2022/11/01

Energia cmentarza a energia rodowa

 

    Cmentarze generują własną swoistą energię. Żeby zrozumieć  powagę  sytuacji  z nią  związaną, proponujemy wam dość kontrowersyjne  doświadczenie. Da wam ono jednak sporo do przemyślenia. Wyobraźcie sobie zatem, że nie ma was już tutaj w świecie żywych. Wasze ciało spoczywa w grobie, a dusza  jest pozbawioną  wszelkich zmartwień  energią  światła. Nie towarzyszy wam  ból, złość, za to przenika was miłość  samego Źródła. Pamiętacie  swoją Rodzinę  i wszystkie  cudowne chwile związane z minionym wcieleniem. Nadchodzi Święto Zmarłych i nagle w mgnieniu oka zostajecie wezwani poprzez zapalenie znicza-świecy przez jednego z członków waszego Rodu - na cmentarz. 

    Patrząc na wszystko z wysoka, nagle uświadamiacie sobie, że  jesteście tuż nad własnym grobem, w którym gnije wasze ciało. Czujecie cały ból,  jaki emanuje z tego miejsca i ból, jaki nosi w sercu bliska wam osoba. Ta, która płacze zgięta w pół nad pomnikiem z waszym nazwiskiem. To jednak nie wszystko: przecież otwarty w tym wyjątkowym dniu portal jest również  bramą dla istot demonicznych i wszelkich bytów  żerujący na ludzkich emocjach. Widzicie zatem, jak zza drzewa wyłania  się czarna postać, która wysysa  energię  życiową  z waszej  krewnej. Ta czarna postać nie jest tam jedyną. Zewsząd  słychać  płacz, nieludzki skowyt i jęk. Zaczynacie czuć niepokój, przenika was ból tych wszystkich ludzi, którzy stracili kogoś bliskiego, a teraz stoją  nad jego zwłokami niejednokrotnie  mając pretensje, że odszedł.
    Tak nie chowano ciał u Słowian! To kolejna manipulacja Kościoła. Chodzi o kult  śmierci.  Każą nam się modlić do zwłok na krzyżu. Uderzać ręką w pierś, powtarzając "moja wina, moja wina...".  Nie te zwłoki są cudowne, a sama energia krzyża. Musi być on jednak równoramienny.
    A teraz zostawmy tę mroczną sytuację i wyobraźcie sobie z kolei historię  wyglądającą  nieco inaczej. Jesteście jak wcześniej  świetlistą czystą duszą. W pewnej chwili, w Święto Zmarłych, ktoś z waszego Rodu zapala  znicz-świecę, nie robi tego jednak na cmentarzu, a w waszym rodzinnym domu. Jak wcześniej, w ułamku sekundy pojawiacie się obok ciepłego płomienia. Krewny zapalający świecę  błogosławi wam i prosi o wsparcie dla waszego wspólnego Rodu. Widzicie jak rodzina zasiada do stołu. Słychać śmiech dzieci waszego brata, które ganiają psa pod stołem. Wujek Janusz jak zwykle pali w tajemnicy nadłamanego już  papierosa. Po chwili wszyscy siadają do stołu. Świeca zapalona dla was zajmuje na nim zaszczytne miejsce, tuż obok kwiatów i przed butelką z sokiem winogronowym cioci Agaty. Patrzycie na nich i czujecie spokój, miłość  i wdzięczność, że o Was pamiętają. Wokół  rozlega się gromki śmiech, gdy wyżej wymieniona ciocia Agata opowiada zabawną  historię  z waszej młodości.
    A teraz poczujcie jeszcze mocniej obie te sytuacje i zastanówcie  się, w jakiej chcecie, aby znaleźli się wasi bliscy zmarli. Cmentarze to mrok! To siedlisko negatywnej energii. Miejsce żerowania sił demonicznych. Wasz dom natomiast... czym jest wasz dom dla zmarłych z waszego Rodu? Sami odpowiedzcie  sobie na to pytanie. Czyż nie jest to miejsce do którego  warto im wracać?

*** 

    Dzieci często wyczuwają to, co dorośli przegapiają. Mają zwiększoną intuicję, bo mniejsze jest ich toksyczne zanieczyszczenie. Ta intuicja sprawia, że mogą wyczuć ciemne byty w szpitalach i na cmentarzach. Szpitale, cmentarze, miejsca egzekucji, siedziby Gestapo i UB... Są miejsca, gdzie nagromadzone są częstotliwości cierpienia i przyciągają one siły demoniczne. W takich miejscach nie zawsze i nie każdemu grozi podczepienie, ale już spadek sił albo stany lękowe są dość częste. 

    Cmentarz jest wyjątkowym tyglem, na który składa się po prostu mnóstwo negatywnych czynników. Jest to przestrzeń podpięta pod Babilon, regularnie zasilana energiami tak cierpiących zmarłych, jak cierpiących żywych, a między nimi krążą agresywne byty. Niektóre Dzieci mogą bardzo opierać się przed wprowadzeniem je na cmentarz. Warto rozważyć zatem wybór jednej z dwóch możliwości: odpuścić im to doświadczenie, albo objąć ochroną i przekonać je, że ją mają. 

    Za wychodzącym z cmentarza człowiekiem wielokrotnie udają się niewidoczne byty. Zazwyczaj ich szkodliwość nie jest duża, ale wprowadzone do domu mogą zaburzyć relacje rodzinne, wnosząc niepokój i wahania nastrojów. Opisywany przez nas wcześniej przypadek wielkopolskiego grabarza miał fatalne konsekwencje: rozpad Rodziny. 

    Zatem samoochrona jest wskazana: wchodząc i opuszczając cmentarz należy uczynić gesty ochronne, na przykład znaki krzyża lub odcięcia, i wyrażać swoją wolę afirmując szeptem lub półgłosem. Dźwięk wnosi Moc sprawczą większą niż myśl. Słowo słowiańskie tym bardziej. Nigdy nie zabieramy niczego z cmentarza do domu, ponieważ każdy przedmiot zostaje tam nasycony energią tego miejsca. Znany jest nam przypadek kobiety, która zabrała do domu szklane pojemniki po zniczach, raz przesadziła też drzewko z cmentarza na swojej posesji. W obu przypadkach zaowocowało to klasycznymi manifestacjami sprowadzonego intruza: samoczynne zapalanie i gaśnięcie świateł, stuki, pukanie do drzwi, słowem cokolwiek stało się wcześniej częścią świata zmarłych, należy już w tym świecie zostawić.

    Jeśli w domu są niemowlęta albo maluchy, ochrona jest po prostu priorytetowa. Nawet jednorazowe odpuszczenie czynności ochronnych, zwłaszcza wobec Dziecka wprowadzanego na cmentarz, może mieć skutki traumatyczne, kiedy ujrzy ono byt wczepiony w jakiegoś człowieka. Z takim przypadkiem się zetknęliśmy. 

    Przypomnijmy, że w większości przypadków negatywne byty czy demony nie czynią żadnej demolki pokazywanej w kinach. Ale też nie muszą. Wystarczy, aby wnieść w obrane za cel domostwo kiepski nastrój, waśnie, awarie sprzętu, podszepty sprzeczne z etyką do umysłów domowników - słowem nic, co kazałoby komukolwiek z nich podejrzewać udział rogatego intruza - aby takie byty uznały się zwycięskimi wobec Stwórcy. Dbając zatem o samoochronę, dbamy o równowagę całego Rodu.

    Niech Bliscy przybędą dziś do Was z wszelkiej czasoprzestrzeni i pobłogosławią Wam na te decydujące o wszystkim czasy. 

    Dobromiła i Czcibor

Przykład afirmacji:

ODCINAM DROGĘ ZŁU, 

KTÓRE IDZIE ZA MNĄ,

W IMIĘ BOGA, 

KTÓRY JEST WE MNIE

13 komentarzy:

  1. Ja się z tym nie zgadzam. Mam inne podejście i po prostu nie jestem religijną osobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, mam pytanie, dawniej przynoszono z cmentarza kwiaty w doniczkach, aby na następny rok zanieść z powrotem, czy to też nie powinno się

      Usuń
  2. Dziwię się ludziom, którzy biegają stałe na cmentarz. Mówią : idę do mojej matki, odwiedzam żonę, idę pogadać z bratem... Tylko że tam ich nie ma! Ci, co odeszli, to albo odchodzą do Zrodla, albo gdzies bujają po drodze w różnych Zaświatach albo są w miejscu, gdzie odeszli, albo w miejscu które z jakichś powodów było dla nich ważne za ziemskiego życia.
    Ale nie ma ich na żadnym cmentarzu.
    Na cmentarzu może być niska energia po żałobnika h, po wszystkich, którzy przychodzą i płaczą po swoich bliskich, którzy odeszli do innego wymiaru.
    Między nimi a ludźmi na Ziemi jest różnica częstotliwości. Kto ma wysokie wibracje może zobaczyć tych, którzy odeszli a z jakiegoś powodu są jeszcze na Ziemi.
    Ja często widywałam takich ludzi. I wcale nie na cmentarzu. A na ulicy, albo w pomieszczeniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mądry przekaz, Anamiko 🔥♥️🕊️

      Usuń
    2. 🥰🥰🥰

      Usuń
    3. zgadza się oni są przy nas i kiedy mają jakiś cel manifestują swoją obecność

      Usuń
  3. Tak jak napisaliśmy, wszystko na cmentarzu przenika energią negatywną i ściąga podczepienia. Raz wniesiony na cmentarz przedmiot nie powinien wrócić do domu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bywam na cmentarzu kilka razy w roku bo taka jest tradycja że tak się pamięta o zmarłych. Moja mama czy ciocia np. tego przestrzega. Ciocia mieszka w Londynie i chce żeby kupić od niej kwiaty i znicze i zapalić i postawić na grób i jej zdjęcie zrobić. Ja wtedy tam bywam ale wiem, że tam moich bliskich którzy odeszli nie ma. Jedynie ich prochy czy kości. I z wyjątkiem sytuacji gdy jest to krótko po pogrzebie, gdy jeszcze są emocje związane z niedawną stratą, nie czuję nic, żadnego wzruszenia czy płaczu. Stoję wtedy przy grobie i się zastanawiam gdzie jest teraz dusza dziadka czy taty i co teraz robi. I życzę im żeby się dalej rozwijały i były szczęśliwe w nowym wcieleniu czy inaczej jak wybiorą. Nigdy żadnych negatywnych zjawisk związanych z jakimiś bytami nie miałem. Przynajmniej nic takiego nie odczułem, nastrój mi się nie pogarszał po wyjściu z cmentarza ani samopoczucie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałbym na mej ziemi być pochowany w Gaju Dębowym .Otoczonym roślinami miododajnymi. Pełnym śpiewu ptaków i szumu owadów. ...Nie na kosztownym smetarzu pokrytym drogimi nagrobkami pełnymi sztucznych stroików nagrobnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie, tylko bardziej ekstremalnie. W ogóle nie chcę być pochowana - chciałabym umrzeć w lesie i w nim pozostać. Wrócić tak, jak wracają dzikie zwierzęta. Bez ceremonii w ludzkim sensie. Mnie wystarczy misterium przyrody.
      Przyroda jest żywą świątynią śmierci wciąż rodzącej nowe życie.
      Kamienne miasta umarłych to nie dla mnie. Mnie tam nie będzie - to, co zostanie pochowane na cmentarzu, to nie będę ja.

      Słusznie napisała Anamika - naszych bliskich nie ma na żadnym cmentarzu. I wiem to z całą pewnością, bo pochowałam już wszystkich, których kochałam (i nadal kocham).

      Pozdrawiam
      Dziewanna

      Usuń
  6. .. To wszystko prawda.. Wiele z tych zdarzeń doświadczyłam.. Jako dziecko, bałam się wejść na cmentarz.. Włosy mi dęba stawały.. Kiedyś w rozmowie ze starszą panią, która powiedziała mi, że mam duża intuicję.. Być moze zawsze, wyczuwalam, że zdarzy się coś złego..

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,tak np ludzie w Indiach Ida przed smiercia w himalaje i tam umieraju w spokoju,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń