierownik wezwał mnie do siebie i zapytał, czy podejmę się misji zastępczej na trzy dni w drugiej bazie rozładunkowej firmy, bazie wielkiej jak hangary pod takie sowieckie antonowy, ale pozbawionej już nieomal technologii wspierającej mięśnie i ducha. Zlecono mi zatem, z humorem ujmując rzecz, taką trzynastą pracę Herkulesa. W ciągu trzech dni miałem tym samym okazję porozmawiać tak z załogą bazy jak z kierowcami ciężarówek dowożących lub wywożących palety z towarem. Mając już wcześniej wiele okazji do porozmawiania z kierowcami mogłem utwierdzić się w tym, że wspomniany stereotyp dotyczy tylko niewielu z nich. Większość z nich to po prostu dobrzy ludzie: patrioci oddani Polsce, a przy tym pracowici i oddani sprawom i rodzinnym i ojczystym. Jak się okazało, większość nie przyjęła szczepionkowej oferty chazarsko-masońskiej, co dowodzi po raz kolejny, że nasz Naród nawet niemiłosiernie oprogramowany i umęczony biegami życiowych spraw (w tym przepracowaniem) nadal pozostaje Narodem Lechitów, sięgających po wolę, rozum i intuicję

    Trzy dni na drugiej bazie dały mi okazję, aby ujrzeć aktualny stan świadomości naszych kierowców, którym od dawna dobrze życzę, odkąd tylko przekonałem się, jakich wyrzeczeń i jakich utrudnień - i jakiej cierpliwości - wymaga ich praca. Najpierw jednak z swoim zaznajomieniem z aktualną sytuacją kraju i świata odsłoniła się załoga bazy. Jej kierownik poruszane tematy o mniejszym kalibrze przyczynowo-skutkowym od razu uzasadniał rządami Rotschildów, satanistów i iluminatów, nie omieszkawszy wspomnieć takich zasłużonych działaczy jak Gates czy Soros. Drugi, uformowany przez PRL operator-weteran wózka widłowego, przy śniadaniu włączył w telefonie Rodaków-Kamratów i spytał:

    - Oglądałeś to?

    - A jakże - zaśmiałem się. - Wojciech Olszański jest mi znany od lat. To stalowa pozycja Pobudki Lechitów.

    - Dobrze gada. - pokiwał głową z satysfakcją.

    - Tak. Jest bardzo ostry, ale każdy ma swego odbiorcę i każdy swego hejnalistę. Odrodzenie Lachów to bardzo szeroko rozłożone skrzydła przekazu. Wszyscy są potrzebni do spektrum i każdy wykonuje swoją robotę.

    Wkrótce potem w hali zjawił się kierowca, który wyglądał co prawda na poczciwego, ale i wzburzonego zarazem, co w przypadku kogoś posiadającego bary niczym słowiański miotacz toporów, kończy się różnie. 

    - Co jest tu grane! - zaczął gniewnie. - Stąd mnie odsyłają tam, stamtąd znowu do was, nikt nic nie wie, nie ma kompletnie porządku i organizacji... Czy ja muszę kogoś obić czy co zrobić, bo już nie wiem?...  

    - Nie ma co się obijać nawzajem - ruszyłem ku niemu z polubownym powitaniem. - Nie ma co, bo to wszystko jest tak ustawione od czubka piramidy. To Chazarowie w Warszawie tak modyfikują system, by nas rozdrażniały i tym samym skłócały ciągłe niedogodności i komplikacje. Ryba psuje się od głowy.

    - Tak! - podchwycił z ożywieniem. - To Chazarowie z Warszawy! 

    Chazarowie z Warszawy to bardzo klarowny i mocny kod, który pomiędzy świadomymi Lachami natychmiast ustawia wykwintny stół do rozmowy w najwyższej kategorii. Wszystko staje się jasne i żaden temat nie jest już niewygodny ani obcy, bo nawet o Plejadianach i reptylach można już pogawędzić przynajmniej w tonie żartobliwym. W każdym razie kwestia okupacji i Pobudki Narodowej są już osią wspólną, która - i to jest bardzo słowiańskie, nasze, poruszające - natychmiast brata. Serce od razu się raduje. Kierowca natychmiast zrzucił z siebie cały stres - tak działa rozmowa Lacha z Lachem. Co prawda nadal nie znał zbyt wielu ludzi w swoim kręgu życiowym, z którymi można świadomie porozmawiać choćby o szczepionkowym spisku iluminatów, to jednak przyznał, że Pobudka się rozkręca i ostatnie dwa lata zmieniły bardzo wiele.      

    W podobny sposób porozmawiałem jeszcze z dwoma kierowcami. Obydwaj odrzucili szczepionki i hologram covidowy. 

    - Bardzo mnie cieszy świadomość kierowców - powiedziałem ostatniemu.  - Jest tak jak się spodziewałem. Polacy okazali się nadzwyczaj twardzi i uporczywie żywotni. Większość nie zaszczepiła się, ale nawet pośród zaszczepionych wola życia i siła duszy będą czynić opór i cuda nieznośne dla okupantów. Spójrz: z nieba nam sypią, w wodzie i pokarmie GMO i trutki, do tego rozmaite emitery i szczepionki - myśleli, że szybko padnie im z 10 milionów Polaków. A my uporczywie trwamy. Żyjemy i projektujemy. Tacy twardzi jesteśmy. Przetrwamy.

    - Pewnie, że przetrwamy! A czy wiesz, dlaczego tylu kierowców jest świadomych?

    - Bo jesteście w ciągłym ruchu, trafiacie w różne punkty, do wielu ludzi, i wymieniacie informacje.

    - Tak! Ale nie tylko to. W długich trasach jest nudno, przerzucamy więc Internet i trafiamy na różne rzeczy.

    Ta wypowiedź potwierdziła kilka pozytywnych spraw. Takich jak to, że każde słowo Wedy, Prawdy i Pociechy zostawione w Sieci dla Rodaków ma sens, Moc i pożytek. Że wciąż przybywa Rodaków z siłą i odwagą przyjmujących prawdziwą rzeczywistość - i wybierających Życie. Że Ciemność nie mogła nic z tym wszystkim zrobić i jest skazana na rozmycie w światłach wschodzącej wolności. Jest jeszcze coś istotnego i krzepiącego - mimo widocznej wokoło degradacji genów i umysłów wielu Rodaków, mimo śmierci nasilonych szczepieniami i trutkami, rzeczywiście trwamy i zamiast popadać w apatię, projektujemy czy to dla siły Rodziny, czy Kraju, co zresztą ma oś wspólną. Wobec wszelkich stosowanych środków niszczenia oznacza to dowód Mocy duszy ludzkiej i boskiego dzieła.

    Wielu z nas może mieć zakrzywione postrzeganie kierowców ciężarówek. Zwiadowcę zdarzeń i informacji, a przy tym surowego i przenikliwego obserwatora politycznych szalbierstw i instalowanych patologii miałem okazję poznać przed laty dzięki własnym publikacjom artykułów i opowiadań na portalu Eioba (w latach 2010-2013). Swoje obserwacje i poglądy zamieszczał tam zaangażowany w dalekie trasy kierowca tira. To było moje pierwsze zetknięcie z potencjałem kierowcy ciężarówki. Ten kierowca publikuje do dziś, mając liczne grono odbiorców i oczywisty udział w uświadamianiu Rodaków. Niedawny Konwój Wolności w Kanadzie pokazał siłę zmobilizowanych i zjednoczonych kierowców. Ta siła wiele znaczy strategicznie. Przy ekstremalnym sabotażu lub paraliżu systemu może odrzucić swoje zadania zawodowo-systemowe i wziąć na siebie na przykład rozprowadzenie żywności lub innych materiałów w zagrożone Regiony. Uwolnienie pełnego potencjału wyzwoleńczego stanie się faktem, kiedy siłę taką - duszy, rozumu, charakteru, serca - pokaże każda sfera zawodowa w Kraju. Przy czym, co istotne, sfery te utworzą zsynchronizowany, współpracujący i podpierający się energetycznie i funkcjonalnie Krąg Lechitów. Żadna obca siła tego nie przemoże. 

    To prawda, że masoni czynią wielokrotny sabotaż infiltrując i obsadzając swoimi sługami te czy inne grupy zawodowe i słowiańsko-patriotyczne. Jednak każda kolejna czysta dusza wchodząca w szereg lechicki niweczy ich szanse. Dlatego nie warto dać się zniechęcać przekazami, że coś było ustawione i jest podpuchą wiodącą do porażki, lecz iść za głosem serca. Nie ma lepszej latarni w mgłach i sztormach. Zawsze warto wznieść nad głową własną Chorągiew Wolnej Woli.   

    Polscy kierowcy ciężarówek stają się potężniejącą grupą świadomych Rodaków. Przychodzi im znosić długie rozłąki z bliskimi i niekorzystne dla zdrowia i równowagi wielogodzinne trwanie w kabinach, jednak robią swoją robotę. Nie tylko zawodową. Są jak prasłowiańscy zwiadowcy wypuszczający się często w długie i samotne kursy do nowych przestrzeni. Są jak kurierzy informacji i raportów, ich słowo ma wagę i wartość. Warto wyjściowo potraktować ich tak, jak wszystkich innych Rodaków - z życzliwością i uznaniem. Moje doświadczenia z kierowcami ciężarówek są bardzo dobre. Wiem, że robią świetną robotę, ponieważ rozwożąc towar, rozwożą też informację - albo poprzez świadome działanie, albo podświadome, kiedy zostawiają zapis w lokalnym polu energetycznym. Informacja wymieniona między ludźmi ma wyższą energię niż informacja pobrana z Internetu. Wszystko dokłada do całości. Całością jest nasz bogaty, silny, radosny i wolny Lechistan. Coraz piękniej widzieć, że więcej i więcej Rodaków zaczyna go konstruować. Widzę piękno i światło tego projektu. 

    Kierowcy polskich ciężarówek to zwiadowcy zdarzeń i nowin, i swoiści komunikatorzy Pobudki Narodu. Życzę im wszystkiego dobrego. Moc Polskiego Konwoju Wolności i Moc Lechickiego Szeregu są już nienaruszalnie zapisana w Przestrzeni.

    Czcibor

 

Przesłanie od kanadyjskich kierowców: wolność, nie strach


 LACH DO LACHA

4 komentarze:

  1. To prawda, piękny przekaz. W pracy mam do czynienia z kierowcami ciężarówek, to bardzo wartościowi i świadomi ludzie. Często nawiedza mnie taki obraz/wizja w myślach - nasz kraj w sercu, w samym jego środku. Ogarnia mnie wtedy ciepło i wdzięczność za Polskę, Polaków. Ponadto jestem zafascynowana Husarią, czuję że to we mnie gdzieś żyje i gdy zgłębiałam parę lat temu ten temat, miałam wyraźny sen, który pamiętam do dziś: nadlatują samoloty i pewien głos mówi że to atak/wojna, po czym widzę mnóstwo rodaków stojących ramię w ramię tworzących zaporę nie do przejścia/pokonania. Zaporę fizyczną ale przede wszystkim duchową. Nie ma w nich ani grama strachu i bije od nich coś tak niesamowitego, że nie umiem tego opisać. Unikalna i wzruszająca więź, poczucie jedności, siły i wzajemnej miłości. Głos mówi, że to rok 2028 i właśnie odrodziła się Husaria. Chciałam się tym podzielić :) Pozdrawiam serdecznie i błogosławię wszystkim Rodakom w ojczyźnie i na obczyźnie. Nie zawsze jest łatwo, ale trzymajcie się i nie dawajcie się różnym zagrywkom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wymowne, co piszesz o husarii, bo mam podobne odczucie. :) Od dawna, kiedyś zawarłem to w jednym ze swoich opowiadań. Odrodzi się, ale jeszcze jest tajemnicą, co dokładnie to oznacza. :)
      Dobrze, że w przestrzeni Kraju wibrują takie dusze jak Twoja. :)

      Usuń
  2. Wspaniałe słowa w tekście o kierowcach i w komentarzu o husarii. Wiara w ludzi dużo daje i zawsze lepiej podchodzić do nich z sympatią i zaufaniem, niż z poczuciem wyższości i lekceważeniem, co czynią nie tylko polskie chamelyty, w tym politycy, pseudoartyści, prawnicy, urzędnicy, a przeciez wszyscy jesteśmy ludźmi, Polakami, Słowianami, to włąśnie stosunek do drugiego człowieka definiuje nas najlepiej, pozdrawiam serdecznie, samego dobra i miłości, Slavia

    OdpowiedzUsuń