Żadne nowe zjawisko w przestrzeni Kraju Słowiańskiego nie jest z marszu negatywne, jeśli spełnia dwa warunki:
- zachodzi naturalnie, a nie wskutek taktycznych działań /antynarodowych/,
- rozwija się do rozsądnych granic, nie stanowiąc zagrożenia albo dyskomfortu dla mieszkańców i ustalonego przez nich porządku życia.
Postępująca anglicyzacja nie spełnia tych warunków i wraz z całą zaprowadzaną od lat 90' westernizacją Polski, Czech i innych Krajów Słowiańskich, stanowi część operacji osłabiania ducha narodowego Słowian, ich poczucia tożsamości oraz świadomości potencjałów.
Niezależnie od tego, czy ktoś dostrzega to zagrożenie, czy nie, nasuwa się pytanie, z jakiego powodu my, Słowianie, mamy wypełniać tak święte dla nas przestrzenie Życia, jak własne Gniazda Rodowe, domy narodzin i kształtowania naszych Dzieci przedmiotami w obcym języku? Dlaczego mamy celebrować chleb i masło oznakowane po angielsku?
Jest naturalnym i pozytywnym dla naszej sentymentalnej natury (bo takie mamy dusze) wnieść w wyposażenie domu coś przywiezionego z podróży zagranicznej, choćby z Anglii. Każdy ma jakieś pamiątki. Czy innym jest jednak regularne kupowanie w sklepach przedmiotów codziennego użytku, stanowiących o naszym samopoczuciu i zdrowiu, jeśli mają one napisy zagraniczne.
Zaznaczmy: nie mówimy o zjawisku marginalnym. Mówimy o masowej tendencji, która mogła objąć nasze ziemie tylko dlatego, że ani w rządach, ani w handlu, nie ma prawie patriotów i ludzi dumnych z dziedzictwa Przodków.
Jest jednak sedno w tym wszystkim. To nie rząd i nie handlowcy decydują o tym, jak urządzamy swoje domy. To my decydujemy, wolni, świadomi Słowianie. Nasza wola, nasz ruch.
Zachęcamy Braci i Siostry z wszystkich Ziem Odradzającej się Wspólnoty, aby nie dla tej kampanii, ale dla ducha swych gniazd rodzinnych, i dla dobrego wzoru swych Dzieci, używali nie sztampowych, klonowanych produktów z angielskimi napisami, ale nasze, rodzime, solidne, z napisami, symbolami albo przynajmniej energią słowiańską.
W ramach naszej kampanii zawsze podkreślamy: definiowanie towarów, usług i miejsc użyteczności publicznej w obcym języku jest nietaktem wobec ludzi starszych, którzy albo nie mieli szansy uczyć się języka obcego, albo po prostu nie mieli takiej ochoty (co jest zgodne z wolnością duszy i obyczajem Słowian).
Sięgajmy po nasze, odbudowujmy rodzimy duch, dołóżmy Mocy do procesu odbudowy Wielkiej Wspólnoty Słowian z jej potężną kulturą.
Czcibor i Dobromiła
Oferty na grafice pochodzą z polskich i czeskich stron internetowych.
Lechicka Kampania Przeciw Anglicyzacji została zainicjowana przez blog Lechickie Odrodzenie w roku 2020: Wezwanie do powszechnego oporu przeciw anglicyzacji Kraju Lachów
Tu jest Polska i mówi się po polsku. Jak komuś to nie odpowiada, nie musi tu przyjeżdżać i mieszkać.
OdpowiedzUsuńChce ktoś tu żyć, wypada mu nauczyć się języka polskiego.
Tak samo powinno być w zagranicznych firmach w Polsce. Językiem kraju jest polski i w takim należy mówić w firmie, no chyba, że przyjadą goście z innych państw.
Kto tu pracuje i żyje uczy się polskiego.
Nie widziałam, żeby w Niemczech w niemieckich firmach językiem oficjalnym był angielski.
W urzędach i wszelkich instytucjach jest obowiązujący niemiecki.
Ludzie, mam na myśli normalnych ludzi, nie zasiłkówcow, uczą się niemieckiego i już.
W Polsce mówimy po polsku.
Żadne sale tylko wyprzedaż, żadny birthday a urodziny!!!!!
Dbajmy o język polski, jest to język źródłowy. Nie zaśmiecać go wyrazami obcymi, jeśli jest odpowiednik polski.
Kupujmy polskie towary, z polskimi napisami.
Racja, to my decydujemy, co kupujemy i targamy do domu.
Anamika
Przecież w zagranicznych firmach w Polsce i tak mówi się po polsku, jeśli w okolicy są tylko Polacy. Nigdzie nie wymuszano aby Polacy rozmawiali ze sobą po angielsku.
UsuńOd dawna miałam taką intuicję i nawet jeśli przedmioty ładne, to z angielskim napisem mi nie pasowały. Dobrze, że piszecie o tym wprost. Ważny temat! Dbajmy o swoje, bo mamy, naprawdę mamy o co :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękujemy za te komentarze! :)
UsuńDZIAŁAJMY, LECHICI, I DAWAJMY SYGNAŁ DZIECIOM I MŁODZIEŻY ;)
Czcibor i Dobromiła
Bardziej obawiałabym się ukrainizacji. Wszyscy wiedzą że angielski jest wymagany prawie wszędzie w firmach.
OdpowiedzUsuń